Witajcie w literackim zakątku, gdzie słowa stają się mostem pomiędzy rzeczywistością a wyobraźnią. W świecie literackim nic nie wzbudza takiego zainteresowania jak debiutanckie dzieło. To moment, w którym autorzy stawiają pierwsze kroki w świecie pisarskim, gotowi podzielić się swoją wyjątkową wizją z czytelnikami. Dzisiaj mam przyjemność rozmawiać z Patrykiem Żelaznym, który właśnie zadebiutował swoją pierwszą książką „Między nami jest Śmierć”.
W trakcie naszej rozmowy zgłębimy tajniki trudności, jakim musiał stawić czoła, dowiemy się, jak zaczęła się jego przygoda z pisaniem i co skłoniło go do tego. To spotkanie to nie tylko okazja do odkrycia kulis przyszłych dzieł, ale także szansa na zrozumienie, co napędza się pasję do pisania. Przygotujcie się na inspirującą podróż w świat literackich marzeń!
Wiktoria Sroka: Naszą rozmowę nie mogłabym zacząć od innego pytania niż od tego jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem? Co skłoniło Cię do napisania pierwszej książki?
Patryk Żelazny: O dziwo jest to historia dość świeża (i pewnie nudna). Przedstawię ją więc pokrótce i podzielę na 3 etapy:
Najpierw pojawiło się zainteresowanie względem książek wszelakich, w którym ogromną rolę odegrała moja polonistka w technikum – sposób, w jaki opowiadała o książkach, był wręcz niezwykły! Trudno było się tym nie zarazić, jeśli mam być szczery.
Kolejną istotną cegiełkę dołożył Czytacz ze Strefy Czytacza, który z mojego niewielkiego zainteresowania książkami wykreował chęć, a potem miłość do czytania. A to wszystko zaczęło się od niepozornej serii omawiającej absurdy w „Harrym Potterze”.
Na końcu pojawił się Krzysiek Piersa i z kolei jego kanał na YouTubie. Wpadłem tam w sumie przypadkiem, bo szukałem wskazówek dotyczących copywritingu, a ostatecznie skończyłem, pisząc beletrystykę.
Od obejrzenia pierwszych filmików Krzyśka do rozpoczęcia pierwszego dużego projektu minęły może 2 miesiące – co było TRAGICZNYM błędem, ale to już historia na zupełnie inną okazję.
Wydanie czy to debiutu, czy każdej kolejnej książki to pewnego rodzaju wyzwanie dla autora, wiążące się z mniejszymi jak i większymi trudnościami, a jako że wydałeś już swoją debiutująca książkę i wiesz, jak wygląda cały proces od środka i z czym to się wiąże. Jaką radę lub rady udzieliłbyś osobie chcącej zadebiutować?
Sądzę, że jeszcze błędnie się zakłada, że świeżo upieczony debiutant wie, z czym wiąże się wydawanie książek. Chyba że mówimy tutaj dosłownie o wydaniu książki – jednej. No to akurat wiem, ale jest to proces na tyle indywidualny, że trudno jest nie rzucić czymś ogólnikowym, co i tak nieszczególnie komuś pomoże.
Mogę chyba jednak podzielić się wiedzą, którą dostałem od kogoś i którą potem wykorzystałem w praktyce. Skoro sprawdziło się nie tylko u kogoś, ale także u mnie, to już jest to jakiś argument. Mianowicie: nie bój się rozmawiać o swojej książce. Przy czym naturalnie nie mam na myśli kolegów i koleżanek, ale wydawców i potencjalnych czytelników. Budowanie marki osobistej (brzmi bardzo kołczowo, wiem, wybaczcie), uczęszczanie na książkowe wydarzenia i pokazywanie się od strony autora (nawet jeszcze takiego, który nic nie opublikował) to dobry sposób, by zaistnieć w świadomości wydawnictw i zwiększyć szanse na publikację.
Będąc w temacie procesu twórczego czy jakieś nieliterackie źródła jak filmy, podróże, sztuka, ale też historie, wydarzenia lub osobiste doświadczenia stanowiły inspirację dla Twojej książki?
Raczej nie znajdzie się tego zbyt wiele (choć zapewne skorzystałem z wielu inspiracji nieświadomie), ale oczywiście, było kilka rzeczy, które na mnie wpłynęły i zachęciły mnie do pójścia w określonym kierunku. Jedną z takich rzeczy, chociaż był fakt, że – zdaniem bardzo wielu osób – ekspresja emocji na mojej twarzy pozostawia wiele do życzenia. Potrafię mieć dobry humor, a i tak usłyszeć pytanie typu „stało się coś?”.
Z pewnością było to swojego rodzaju podwaliną do chęci stworzenia bohatera, który nie tylko nie odczuwa emocji, ale także ma cechę, która często metaforycznie jest z tym utożsamiana – czyli nie ma duszy. Tyle że w mojej książce ta cecha nabiera zupełnie innego, bardziej realnego wymiaru.
Jako że sama twoją twórczość poznałam, gdy mówiłeś o innych książkach, poznając tak wiele zróżnicowanych czy to stylów pisania, czy różnorodności historii. Czy istnieją autorzy lub książki, które miały wpływ na Twoją twórczość
debiutancką?
Jak najbardziej – natomiast raczej skłaniałbym się w kierunku autorów, bo ukształtowali mnie bardziej niż pojedyncze książki. Mam tutaj na myśli przede wszystkim Krzyśka Piersa, od którego w ogóle moja przygoda z pisaniem zaczęła się na poważnie. Jego kanał na YouTubie był moim źródłem inspiracji i motywacji przez lata. Sam Krzysiek zresztą też, bo nie omieszkałem zawracać mu gitary na targach książek czy nawet na mailu.
Dużą cegłę do mojego debiutu dołożył także Paweł Jakubowski – autor, który nawet zdecydował się przeczytać moją książkę przed jej publikacją i przy tym udzielił mi wielu istotnych rad. W zasadzie niedługo po rozmowie z Pawłem odezwałem się do wydawnictwa Excalibur, z którym obecnie współpracuję.
Janusza Stankiewicza poznałem znacznie później w stosunku do Krzyśka i Pawła, ale odegrał w mojej drodze dużą rolę. Mało kto okazuje tyle serca w zasadzie nieznajomym ludziom, co Janusz. Zawsze chętnie służył radą, wysłuchiwał problemów czy pomysłu na książkę i ma w zanadrzu spore pokłady motywacji, którymi chętnie się dzieli.
Nie mógłbym także nie wspomnieć o całej grupie pisarzy jeszcze nieopublikowanych. Nie dam rady wymienić ich tutaj wszystkich z imienia i nazwiska, lecz chcę dać jasno do zrozumienia, że było dużo osób, które mnie wspierały w drodze do debiutu. I zresztą wspierają mnie dalej, za co im niezmiernie dziękuję.
Chciałabym poruszyć kwestię wyzwań: jaka była największa trudność, z jaką musiałeś się zmierzyć podczas pisania swojej pierwszej książki lub późniejsze trudności towarzyszące w procesie wydawniczym?
Największych trudności było całe mnóstwo (zdaję sobie sprawę, jak absurdalnie to brzmi, ale to szczera prawda!). Przede wszystkim na drodze stał fakt, że zbyt szybko zabrałem się za pisanie swojej pierwszej powieści i zwyczajnie nie miałem bladego pojęcia, jak powinienem podejść do tak długiej formy. Poszedłem więc na żywioł, a przez następne miesiące musiałem zmagać się z konsekwencjami pochopnie podjętej decyzji.
Ale oczywiście nie mogę powiedzieć, że tego żałuję. Przez lata pracy nad „Między nami jest Śmierć” (kiedyś jeszcze pod zupełnie innym tytułem) mocno zżyłem się z tymi bohaterami i samym światem, a napisanie wielu wersji tej samej książki sprawia, że mam po kątach poukrywane sporo ciekawostek. Mnóstwo scen i elementów świata zostało wyciętych i zastąpionych – pewnie mógłbym godzinami opowiadać, jak ta historia mogła wyglądać, gdybym znalazł wydawcę znacznie wcześniej.
Z kolei sam proces wydawniczy poszedł zadziwiająco dobrze. Był dość wyczerpujący i zmusił mnie do przesiadywania nad tekstem dodatkowe kilkadziesiąt godzin, ale powieść tak dużo na tym zyskała, że cieszę się z każdej poświęconej sekundy.
Patrząc z perspektywy czasu, ale i z chłodną głową po premierze czy jest coś, czego nauczyłeś się jako autor podczas pisania debiutu, czego wcześniej się nie spodziewałeś?
Niemalże wszystko, czego się nauczyłem. I nawet nie żartuję. Totalnie nie wiedziałem, czego się spodziewać i na co się szykować, przez co praktycznie każda nowa informacja była dla mnie w pewnym stopniu zaskoczeniem. Nie wiedziałem, że czytelnicy potrafią być tak drobiazgowi. Że pisanie jest tak czasochłonne. Że budowanie relacji między bohaterami nie jest tak spontaniczne, jak może się wydawać, a warto to zimno rozplanować i wykalkulować. Że intuicja tak naprawdę jest Twoim wrogiem i nie warto pisać z myślą „tak mi się wydaje, więc tak napiszę”, a warto mnóstwo rzeczy sprawdzać po kilka razy i weryfikować. Mógłbym tak wymieniać bardzo długo.
Ale największym zaskoczeniem i największą nauczką było to, że nieważne, jak bardzo się do tego przygotujesz, jak sobie wszystko zaplanujesz i ile wysiłku włożysz w swoją pracę – na debiut czasem trzeba po prostu poczekać, bo nikt nie będzie chciał go wydać. I najczęściej nawet nie będziesz wiedzieć dlaczego.
Pytanie, które mam nadzieję, zachęci osoby, które nie poznały jeszcze „Między nami jest Śmierć” do zmiany tego. Jak opisałbyś swój styl pisania w trzech słowach?
„Przeczytasz bez słownika” :)
Jakie jest Twoje zdanie na temat odpowiedzialności autora wobec czytelników? Czy masz na uwadze potencjalny wpływ swojej twórczości na czytelników?
Myślę, że kwestia odpowiedzialności wobec czytelników pojawia się dopiero podczas sprzedaży książki. Nie widzę powodów, bym miał ograniczać swoją twórczość w jakikolwiek sposób w obawie, że ktoś może to źle zrozumieć, wyciągnąć złe wzorce albo cokolwiek innego. Bo niezależnie od podjętych przeze mnie kroków prawdopodobnie w jakimś stopniu i tak do tego dojdzie, a ja z kolei uważam, że mnóstwo złych wzorców w książce musi się znaleźć, bo to dzięki nim historie stają się ciekawe. Jeśli bohater ma być zły, to ma być zły, ma być niepoprawny, toksyczny. Większym problemem może być przedstawianie tych złych wzorców jako dobre, ale wtedy wystarczy odpowiednio dopasować grupę odbiorców, żeby czytelnicy mogli to bez problemu wyłapać.
Jeśli nie piszę książki dla dzieci (na przykład pojawia się tam gloryfikowanie złych wzorców), to nie powinna być sprzedawana jako książka dla dzieci — mam tutaj na myśli nie tylko kategoryzację książki, ale również jej opis, styl okładki i ewentualne trigger warning Warto zaznaczyć, że wiele decyzji podejmuje wydawnictwo, ale jako autor powinienem zrobić co w mojej mocy, by sposób wydania i promowania książki odpowiadał jej treści.
Jakie jest Twoje podejście do roli czytelnika jako współtwórcy historii? Czy masz nadzieję, że czytelnicy odnajdą własne interpretacje i elementy w książce?
Oczywiście! Uwielbiam rozmawiać o swojej twórczości z czytelnikami – choć obecnie mam w tym niewielkie doświadczenie, z wiadomych powodów – i za każdym razem fascynuje mnie, jak potrafimy mieć odmienne spojrzenie na notabene ten sam fragment tekstu!
Moja interpretacja będzie u mnie stać na pierwszym miejscu, co raczej nie jest niczym niezwykłym, ale zawsze jestem otwarty na wszelkie dyskusje związane z moją książką i tym, co w niej przedstawiłem.
Jako że kocham zagłębiać się w kreację bohaterów, nie mogłam odpuścić sobie możliwości zadania pytania, które ogromnie mnie ciekawi. Mianowicie czy kreując bohaterów „Między nami jest Śmierć” wzorowałeś się na bliskich sobie osobach?
Nie wydaje mi się. Na pewno nie zrobiłem tego umyślnie. Słyszałem już wiele historii o tym, jak autorzy umieszczają znane sobie osoby w książkach, aby się nad nimi „poznęcać” (między innymi, ale nie mam za to pojęcia, czy ktoś rzeczywiście tak robi). Sam takiej potrzeby nie odczuwam, a każdego wykreowanego bohatera traktuję jako malutki projekt. Jak marionetkę, której nadaję różne cechy i niczym Doktor Frankenstein próbuję tchnąć w nią życie, by zobaczyć, jak poradzi sobie w stworzonym przeze mnie świecie.
Albo nie poradzi.
Ale nie mogę też powiedzieć, że bohaterowie są zupełnie odcięci od znanych mi osób, bo na pewno tak nie jest. Jeśli jest na tym świecie ktoś, kto wywarł wpływ na to, jakim jestem człowiekiem, to jakaś część tej osoby znajduje się też w mojej powieści.
Czy masz ulubione fragmenty w swojej książce? Jeśli tak, dlaczego akurat te?
Moim ulubionym fragmentem z całej książki jest samo zakończenie, ostatni rozdział. Mam nawet ku temu pewien istotny argument: jest to chyba jedyny element książki, który przetrwał wszystkie kilkanaście wersji powieści w niemalże niezmienionej formie. Wprowadzałem dużo zmian i poprawek na przestrzeni tych lat, ale ogólny zarys pozostał identyczny, czego nie mogę już powiedzieć o całej reszcie książki.
Często debiutanckie książki stanowią swego rodzaju manifest twórczej wizji autora. Jakie ukryte przesłanie lub temat chciałeś przekazać czytelnikom za pomocą swojej debiutanckiej książki?
Takich rzeczy było kilka, ale właśnie – skoro były ukryte, to czy powinniśmy o nich rozmawiać!? Dobra, tych, którzy nie czytali, proszę o zatkanie oczu. Zdradzę parę z nich.
Ciekawa myśl: jako ludzie potrafimy być więźniami własnych emocji i działać wbrew sobie, wbrew instynktowi, nie tylko z troski o innych, lecz także ze strachu o to, czy poradzimy sobie psychicznie ze zrobieniem czegoś, co uznajemy za złe lub niewłaściwe.
Pokazanie słabości wbrew pozorom nie jest przejawem słabości, a ogromnej wręcz odwagi.
Ciekawy temat: wolisz wziąć życie w swoje ręce, samemu świadomie podejmować decyzje i w przypadku porażki przyjąć na siebie odpowiedzialność, czy wolisz beztrosko pozwalać życiu decydować za siebie, nie mając przy tym żadnej kontroli, ale też odpowiedzialności za błędy?
Zanim przejdziemy już do ostatniego pytania, chciałabym zgłębić Twoje aspiracje literackie na przyszłość dotyczące gatunku: Czy planujesz eksplorować różne gatunki literackie w przyszłości, czy pozostaniesz przy określonym stylu?
Zamierzam, jak najbardziej! Na razie w szufladzie rzucam się po różnych odmianach fantastyki – to tu mam coś młodzieżowego, potem coś dla starszych, coś z motywem przygody, jakieś romantasy etc.
Ale na tym się nie kończy. Mam też w głowie pomysły na inne młodzieżówki, a po drodze może trafi się nawet jakiś zwykły obyczaj o zwykłych problemach (z niezwykłym podejściem do tematu, miejmy nadzieję). Nie wykluczam także zmierzenia się z klimatem postapokalipsy. Czas pokaże, ale na różne gatunki jestem jak najbardziej otwarty!
Na zakończenie, chciałabym zadać pytanie, na które wszyscy fani Twojej twórczości czekają, mianowicie czy możesz nam zdradzić, jakie są Twoje cele i plany związane z dalszą karierą literacką? Czym zaskoczysz nas w tym roku?
Plany, jak zawsze, mam ambitne, a poprzeczkę ustawiłem sobie całkiem wysoko. Naturalnie nie mogę zdradzić zbyt wiele – w obawie, że moje słowa mogłyby przez kogoś być potraktowane jako obietnica – natomiast jest kilka ogólnych rzeczy, które chętnie przytoczę.
Przede wszystkim planuję pojawiać się na wydarzeniach książkowych. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to żadne zaskoczenie, ale myślę, że wciąż warto o tym wspomnieć. Z Poznania, ze swojej premiery, wróciłem tak naładowany pozytywną energią, że jedną z pierwszych rzeczy było planowanie kolejnych targów. Kiedy to piszę, jeszcze w Katowicach nie byłem, ale lada moment będę się wybierać, a to na pewno nie jest koniec. Nie ominę także Festiwalu w Opolu, bo jest to moje ukochane książkowe wydarzenie.
Wciąż pracuję także nad kolejnymi książkami. Pomysłów mam od groma i już mogę powiedzieć, że nie starczy mi życia, by je wszystkie zrealizować, ale nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował! Jeśli nie dostanę piachem po oczach i kotwicą w plecy, to może jeszcze w tym roku będę mógł powiedzieć coś więcej na temat następnego projektu.
Jeśli jednak jesteście ciekawi, jak daleko sięgają moje plany na karierę literacką, to powiem tak: sięgają w [USUNIĘTE PRZEZ ADMINISTRATORA] i jeszcze kawałek. Kolejne książki to oczywista oczywistość, ale liczę także na złapanie wiatru w żagle jeśli chodzi o mojego bloga i social media. Chciałbym, by obie te rzeczy nie tylko promowały literaturę, ale także wspierały początkujących pisarzy. Ja otrzymałem sporo wsparcia na swojej drodze i nie zamierzam pozostać dłużny.
A to wszystko to tylko i tak kropla w morzu tego, co mam w głowie i co chciałbym móc kiedyś zrealizować. Moje plany, choć skupiać się będą wokół książek, wychodzą daleko poza świat literacki i daleko poza 2024 rok.
Kończąc naszą rozmowę z Patrykiem Żelaznym, chciałabym serdecznie podziękować za dzielenie się swoimi doświadczeniami z nami.
Jesteśmy wdzięczni za Twoje szczere odpowiedzi na nasze pytania oraz za wgląd w proces tworzenia Twojej debiutanckiej książki. Twoje refleksje na temat inspiracji, wyzwań i ulubionych fragmentów z pewnością będą cenne dla wszystkich, którzy pragną podążać Twoimi śladami w świecie literatury.
Życzymy Ci dalszych sukcesów w Twojej twórczości oraz nieustającej pasji do pisania. Czekamy z niecierpliwością na kolejne dzieła, które z pewnością będą cieszyć czytelników.
Dziękujemy jeszcze raz za udział w naszym wywiadzie i życzymy wszystkiego najlepszego w Twojej dalszej drodze jako autor debiutu książkowego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)