Słońce w środku zimy? Bardzo proszę! Jeszcze lepiej gdy towarzyszą nam najlepsi przyjaciele a na każdym kroku pachnie włoskim jedzeniem. Italia to idealne miejsce zarówno na odpoczynek, imprezowanie jak i na randkowanie z włoskimi przystojniakami o czym przekonały się trzy przyjaciółki - bohaterki powieści pizza, Tinder i prosecco.
Julia jest zakochana we Włoszech i włoskiej kulturze. Nie bez powodu każdy dłuższy urlop prowadzi ją wprost do Włoch, a szczególnie do Werony; miasta miłości; w której dziewczyna przez pewien czas studiowała. Jej przyjaciółki - Cicha i Szalona podzielają jej miłość i w ten sposób wszystkie trafiają na cztery dni do tego urokliwego miasta. Plan jest jeden - świetnie się bawić. Podczas urlopu przyjaciółki odwiedzają piękne miejsca, smakują lokalnych przysmaków, chodzą na imprezy oraz umawiają się na randki z włoskimi przystojniakami. Wolne chwile spędzają także z panią Ilą - włoszką, która przyjęła ich pod swój dach na czas wyjazdu. Werona nie jest jednak jedynym punktem we Włoszech, do którego trafia Julia. Po powrocie z urlopu bohaterka od razu planuje kolejną wycieczkę na którą wkrótce się wybiera. W między czasie poznaje pewnego włocha, który zawraca jej w głowie. Czy główna bohaterka w końcu odnajdzie miłość swojego życia?
Julia uwielbia dobrą zabawę i nie oszczędza na kolejnych wyjazdach. Żyje chwilą i czerpie z życia pełnymi garściami. Tak samo podchodzi także do relacji damsko - męskich. Bohaterka nie ma faceta a gdy ma ochotę na spotkanie z jakimś przystojniakiem po prostu odpala Tindera. Największą fascynację wzbudzają w niej włosi, z którymi bez problemu potrafi się porozumieć dzięki znakomitej znajomości języka włoskiego. Julia chodzi na randki ale nie wiąże przyszłości z żadnym ze swoich tinderowych wyborów. Sytuacja się jednak zmienia gdy nieco bliżej poznaje jednego z nich. Ich relacja rozwija się w intenstywnym tempie i wszystko wskazuje na to, że lepiej już być nie może. Rozczarowanie jakie czeka na Julię na chwilę ostudzi jej uczucia - ale nie na długo. Wkrótce dziewczyna poznaje Marcello, faceta idealnego dla którego liczy się jej zdanie i szczęście. Może w końcu to będzie ten jedyny?
Książka pizza, Tinder i prosecco to lekka lektura na raz. Bardzo szybko i przyjemnie się ją czyta. Barwne opisy poszczególnych miast i miasteczek pozwają pracować wyobraźni na najwyższych obrotach. Uznaję to za duży atut całej powieści i uważam, że książka może posłużyć także jako ściągawka dla turystów zastanawiających się które miejsca we Włoszech warto odwiedzić. Wspaniałe jest także to, w jak przyjemy sposób autorka przemyca nam ciekawostki na temat tego pięknego kraju, a także włoskich zwyczajów i tradycji. Włoskie slow life w pewnym momencie udzieliło się także mi i z utęsknieniem marzyłam o spacerze po słonecznej Weronie razem z bohaterkami powieści. Jeśli jednak nie rusza Was słońce i włoskie zwyczaje to na pewno nie oprzecie się pokusie spróbowania włoskich przysmaków, którymi zajada się Julia.
W książce znalazło się też kilka wątków, króre nie do końca mi przypasowały. Po Tinderze w tytule spodziwałam się oczywiście, że bohaterki powieści będą w ten sposób umawiać się na randki, ale bardzo nie podobało mi się ich podejście i bezmyślność, jaką w pewnych momentach się kierowały. W lekturze maksyma chwytaj dzień nabiera nieco innego znaczenia. Drugą rzeczą jest pewna powtarzalność tematów. Bohaterka kilkukrotnie podkreśla jak bardzo kocha Włochy i polskie góry, do których lubi wracać co czytane po raz piąty czy szósty staje się lekko nużące. Ostatnia rzecz na którą chciałam zwrócić uwagę to dialogi bohaterów, które czasami pozostawiają sobie wiele do życzenia. Tymi drobnymi uwagami nie chcę jednak przekreślać całej powieści ponieważ uważam, że autorka w bardzo ciekawy sposób przybliżyła czytelnikom Italię.
Pizza, Tinder i prosecco to książka dedykowana raczej młodszej grupie wiekowej. Perypetie Julii i jej przyjaciółek zdecydowanie lepiej zrozumieją dwudziesto czy trzydziestolatkowie. Moje serce najbardziej skradły barwne opisy Włoch i to właśnie z ich powodu zachęcam do lektury powieści. Myślę także, że nie pożałujecie włoskiego słoneczka, szczególnie w ten szaro - bury, lutowy dzień. Kto wie, może i Wy; tak jak bohaterki powieści; pokochacie Italię?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)