Ludzie się zmieniają przez całe życie – nie mamy na to wpływu. Być może wydarzyło się coś, co w końcu ich złamało. Może spełniły się ich największe obawy. Może zrobili się bardziej samolubni, rozgoryczeni lub nabuzowani gniewem. Wielkie być może. W większości przypadkach o naszych czynach, podejściu do życia lub uosobieniu decyduje wychowanie. Motyw ten podejmuje Lisa Gardner w swojej najnowszej powieści pt. "Złap mnie".
Nr recenzji: 666
Tytuł: "Złap mnie"
Autor: Lisa Gardner
Data polskiego wydania: 27 lipca, 2022
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 480
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 9/10
Przyszła ofiara wybierająca osobę, która będzie prowadziła śledztwo w sprawie jej zabójstwa... Brzmi jak z horroru i detektyw D.D. Warren rzeczywiście czuje dreszcze, kiedy w pobliżu jednego z miejsc zbrodni pojawia się młoda kobieta Charlie Grant, z niezwykłą prośbą. Twierdzi, że za cztery dni, kiedy przypada pierwsza i druga rocznica śmierci jej dwóch przyjaciółek, ona też zostanie zamordowana. Będzie się oczywiście bronić, ale na wypadek gdyby się jej nie udało, chce ułatwić dochodzenie D.D. Warren, którą uważa za najlepszą śledczą w bostońskiej policji. Choć D.D. Warren początkowo wątpi w słuszność tej teorii, sprawdza informację i potwierdza, że przed rokiem i dwoma laty, dokładnie 21 stycznia, zabito dwie kobiety, które dzieliło prawie dwa tysiące kilometrów. Nic nie łączy tych zbrodni... poza tym, że obie zamordowane były przyjaciółkami Charlie.
Musiało się kiedyś tak stać, że wystawiłam książce Lisy Gardner niższą ocenę niż 10. Cóż, nie oznacza to jednak, że kolejny tom z serii z detektyw D.D. Warren nie zaafektował czytelnika w całości..
O stylu pisania autorki chyba nie muszę pisać po raz setny, ponieważ wszyscy już wiemy, że jest on bezkonkurencyjny. Autorka jak zwykle znalazła granicę pomiędzy utrzymaniem zainteresowania a długimi opisami. Bohaterowie to w większości wykreowane silne oraz niepowtarzalne portrety kobiet, które są dynamiczne, zdecydowane i wiedzą czego chcą (wiele razy to pisałam, ale powtórzę jeszcze raz: kocham detektyw D.D. Warren i jej sarkastyczne poczucie humoru).
Podoba mi się, że fabuła każdej kolejnej powieści się zmienia, ale zamysł i urzekający warsztat autorki pozostają takie same. Ponownie mam wrażenie, że Gardner przekazała nam mnóstwo wartości na temat człowieka, traum i jego toksycznych zachowań. Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, jak wiele rzeczy można poruszyć w zwykłej, przyprawiającej o dreszcze sprawie. Kreatywność to dosłownie synonim Lisy Gardner.
Zamysł na fabułę, cóż.. Jak przeczytałam opis książki, dosłownie rozsadzało mnie wewnętrznie, żeby jak najszybciej sięgnąć po powyższą pozycję. Ta tajemnicza, niepokojąca otoczka z dodatkiem dreszczy.. coś niesamowitego!
Akcja jednak nie do końca spełniła swoją dotychczasową funkcję. Miałam wrażenie, że w tej powieści ciągnie się niesamowicie długo i choć tekst spod pióra Gardner mogłabym czytać w nieskończoność, wydaję mi się, że autorka niepotrzebnie przedłużała moment 21 stycznia. Zakończenie całej sprawy okazało się dość przewidywalne, lecz nadal przerażające. Tak czy inaczej, brakowało mi tego jednego plot twistu, który dla czytelnika jest jak policzek (może to przez to, że za każdym razem usilnie staram się rozgryźć autorkę i w końcu mi się to udało).
Warto jeszcze wspomnieć o wewnętrznej przemianie detektyw D.D. Warren. Dosłownie łezka się w oku kręci, gdy okazuje się, jak potoczyły się sprawy z Alexem. Gdy czytałam końcówkę, myślałam, że się rozkleję. W dodatku w końcu poznajemy rodziców naszej głównej bohaterki.. I trzeba przyznać, że teraz o wiele bardziej ją rozumiem.
Reasumując, książki Lisy Gardner chyba zostaną miłością mojego życia. Gardner nieustannie serwuje nam ogromną dawkę adrenaliny i emocjonującą fabułę, która w dodatku ma swoje merytoryczne zastosowanie. Chyba nigdy nie wyjdę z podziwu dla autorki, bo przecież ile perfekcyjnych książek można napisać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)