Życie w małej społeczności ma wiele zalet, na przykład mieszkańcy mają większą szansę na zaangażowanie się w życie lokalne i wpływanie na podejmowane decyzje. Wiadomo również, że w małych społecznościach łatwiej o wzajemne wsparcie, z uwagi na fakt, że ludzie chętniej pomagają sobie w trudnych sytuacjach. Lecz co jeśli w takiej małej miejscowości, nagle dochodzi do mrożącej krwi w żyłach zbrodni? Czy wśród ludzi, którzy na co dzień wyciągają do siebie pomocną dłoń, znajdzie się człowiek odpowiedzialny za morderstwo? Motyw ten porusza Katarzyna Jagiełło-Grygiel w swojej debiutanckiej powieści pt. "Kazalnica"
Tytuł: "Kazalnica"
Autor: Katarzyna Jagiełło-Grygiel
Data wydania: 15 października, 2024
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 146
Moja ocena: 6/10
Autor recenzji: Julianna Kucner
Dolnośląskim Ludwikowem wstrząsa makabryczna zbrodnia. W stojącym na uboczu gospodarstwie zostają znalezione zwłoki starszego małżeństwa. Wszystko wskazuje na to, że przed śmiercią para została poddana brutalnym torturom.
Śledztwo prowadzą komisarz Regina Szalińska i podkomisarz Paweł Rybak. Od początku jednak natrafiają na przeszkody – nieufni sąsiedzi ofiar skutecznie utrudniają im pracę. Zamknięta społeczność zazdrośnie chroni swoich sekretów.
Z każdym dniem przybywa pytań, a po Ludwikowie zaczynają krążyć niebezpieczne plotki. Śledczy czują, że zbliżają się do mrocznej prawdy. Kiedy jednak wyjdzie ona na jaw, może zszokować całą społeczność...
Muszę przyznać, że powyższy opis książki wzbudził we mnie spore zaciekawienie. Do tego stopnia, że bez chwili zawahania się postanowiłam, że koniecznie muszę ją przeczytać.. Nie spodziewałam się jednak, że będzie ona dość krótka i zwięzła. Nie przekładam ilości stron nad jakością powieści, aczkolwiek w kontekście "Kazalnicy" według mnie odegrało to znaczącą rolę.
Całość zapowiadała się dość obiecująco. Z zaciekawieniem śledziłam losy komisarz Szalińskiej oraz podkomisarza Rybaka, uważając ich już od pierwszej strony za zgrany oraz dobrany duet. Autorka w interesujący i profesjonalny sposób przedstawiła wykonywaną przez nich pracę, czyli udział w śledztwie pogłębiając fabułę o protokoły, a ich personalne historie, w tym zdecydowanie relacja między Szalińską a jej mężem nadały całokształtowi smaku. Naprawdę ubolewam więc nad tym, że wątki te, choć tak dobre, zostały potraktowane lakonicznie bez głębszego rozwinięcia.
W mojej opinii jest to główny problem powyższej powieści. Pomysł był naprawdę dobry. Autorka wzbudza w czytelniku niepokój związany z morderstwem, akcja z każdą stroną jest coraz bardziej napięta, a świetnie skonstruowana fabuła prowadzi nas do odkrywania mrocznych tajemnic brutalnie zamordowanego małżeństwa, którego przeszłość wcale nie jest taka święta, jak można byłoby się spodziewać. Motyw zamkniętej społeczności oraz kobiet, które zostały skrzywdzone, natomiast zmusza czytelnika do refleksji nad tym, co skrywać mogą poszczególne postacie i kto nie chce puścić pary z ust. Sporym zaskoczeniem był dla mnie sposób, w jaki sprawy się zakończyły, aczkolwiek wydźwięk "Kazalnicy" jest dość dosadny: karma zawsze wraca.
Podsumowując, nie poczułam się w pełni usatysfakcjonowana po zapoznaniu się z powyższą powieścią. Czułam, że niektóre postacie domagają się wręcz większej uwagi. Strasznie chciałabym poznać historię i motywy prokurator okręgowej Kosińskiej, a także innych bohaterów, którzy wzbudzili we mnie spore zaciekawienie. Jak sama autorka wspomniała, to prawdopodobnie jeszcze nie koniec historii Szalińskiej i Rybaka, więc z przyjemnością powrócę do śledzenia ich losów, w mam nadzieję, dłuższej już powieści
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)