Teraz nawet nie ma porównania z jutrem. A jutro nie będzie w stanie konkurować z pojutrzem . Choć w tym momencie nic mi już do szczęścia nie brakuje, jutro będzie jeszcze lepiej.
Układ, który miał być chwilowy. Uczucia, które nie miały prawa się zrodzić i miłość, która nie miała przyszłości.
Marzeniem Daphne Bridgerton jest poznanie miłości swojego życia i założenie z nią rodziny, jednak mimo swojej inteligencji i pięknej urody, nie widać wokół niej roju zalotników. Gdy na jej drodze pojawia się książę Hastings, powstaje plan działania dzięki, któremu obie strony zyskają, on pozbędzie się wokół siebie otoczki panien na wydanie, a ona zyska przy tym adoratorów, którzy chętnie poślubią kobietę, o którą zabiegał książę. Wszystko pójdzie zgodnie z planem, o ile nikt nie dowie się o przekręcie i nie zakochają się w sobie, choć nawet jeśli do tego dojdzie na drodze do ich ślubu, stoi jeszcze jedna przeszkoda, o której Daphe Bridgerton nie wie…
Świat wydawał się inny, kiedy się leżało. Ciemniejszy, bardziej niebezpieczny…
W ciągu ostatnich paru miesięcy wiele osób próbowało namówić mnie do serii Bridgertonowie, za każdym razem kończyło się to porażką dla nich. Jednak ostatnio dużo mniej czerpię przyjemności z czytania, co sprawiło, iż sięgam po książki, które odbiegają od większości czytanych przeze mnie, czymś takim jest np. pierwszy tom wspomnianej serii pt. “Mój książę”. Nie będę ukrywać z początku, podchodziłam do niego dość negatywnie, choć czułam dziwną ekscytację na myśl o nim. Jednak już po paru stronach, wiedziałam, że całkowicie przepadłam w tym tomie jak i skończę tak czytając kolejne. Wplecenie typowego wątku fake dating na przełom XVIII i XIX wieku to dość ciekawa koncepcja i tutaj należą się ogromne brawa dla autorki za stworzenie czegoś innego, a zarazem tak pięknego.
Wyjątkowo zacznijmy od postaci drugoplanowych, których jest bardzoo dużo i już w samym rodzeństwie Daphne pogubiłam się, mimo wszystko każda z tych postaci zaciekawiła mnie na swój sposób i ogromnie cieszę się, że wiele z nich będę mogła poznać w kolejnych tomach, mimo wszystko wśród nich najbardziej polubiłam Anthonego, który jest bardzo charyzmatyczny i mimo tego, iż bije od niego powaga, jest też również bardzo ciepłą postacią. Przejdźmy do naszych głównych bohaterów Daphne i Simon, są równie dobrze wykreowani i ciekawi. Ich historia jest na tyle wciągająca, że ani przez chwilę nie czułam znudzenia. Sama Daphne momentami wywoływała irytację, mam wrażenie, że potrzebowała się kogoś złapać i ślepo za nim podążać, co w teorii może świadczyć o jej ogromnym zaufaniu do drugiego człowieka, a w praktyce o naiwności. Wie jaką rolę pełni w tym wszystkim i rozumie narzucone zasady, jednak w chwili gdy kocha, robi to całą sobą, potrafiąc złamać te zasady. Jeśli chodzi natomiast o Simona, przez większość książki miałam go za dupka, ciężko było mi się przekonać do jego charakteru i tego czym kierował się, proponując dany układ. Dopiero gdzieś pod koniec, udało mi się go polubić. Wszystkie postacie, te pierwszoplanowe jak i drugoplanowe są cudownie wykreowane, stanowią różne charaktery, przez co całość jest barwna. Sama otoczka, wokół wszystkiego, nie sądziłam, że to napiszę, ale nie wyobrażam sobie, abym mogła dalej nie znać tej historii.
Jeśli chodzi o sam wątek fake dating i to jak on został rozegrany, zdecydowanie nie mam o co się przyczepić. Od początku do końca jest perfekcyjny i śmiało mogę powiedzieć, że z książek, które przeczytałam właśnie z takowym wątkiem jest to jedna z lepszych jak nie najlepszych.
Zawsze były szepty. A szepty, jeśli pozostawi się je bez kontroli, mogą szybko przerodzić się w ryki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)