Niekiedy nasz świat musi stanąć na głowie, byśmy nauczyli się rozumieć, że zmiany w naszym życiu to najlepsze, co mogło nas spotkać.
Tytuł: Pod skrzydłami żurawi
Autor: Monika Cieluch
Data wydania: 11.10.2023
Wydawnictwo: Amare
Liczba stron: 538
Moja ocena: 7/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Olive Loughty, młoda doktor weterynarii, uciekła z rodzinnego miasteczka, by zacząć nowe życie w Bristolu. Na wieść o śmierci ostatniej bliskiej jej osoby, ciotki Rachel, postanawia raz jeszcze odwiedzić senne Horwell i pojawić się na pogrzebie krewnej. Podczas odczytania testamentu okazuje się, że ciotka zostawiła jej w spadku swój dom. Aby jednak móc go przyjąć, Olive musi mieszkać w nim przez co najmniej trzy lata. Kobieta decyduje się na przeprowadzkę i rozpoczyna remont, w którym pomaga jej spotkany na pogrzebie miejscowy dziwak, Flynn Sallow. Stroniący od ludzi, bojący się dotyku mężczyzna intryguje ją z każdym dniem coraz bardziej. Olive podejrzewa, że Flynn cierpi na fobię społeczną, ale specyficzne zachowanie Flynna ma zupełnie inną przyczynę. Przeciwko sobie mają przekleństwo i złorzeczenie, po swojej stronie jedynie miłość i krążące nad ich głowami żurawie.
Bo jeśli się kogoś kocha prawdziwie, to człowiek jest w stanie zrobić nawet to, co skazuje go na cierpienie.
Zbliżający się koniec roku to czas sprzyjający refleksjom i podsumowaniem, także tym czytelniczym. Przeglądając książki, które udało mi się przeczytać i zrecenzować zarówno tutaj na blogu, jak i prywatnie, zastanawiam się, które z nich zostaną w mojej pamięci na dłużej, które wywołały najwięcej emocji, a które okazały się zaskoczeniem lub rozczarowaniem. Nim jednak będę mogła zacząć zastanawiać się nad tym, muszę wspomnieć o jeszcze jednej historii.
“Pod skrzydłami żurawi” autorstwa Moniki Cieluch to książka, którą zdecydowanie mogę zaliczyć do lepszej czytelniczej części roku, a dodatkowo samą twórczość autorki mogę nazwać jednym z pozytywnych zaskoczeń, będącą również tegorocznym odkryciem.
Jak przy wcześniejszej książce autorki, tak i tym razem mamy do czynienia z bardzo przyjemnym stylem pisania, który określiłabym wręcz otulającym. Po raz kolejny jest on również niezwykle lekki, pełen ciepła i absorbujący.
Przy historii pełnej emocji i refleksji na temat życia, miłości i traumy nie może zabraknąć bohaterów z bagażem emocji. Główna bohaterka Olive jest postacią sprzeczną. Z jednej strony silna i niezależna, z drugiej zagubiona w swojej nowej rzeczywistości. Boryka się z lękami i traumami z przeszłości, ale również pragnie znaleźć swoje miejsce na ziemi, choć nie do końca wie, czego tak naprawdę chce. Z kolei Flynn to postać równie tajemnicza co intrygująca. Przez pewne wydarzenia z dzieciństwa, boryka się on z lękiem przed dotykiem i ludźmi. Początkowo odbierany jest jako człowiek stroniący od ludzi i zamknięty w sobie, co sprawia, że przez mieszkańców nazywany jest miejscowym dziwakiem. Mimo początkowej niewiedzy i zbyt wielu pytań, z czasem jego historia staje się coraz bardziej przejrzysta i poruszająca.
Podsumowując, uważam “Pod skrzydłami żurawi” autorstwa Moniki Cieluch za historię niezwykle poruszającą i wciągającą, która zarówno wzrusza, jak i skłania do refleksji. Autorka jednocześnie ukazuje obie strony miłości - jej piękno, ale i trudności. Zdecydowanie jest to jedna z lepszych historii tego roku, a dodatkowo sama twórczość autorki to moje tegoroczne odkrycie, co skłania do stwierdzenia, że nie pozostaje mi nic innego, jak polecenie historii Olive i Flynna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)