W karawanie handlarzy rudowłosy strażnik mówił, że rodzice o nich zapomną. Wtedy Cole myślał, że to tylko przesada. Teraz dopiero po chwili zdobył się na reakcję.
Tytuł: Łupieżcy niebios
Autor: Brandon Mull
Liczba stron: 464
Data wydania: 23.03.2022
Wydawnictwo: Wilga
Moja ocena: 5/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Wycieczka do nawiedzonego domu to idealna wyprawa zwłaszcza w Halloween. Cole zmierza tam z paczką przyjaciół w celu przeżycia wyjątkowej przygody pełnej magii, lecz kto by się spodziewał, że wyprawa ta naprawdę będzie przepełniona magią? Całą grupą zostają porwani i trafiają na nieznane obrzeża gdzie sen i jawa tworzą jedność, gdzie rzeczywistość przestaje istnieć a magia, przejmuje ster. W tak magicznym miejscu może wydarzyć się wszystko a porwanie to pikuś w porównaniu do grożącego Pięciu królestwom niebezpieczeństwa ze strony ich władcy. W takiej sytuacji powrót do domu i pomoc przyjaciołom z ziemi stanie się odległym planem a na pierwszym miejscu stanie próba naprawienia błędów oraz przeżycie. Czy Cole z nowymi przyjaciółmi podołają temu ciężkiemu zobowiązaniu, jakie na nich ciąży?
Kolejne spotkanie z książką Brandona Mulla to ciekawa przygoda. Po wcześniejszej książce nie miałam dużych wymagań i liczyłam, iż autor zaskoczy mnie i zainteresuje swoją twórczością. Wznowienie i zmiana przez wydawnictwo okładki wydała mi się idealnym momentem na takową próbę, gdyż opis mnie zaintrygował. Jakie emocje wywołała ta pozycja oraz czy dzięki niej przekonałam się do twórczości autora?
Początek książki był dla mnie koszmarem, niby akcja dopiero co się zaczęła a ja, już byłam nią zmęczona i po 20 stronach miałam ogromny kryzys, co wywołało to, że książka nietknięta leżała przez jakiś czas. Po tym okresie zdecydowałam przysiąść do tej pozycji i przemęczyć dalej, aby zobaczyć czy akcja się rozkręci i przekona mnie do siebie. Na szczęście po tragicznym początku zaczęła się robić naprawdę ciekawa i tworzyć dobrze napisana historię. Po początkowym dramacie nie było śladu, zupełnie jakbym czytała inną książkę. Niestety za połową książka zaczęła wracać do swojej poprzedniej formy, co ogromnie mnie zirytowało. Pomimo tego skończyłam czytać ją w ten sam dzień a kolejnego dnia, jedyne co pozostało mi z tej historii to wspomnienie, jakie negatywne emocje wywoływał we mnie początek jak i koniec powieści.
Jeśli chodzi o bohaterów, mam wrażenie, że niektórzy są strasznie na siłę napisani, nie czułam ich osobowości jakby byli, ale wyrwani z totalnie innej rzeczywistości. Oprócz tego byli nijacy, bezosobowi i bez charakteru jedynie wyróżniającą postacią był Jace, choć i on miał inny minus swojego bytu, a mianowicie irytował swoim każdym ruchem i słowem.
Pomysł na fabułę wydawał się być ciekawy i gdzieś tam ukazywały się przebłyski dobrej powieści, idealnie pokazuje to środkowa część książki, która jak wspominałam, wypada najlepiej z całości. Pomimo tego nie uważam tej pozycji za dobrą jak i również tragiczną. Jest po prostu nijaka, ilość plusów jak i minusów jest równa sobie.
Podsumowując, uważam, że czymś, co jest naprawdę na plus dla książki pod względem wyglądowym, jest przyciągająca wzrok okładka, która aż prosi, aby ją przeczytać. Czy warto, tak aby przekonać się, czy jest to dobra pozycja na własnej skórze? Na pewno Łupieżcy niebios znajdą swoich zwolenników wśród młodszych czytelników, choć i tym starszym nie odradzam. Dla mnie ta przygoda była nijaka, liczę, że kolejne tomy z serii zainteresują mnie nie tylko fabułą a bohaterami, którzy stanowią równie ważną podstawę każdej historii.
Wydawnictwu Wilga dziękuję za egzemplarz dla mediów, autorowi życzę dalszych sukcesów a was czytelników zapraszam po więcej książkowych doznań na naszego Instagrama tzczytelnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)