Tytuł: Przęklety dar
Autor: Justyna Jelińska
Liczba stron: 324
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 6.04.2023
Moja ocena: 8/10
Liz Becker nie jest zwykłą osobą. Jest anomalią. Krótko
mówiąc, posiada niesamowity dar, który sprawia, że potrafi zobaczyć przyszłość
osoby której dotknie. Oprócz swojej i swoich bliskich. Jak sama mówi : zupełnie
jakby jej umiejętność wyczuwała, kto będzie odgrywał istotną rolę w jej życiu i
chciał ją chronić przed cierpieniem.
Ciekawa sprawa, prawda? W dzisiejszych czasach z pewnością
wiele osób zbiłoby niezłą fortunę na przepowiadaniu
przyszłości. Tylko chyba nikt nie ucieszyłby się, gdyby któregoś zwykłego
dnia podejrzał jak porywa się jego dziecko? Bo to właśnie w jednej ze swoich
wizji zobaczyła Liz. I tu zaczyna się cała przygoda oraz szaleńczy wyścig z
czasem celem uratowania jej córeczki.
„Przeklęty dar” ma w sobie chyba wszystko czego można
wymagać od dobrej literatury science-fiction. Pomimo iż mogłoby wydawać się, że
pomysł z tą konkretną supermocą jest nieco oklepany i pojawiał się już
wielokrotnie, autorka dobrze wykorzystała potencjał jaki ta koncepcja daje.
Dobrze, wartko i spójnie prowadzona akcja, która wciąga czytelnika, umiejętnie
budowane napięcie i trzymanie w niepewności niemal do ostatniej strony i realistycznie
przedstawione postacie składają się na bardzo ciekawą i godną uwagi pozycję. To
co uważam za szczególny atut to dobre oddanie emocji głównej bohaterki – matki.
Jeśli chcecie się przekonać czym jest matczyna miłość i do jakich czynów
potrafi posunąć się zdesperowana kobieta w poszukiwaniu własnego dziecka to lepiej
uważajcie, bo to co wyprawia w tym celu Liz Becker nie jest wcale dalekie od
rzeczywistości. Do tej mieszanki trzeba jeszcze dodać nieco scen rodem z
krwawego kryminału (i w tym zakresie, choć nieco ograniczonym, autorka nie
ustępuje jednemu z najbardziej krwawych autorów
jakim jest według mnie Max Czornyj), odrobinę horroru, szczyptę romansu (w końcu
gdzie mogą rozkwitnąć skrywane emocje jeśli nie w czasie pościgu przez kilka
stanów). Słowem – mamy tutaj umiejętnie poprowadzony mix, w którym żadna z
części nie przytłacza i nie przeważa nad inną, a jednocześnie nie rozmywa
akcji, która tak jak wspomniałam – trzyma czytelnika w ciągłej niepewności i z pytaniem „co będzie
dalej”. I także zakończenie (choć nie zdradzę tu za wiele, bo recenzja jest
bezspojlerowa) rodzi kolejne wątpliwości, znaki zapytania i – mówiąc kolokwialnie
– robi smaka na więcej.
Jedyny minus daję za te części w których dochodziło do
zmiany perspektywy i oddawaniu narracji w jednym momencie Liz, a w drugiej głównemu
męskiemu bohaterowi – Philowi. O ile sam zabieg jest jak najbardziej ciekawy i
sprawia że sytuację ogląda się niejako z drugiej strony, o tyle te fragmenty, w
których powtarzane są niemal całe partie rozmów – niemalże w identyczny sposób –
są trochę niepotrzebne i mniej cierpliwy czytelnik po prostu je ominie. Nie
jest to jednak na tyle duża część, aby stała się rażąca czy irytująca.
W mojej ocenie, mimo iż nie znam osoby, która dysponowałaby mocą
podglądania przyszłości (ani żadną inną supersiłą), to historię tę można
rozpatrywać także na gruncie nieco bardziej realistycznym. Każdy z nas, w
trakcie lektury, jak i po jej zakończeniu może zastanowić się, do czego byłby
zdolny gdyby komuś z jego bliskich zagrażało niebezpieczeństwo i jak wiele
byłby w stanie znieść.
Z niecierpliwością będę czekać na kolejną część, bo przecież
jak wspomniała na końcu autorka „ciąg dalszy nastąpi” i czuję w kościach, że
Liz Becker ma jeszcze wiele do pokazania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)