Czasem spontaniczny pomysł może nieść za sobą poważne
konsekwencję, a uprowadzenie noworodka ciężko nazwać tylko spontanicznym
pomysłem. I czy porwanie dziecka to dobry temat na humorystyczną książkę? W tym
konkretnym przypadku jak najbardziej tak.
Dwóch starszych panów, którzy znają się jak łyse konie,
wpada w nie lada kłopoty. Ich cotygodniowe spotkanie przy drinku, podczas
którego rozgrywają partyjkę szachów i psioczą na wszystko i wszystkich, zmienia
się diametralnie. Hendrik wyczekuje spóźniającego się przyjaciela i jakież jest
jego zdziwienie, kiedy Evert zjawia się z noworodkiem. Hendrik jest zszokowany,
a cała historia o tym jak przyjaciel wszedł w posiadanie dziecka sprawia, że
wpada w panikę. Jego przyjaciel, będąc w drodze, udał się za potrzebą do
toalety w pobliskiej szkole. Tam zastał wózek z dzieckiem pozostawiony bez
żadnej opieki, niewiele myśląc
postanowił zaopiekować się maleństwem. Dopiero w mieszkaniu, do emerytów
dociera powaga całej sytuacji. Wściekły Hendrik karze przyjacielowi odprowadzić
wózek z dzieckiem na miejsce, ale jak to zrobić nie zwracając na siebie uwagi i
uniknąć aresztowania? Postanawiają, że dopóki czegoś nie wymyślą to dzieckiem
trzeba się zająć. W tym samym czasie poszukiwania dziecka ruszają pełną parą, w
szkole rozpoczynają się przesłuchania i zabezpieczanie śladów, a w domu
zrozpaczonych rodziców śledczy montują podsłuch na telefon. Zdesperowani
emeryci podejmują wielokrotne próby oddania dziecka, ciągle jednak coś stoi im
na przeszkodzie. Jakby problemów było mało, do rodziców dziecka zgłasza się
fałszywy porywacz z żądaniem okupu. Splot niefortunnych zdarzeń doprowadza do
komicznych sytuacji.
Książka jako, że jest dosyć „chuda” to idealny wybór na
jedno, leniwe popołudnie. Przyjemna dla oka czcionka sporych rozmiarów
dodatkowo sprzyja szybkiemu czytaniu. Autor ma niesamowitą łatwość w
przekazywaniu treści i w humorystyczny sposób opowiedział nam uroczą historię.
Postacie starszych panów skrojone po mistrzowsku, a ich relacja to komediowy
majstersztyk. Czytanie o tym, jak kupowali pieluszki lub karmili dziecko
rozbawiło mnie do łez. Pomimo, wydawałoby się trudnego tematu jakim jest
uprowadzenie dziecka, książka jest bardzo pozytywna i wywołuje uśmiech na
twarzy. Naturalne dialogi dopełniają całości, a same rozmowy staruszków to przezabawne
Do całej fabuły należy podejść z przymrużeniem oka, bo są
zdania, że porwanie dziecka to nie jest temat do żartów. W pierwszym odruchu
też tak pomyślałam, wręcz byłam oburzona pomysłem autora na taką historię.
Działania śledczych także pozostawiały wiele do życzenia i gdybym czytała
kryminał miałabym dużo zastrzeżeń. Z każdą przeczytaną stroną jednak, moje
podejście zaczynało się zmieniać. Książka jest lekka i ukazuje nam, że w każdym
wieku można zaszaleć i zrobić coś naprawdę bezmyślnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)