Dorosłość nigdy nie pyta o pozwolenie, po prostu włazi ludziom w życie z buciorami i zabiera wszystko.
Autor: P.S. Herytiera ‘pizgacz’
Data wydania: 20.07.2023
Wydawnictwo: beYA
Liczba stron: 676
Moja ocena: 9/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Kiedy pochłonie nas żar, zdmuchnij popiół z mojego pokiereszowanego serca
Ze światła w mrok. Z mroku w światło. Między cieniem i słońcem, rozpaczą i szczęściem, zwątpieniem i nadzieją. Victoria Clark porzuciła rodzinne Culver City, aby spełnić największe marzenia zmarłej matki ― zamieszkać w innym stanie, studiować na prestiżowej uczelni i zdobyć dobrą pracę. Dziewczyna realizowała plan krok po kroku i wydawało się, że jest szczęśliwa… W rzeczywistości jej życie w Lewiston w stanie Maine bolało w sposób, o którym nie chciała mówić głośno. Niestety, pewien człowiek jednym telefonem zniszczył ― złudny, jak się okazało ― spokój Victorii i jej brata. Ta jedna rozmowa zmarnowała lata leczenia i prób zapomnienia o przeszłości. Co gorsza, sprawiła, że perspektywa powrotu do rodzinnego miasta stała się bardziej realna niż kiedykolwiek wcześniej. Victoria ponownie musi podjąć decyzję: zamknąć temat swojej rodziny czy spróbować dowiedzieć się prawdy o matce, która przez całe życie ją okłamywała? Los młodej kobiety znów jest niepewny, a każdy kolejny wybór okazuje się trudniejszy od poprzedniego. Największym zagrożeniem jednak jest obudzenie dawno zapomnianych uczuć. Od czasu wyprowadzki do Lewiston Victoria starała się mieć nad wszystkim kontrolę. Przewidywać, planować, nie zostawiać miejsca przypadkowi. Ten skrupulatny plan zaczyna się sypać w momencie, w którym do Victorii dochodzi, że w Culver City dalej mieszka czarnooki chłopak o poranionej duszy. A niektóre rzeczy się nie zmieniają… Czy w mroku czai się zagrożenie, czy może Victoria powinna się raczej obawiać pozornie przyjaznego światła? Przecież mówi się, że to ogień świeci najmocniej…
Zamknij oczy i zobacz mój obraz pod powiekami.
Często myślałam o tym, że życie nie jest usłane różami. Nie zatrzymywało się w miejscu, bo człowiek tak sobie zażyczył. Biegło coraz szybciej, nie pozwalając nam zwolnić, wciągało nas bez pytania.
Początek roku to czas, kiedy inaczej patrzę na przeczytane książki, często kieruje się wtedy innymi czytelniczymi wyborami, próbując, zrozumieć czego szukam w poznawanych historiach. Wyjątkiem jednak są serie, które wcześniej w jakiś sposób zawładnęły moimi myślami, nie pozwalając o sobie zapomnieć, jedną z takowych jest “Extinguish the Heat. Runda piąta”.
Historia Victorii i Nathaniela mimo swojej prostoty i schematyczności, ma w sobie coś, co sprawia, że trudno zarówno zapomnieć o niej, jak i już w trakcie czytania, oderwać się od ich świata, rozterek i wyborów. Tym trudniej odłożyć ją, gdy mamy do czynienia z ciągle pędzącą akcją, a pojawiające się nieznacznie spokojniejsze chwile, stanowią powrót do dobrze znanego, starego Culver City.
Ostatnimi czasy, udało mi się nie wzruszać aż tak często na książkach, co traktuje za spory sukces 😅, być może stało się to przez fakt, że emocje te ciągle wywoływane były tym samym i stało się to w pewnym momencie czymś normalnym, jest też spora szansa, że ilość łez postanowiłam oszczędzić sobie na płacz nad nadchodzącą maturą. Mimo wszystko nie pojawiały się one aż tak często, jednak całą nową rzeczywistość zburzyła runda piąta, którą czytając, nie byłam w stanie zostać obojętna. Każda scena niosła ze sobą ciężar, który przygniatał coraz mocniej, a momenty bólu i straty uderzały z siłą, na którą nie byłem gotowy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio historia sprawiła, że autentycznie łamałem się w środku, ale ta książka to zrobiła – bez litości, bez ostrzeżenia, pozostawiając mnie z chaosem uczuć, których nie dało się łatwo ugasić.
Nie mogłoby się obejść bez wspomnienia o bohaterach, tym razem skupiając się na Scotcie, Laurze i Matcie. Bohaterach wpisujących się w postacie drugoplanowe, a jednak dalej należące do złotej jedenastki. Laura to postać, której nie da się nie lubić. Bije od niej ogromne ciepło i zrozumienie w każdej sytuacji, nie zależnie czy jest to coś mniej lub bardziej poważne, zawsze i dla każdego z bohaterów, jest ogromnym wsparciem. Na przestrzeni serii pokazała, że delikatność i wrażliwość, nie są czymś, czego nie należy łączyć z determinacją i odwagą, dzięki temu zostaje zapamiętana przez czytelnika za to, jaka jest. Pokazując, że siła nie oznacza bohaterskich czynów i agresji. Z kolei Scott to postać, która należy do grona tych otulających jak ciepły kocyk, nieważne co złego się zrobi, dla niego zawsze najważniejsze będzie bezpieczeństwo i samopoczucie drugiej osoby. Niezwykle charyzmatyczny i zabawny, z pozoru można by pomyśleć o nim, jako o kimś również niezwykle beztroskim, jednak po dłuższym poznaniu, okazuje się, że to tylko pozory. Jest typem człowieka, który zawsze jest tam, gdzie go potrzeba – niezależnie od tego, czy chodzi o wsparcie w trudnym momencie, czy rozładowanie napięcia żartem. Podobnie jak Laura, dla swoich przyjaciół jest ogromnym wsparciem, nie zależnie od sytuacji, mogą liczyć na jego wsparcie i brak oceniania. Matt to postać, która wyróżnia się poczuciem humoru i śmiało, można go nazwać śmieszkiem złotej jedenastki. Jego żary, cięte riposty i umiejętności rozładowywania napięcia niezależnie od sytuacji, to coś, przez co ciężko go nie polubić. Przy tym jest również cudownym cukiernikiem, zwłaszcza w pieczeniu pierniczków (bo w końcu papier to papier). Jednak pod warstwą humoru, kryje bohater, który czasem bywa chaotyczny i roztargniony w gonitwie życia. Matt to postać, która, choć często wydaje się być lekkomyślna i nieco zbuntowana, potrafi dostrzec to, co najważniejsze.
Pora na wspomnienie o bardzo ważnym dla mnie aspekcie, którego nie mogę pominąć. Mimo zachęcającego opisu, przykuwającej wzrok okładce, czy zachwytów innych, książka ta jest nieodpowiednia dla osób poniżej osiemnastego roku życia, sięgając po nią, pamiętajcie o tym.
Podsumowując, uważam “Extinguish the Heat. Runda piąta” autorstwa Katarzyna Barlińska P.S. Herytiera za kontynuację, która, choć jest dobra, nie jest pozycją obowiązkową przy poznawaniu serii. Jeśli jesteście fanami gorzkich i nieszczęśliwych zakończeń, skończenie serii Hell na rundzie czwartej, będzie dla was idealne. Jeśli jednak tak jak ja, nie lubicie rozstawać się z bohaterami i niezależnie od ich dalszych losów, przedłużacie zakończenie najdłużej jak to możliwie, staje się to pozycją obowiązkową. Tym bardziej gdy pragniecie poznać historię, która balansuje pomiędzy dramatem, momentami ulgi i śmiechu, a chwilami napięcia.
„Extinguish the Heat. Runda piąta" ze strony wydawnictwa editio.pl Sprawdźcie też inne bestsellery wydawnictwa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)