czwartek, 7 listopada 2024

"Rewitched" - Lucy Jane Wood

Każdy z nas musi wypełnić swój los, więc choćby trafiała na swojej ścieżce na rozmaite przeszkody i ostre zakręty, prędzej czy później znajdziesz się tam, gdzie musiałaś się znaleźć.




Tytuł: Rewitched


Autor: Lucy Jane Wood


Data wydania: 23.10.2024


Wydawnictwo: Storylight


Liczba stron: 480


Moja ocena: 9/10


Autor recenzji: Wiktoria Sroka





Moce Belle nie były całkowicie uśpione. One tylko sobie drzemały…


Belladonna Blackthorn nie straciła swojej magicznej iskry, minęło jednak trochę czasu, odkąd ostatni raz wykorzystała pełnię jej potencjału. Praca w ukochanej księgarni, gdzie nieustannie powstrzymuje swojego toksycznego szefa przed rujnowaniem biznesu, jest męcząca sama z siebie. A przecież Belle musi jeszcze uważać, by nie zdemaskować się jako czarownica. Nic więc dziwnego, że doskonalenie swoich magicznych mocy nie jest dla niej priorytetem. Sytuacja jednak się zmienia, kiedy w dniu trzydziestych urodzin Belle otrzymuje wezwanie od kowenu: jej wiedźmia godność ma zostać poddana próbie. Istnieje ryzyko, że za sprawą czarodziejskiego procesu Belle utraci magię na zawsze. Potrzebuje zatem pomocy, szczególnie że ma tylko miesiąc na dowiedzenie swoich umiejętności, a znaki, że tajemne mroczne siły chcą jej utrudnić zadanie, pojawiają się już teraz. Na szczęście Belle może liczyć na swoich przyjaciół, na ekscentrycznego mentora, a nawet na (irytująco przystojnego) opiekuna, który poprzysiągł sobie ją chronić.



Słowo pisane to najwspanialszy kompan, gdy człowiekowi zaczyna dokuczać samotność.



Wraz z nadejściem jesieni, gdy to liście zaczynają przybierać różnorodne odcienie, a powietrze staje się chłodniejsze, nie ma nic lepszego od zaszycia się w kącie z ciepłym kocem i kubkiem ciepłej herbaty. Idealnym dopełnieniem tego jest historia, której niepowtarzalny urok przeniesie nas w świat pełen magii, a “Rewitched” jeśli chodzi o bycie powieścią iście jesieniarską, nie ma sobie równych.



Wpasowując się w tematykę historii, idealnym stwierdzeniem będzie to, iż zostałam oczarowania stylem pisania autorki, który mimo tego, że stanowi element książki należącej do bestselleryki ma w sobie coś wyniosłego. Autorka tworzy bogate, obrazowe opisy, które przenoszą czytelnika w miejsca akcji, pozwalając poczuć atmosferę jesieni, zapach ciepłej herbaty czy szelest opadających liści. Jej styl jest pełen emocji, a dodatkowe napięcie sprawia, że kończąc rozdział, sięgnięcie po dalszą część budzi uczucie jedynej słusznej decyzji.



Jak na fantastykę przystało mamy tutaj do czynienia z wieloma postaciami o różnych charakterach i perspektywach rozwoju, zarówno względem stania po dobrej jak i złej stronie. Każda postać ma swoje motywacje, lęki i pragnienia, które prowadzą ich przez zawiłości świata magii. Co ważne autorka zadbała zarówno o postacie pierwszoplanowe jak i te drugoplanowe, sprawiając, że mimo odczuwalnej różnicy kto, do jakiego grona należy, nie odczuwa się jej w kontekście kreacji i tego, któremu bohaterowi została poświęcona większa uwaga.



Belladona Blackthorn od samego początku emanuje ogromnym ciepłem, dzięki czemu bardzo łatwo zyskuje sympatię czytelnika. Jest bohaterką o łagodnym sercu, ale jednocześnie posiada wewnętrzną siłę, która napędza jej działania. Dodatkowo jest bardzo empatyczna i ma ogromną chęć niesienia pomocy, co wielokrotnie pokazuje,  nie brakuje jej również siły i determinacji, by stawić czoła nadchodzącym kłopotom, choć chwila zwątpienia okazuje się nieuchronna.



Mimo tego, że chciałabym mówić o historii Bell w samych superlatywach, przez wątek romantyczny nie jestem w stanie tego zrobić. O ile sam jego zamysł jest bardzo dobry, tak wykonanie niestety już nie. Romans mający wzbogacić losy bohaterów, wydaje się narzucony na siłę, próbujący jedynie odhaczyć punkt na liście, sprawiający, że dzięki temu powieść wyda się bardziej interesująca dla szerszego grona czytelników. Dodatkowo brak budowania relacji sprawia, że obiektywnie wątek romantyczny nie staje się interesujący, a pojawienie się nagłych uczuć buduje jeszcze bardziej wrażenie sztuczności.



Podsumowując, uważam “Rewitched” autorstwa Lucy Jane Wood za historię, która bezwzględnie oczarowała mnie swoją fabułą i kreacją bohaterów i choć wątek romantyczny pojawia się tutaj w znikomych ilościach, jest on na tyle źle wykreowany, iż odciąga uwagę od całej reszty, tym samym przeważając na niekorzyść przy ocenie. Mimo to nie można zaprzeczyć, że cała historia ma potencjał, a świat stworzony przez autorkę jest po prostu cudowny i niepolecenie historii Bell byłoby większym błędem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)