Czego potrzebują ludzie? Jakże to proste i zarazem złożone pytanie, na które chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Każdy z nas ma bowiem inne priorytety i dąży do innego, obranego celu. To pytanie pojawi się także w poniższej lekturze i to właśnie jej bohaterzy postarają się na nie odpowiedzieć.
Siostrat Dex mają serdecznie dość prowadzenia i pielęgnowania ogrodów. Co prawda kochają jedyne Miasto na Pandze, ale opieka nad roślinami nie wydaje się być dla nich życiowym celem. Z żalem ale i ogromną motywacją pragną więc zmienić swoje powołanie i od tej chwili porzucają misję bycia mnichem ogrodnikiem na rzecz bycia herbacianym mnichem. Teraz ich rolą jest podróżowanie z wioski do wioski i serwowanie ludziom herbaty. Nie jest to jednak najłatwiejsze zadanie i Dex doskonale o tym wiedzą. Nie przyjmują także propozycji pozostania czeladnikiem i formalnej nauki przygotowywania herbaty ale pragną uczyć się samodzielnie poprzez działanie. Podróżując swoim elektrycznym, dwupoziomowym wozem muszą więc liczyć się z tym, że nie wszystko zawsze pójdzie po ich myśli. Tak też się dzieje, gdy odwiedza ich pierwszy gość, który zdecydowanie potrzebuje herbaty i dobrego słowa. Tylko czy herbaciany mnich będzie w stanie pocieszyć kobietę opłakującą swoje ukochane zwierzątko?
W czasie swojej podróży herbaciany mnich Dex spotykają na swojej drodze wielu różnych ludzi, którym z mniejszym lub większym skutkiem udaje się im pomóc. Jednak parzenie herbaty to nadal zbyt mało. W tym celu Dex udają się w dzicz do miejsc, które nie są zamieszkałe przez ludzi. Wspominają odległe czasy Epoki Fabryk w których ludzie dzielili świat z robotami. Te jednak po czasie zyskały samoświadomość i dokonały Przebudzenia. Odeszły w dzicz z dala od ludzi i ich wierzeń. Po czasie wydawać by się mogło, że opowieści o robotach to tylko miejskie legendy, mity przekazywane z pokolenia na pokolenie. Jak jednak wyjaśnić fakt, że pewnego dnia na drodze Dex staje robot Mszaczek Nakrapiany Wspaniały i zadje mu to jedno, najważniejsze pytanie czego potrzebują ludzie?
Psalm dla zbudowanych w dziczy to jedna z tych lektur których się nie czyta a przez które się płynie. Króta, składająca się zaledwie z ośmiu rozdziałów opowieść, którą można pochłonąć w jeden wieczór. Akcja toczy się w spokojnym tonie a sama historia napisana przyjemnym językiem jest niezwykle ciekawa i oryginalna. Historia gdzieniegdzie przepleciona opisami otoczenia i mijanych przez mnicha krajobrazów pozwala działać wyobraźni i wczuć się w klimat otaczającej zewsząd przyrody. Tym samym autorka daje nam bliżej poznać główną postać herbacianego mnicha, który jest postacią niebinarną. Wyjaśnia to także wszyskie dialogi w których Dex mówi o sobie w liczbie mnogiej, Mszaczek zaś - w formie nijakiej.
W tej przyjemnej w swej prostocie historii kryje się filozoficzne przesłanie. To bardzo optymistyczna opowieść o świecie, w którym ludzie przestali walczyć z przyrodą a stali się jej oddanym przyjacielem. Świat, w którym przed laty roboty zyskały samoświadomość i zapragnęły udać się do dziczy a ludzie dali im na to przyzwolenie i nigdy więcej nie szukali z nimi kontaktu. Świat, w którym jednym z najważniejszych pytań stanowi to czego najbardziej potrzebujemy. I właśnie ta pogodna wizja świata bardzo przypadła mi do gustu i mimo iż nie przepadam za literarurą science fiction to ta pozycja na długo ze mną zostanie.
Psalm dla zbudowanych w dziczy to przyjemna lektura, do której najlepiej usiąść z kubkiem gorącej herbaty. Obiecuję, że ta ponadczasowa historia skradnie Wasze serca do tego stopnia, że sięgniecie po drugą część tej serii. Od siebie dodam, że warto docenić przyrodę, która nas otacza, szczególnie cykające gdzieś w trawie świerszcze! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)