czwartek, 20 lutego 2025

"Coffee on Ice" - Lori Rave

Nie tylko Feniks odradza się z popiołów. Człowiek, który stał się cieniem, też pragnie odżyć, nawet jeśli wcześniej tylko wegetował.




Tytuł: Coffee on Ice


Autor: Lori Rave


Data wydania: 28.01.2025


Wydawnictwo: Editio Red


Liczba stron: 400


Moja ocena: 9/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Mason Crawford jest przekonany, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna odpadła z walki o Puchar Stanleya, nic gorszego nie może się wydarzyć. Temu nieokiełznanemu dwudziestodziewięciolatkowi porażka nigdy nie przychodziła łatwo. Mason nie spodziewa się jednak, że wraz z innymi zawodnikami zostanie poinformowany o nagłej zmianie trenera. Sprawę dodatkowo komplikuje to, że nowym trenerem drużyny zostaje mężczyzna, którego córkę Mason doskonale pamięta. W końcu nieczęsto zdarza mu się wylewać kawę na piękną dziewczynę unikającą jego wzroku. Avery Swanson nigdy nie lubiła wyróżniać się z tłumu, ale nie jest to takie proste, jeśli za ojca ma się jednego z najlepszych trenerów hokeja w kraju. Avery woli spędzać czas w swoim pokoju, na uczelni lub w kawiarni, w której pracuje. Gdy pojawia się na arenie podczas spotkania ojca z drużyną, którą ten ma trenować, zauważa wśród zawodników pewnego mężczyznę. I nie może o nim zapomnieć, mimo że powinna. Mason nie zamierza pozwolić Avery po raz kolejny tak łatwo uciec. Hokeiści mają przecież walkę we krwi, prawda?



Niektóre historie porywają nas od pierwszych stron, ale nie w sposób, w jaki się tego spodziewamy. Czasem pojawiając się w naszym życiu, ich celem nie jest zaspokojenie chwilowej ciekawości, a pokazanie nam historii, która stworzy przestrzeń do powrotu. Wracają do nas w momentach, gdy wydaje nam się, że zamknęliśmy ją na dobre, by niespodziewanie, znów po nie sięgnąć.



Jedną z tych historii okazało się - “Coffee one Ice”. Książka, która nie kończy się wraz z przewróceniem ostatniej strony, a zostaje w głowie, przywołując emocje i zmuszając do ponownego przeżycia losów bohaterów. Jest przy tym niezwykle otulająca, niczym ciepły koc w zimowy dzień, daje poczucie bezpieczeństwa i komfortu, wzbudzając przy tym wiele emocji wywołujących od łez smutku, po te szczęścia. 



Nie ukrywam, przy debiutach najwięcej obaw zaraz po kreacji bohaterów budzi aspekt fabuły. To od jej wykonania wiele zależy, począwszy od dobrego poprowadzenia, po odpowiednią dynamikę i rozwinięcie poszczególnych wątków. W tym przypadku nie mogę przyczepić się do niczego oprócz jednej rzeczy, a dokładniej przeskoku o trzy miesiące, który wydaje się pójściem na łatwiznę w rozwoju relacji. Zamiast uczestniczyć w procesie poznawania się i budowania zaufania, towarzyszymy bohaterom już po tym kluczowym procesie, tym samym autorka odnosi się do sytuacji, które miały wtedy miejsce.



Od pierwszych stron urzekający jest styl pisania autorki, jak to zazwyczaj w tego typu książkach — niezwykle lekki i przyjemny. Historia należy zdecydowanie do tych wolniejszych, jednak nie jest na siłę przedłużana, dialogi nie wybrzmiewają sztucznie, a opisy, choć czasem wydają się zbędne, nie przytłaczają.



Rzadko kiedy spotykane jest, aby osobowości głównych postaci były do siebie podobne, zazwyczaj opierają się one na przeciwieństwach. W tym przypadku jednak autorka pozytywnie zaskakuje, odbiegając od schematu i przedstawiając Avery i Masona jako postacie podobne do siebie. Avery to nieśmiała i spokojna bohaterka. Nie należy do osób, które wychodzą przed szereg czy skupiają na sobie uwagę w towarzystwie. Przez sytuacje z przeszłości woli pozostać w cieniu i nie wychylać się nie tylko w gronie znajomych, ale również w opinii publicznej.  Mimo to nie jest całkowicie wycofana ani bierna, a jej rozwój w trakcie historii pokazuje, że potrafi odnaleźć się w relacji opartej na zaufaniu, a zmierzenie się z prawdą i danie sobie drugiej szansy, nie jest czymś złym. Mason to z kolei postać odbiegająca od typowego schematu hokeisty zamiast zamkniętego w sobie gbura lub nazbyt pewnego siebie kobieciarza, dostajemy postać, która nie wpisuje, że w żadną z tych ram. Zdecydowanie bliżej mu do osobowości “golden retrievera”.  Mason to uosobienie ciepła, lojalności i pozytywnej energii. Nie ma w nim cienia arogancji czy dystansu, który często charakteryzuje sportowców w romansach hokejowych. Zamiast tego jest otwarty, troskliwy i zawsze gotowy do wsparcia, zarówno w drobnych gestach, jak i w poważniejszych momentach.



Nie można nie wspomnieć o Patricku, czyli synu Avery, który skradł moje serce od pierwszych stron. Patrick to ogromny słodziak, który do historii wnosi mnóstwo ciepła i uroku, a dodatkowo nie stanowi tylko wspomnienia w tle, ale aktywnie uczestniczy w historii. Jego obecność wpływa na dynamikę relacji między głównymi bohaterami, wnosząc do nich radość, niewinność i szczerość, które często balansują z bardziej poważnymi momentami fabuły.



Warto również zaznaczyć, że historia porusza trudne tematy, takie jak molestowanie seksualne, gwałt oraz przemoc psychiczna i fizyczna. Autorka z dużą wrażliwością podchodzi do tych kwestii, ukazując nie tylko cierpienie bohaterów, ale także ich drogę do uzdrowienia i odnalezienia siły, by stawić czoła przeszłości. 



Podsumowując, uważam “Coffee on Ice” autorstwa Lori Rave za historię, która powinna znaleźć się obowiązkowo na liście ‘do przeczytania’ dla osób, które kochają romanse hokejowe. Lekki i przyjemny styl pisania w połączeniu z historią, od której ciężko się oderwać, sprawiają, że jest to idealna historia na zimowy wieczór.  Avery i Mason to postacie, które zaskakują świeżością w świecie romansów hokejowych, a dodatek w postaci Patricka wprowadza do książki ciepło i serce, sprawiając, że opowieść staje się jeszcze bardziej poruszająca. Fabuła, mimo że niepozbawiona pewnych schematów, oferuje także momenty zaskoczenia i głębi, które trzymają czytelnika w napięciu. „Coffee on Ice” to książka, która potrafi wciągnąć i rozczulić, a jednocześnie sprawić, że chcemy więcej.



Coffee on Ice" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)