czwartek, 21 kwietnia 2022

"Ogniste serca" – Agnieszka Lingas-Łoniewska

Niektórym wydaje się, że człowiek jest w stanie kontrolować swoje uczucia do drugiej osoby. Nie bez powodu jednak powstało powiedzenie "Serce nie sługa", które jasno utwierdza w przekonaniu, że nie jest stworzone po to, by nam służyć. Nie ma się wpływu na to, kogo się pokocha. Nie można też tych uczuć zwyczajnie wyłączyć bądź sprawić by całkowicie ustały. Ile byśmy daliby gdy sytuacja tego wymaga, zacząć nienawidzić osoby, która skradła nasze serce.. Agnieszka Lingas-Łoniewska doskonale ów motyw ukazuje w swojej najnowszej powieści pt. "Ogniste serca".




Nr recenzji: 606
Tytuł: "Ogniste serca"
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Data polskiego wydania: 11 kwietnia, 2022
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 310
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 6/10






Kiedy osiemnastoletnia Anna po wielu latach wraca do rodzinnego miasteczka w Teksasie, czuje się zagubiona i wyalienowana. Jako córka burmistrza traktowana jest przez rówieśników z dystansem i nieufnością, a jej rodzice, wiecznie zajęci karierą i przestrzeganiem konwenansów, nie mają dla niej zbyt wiele czasu. Wszystko się zmienia, kiedy pewnego wieczora na jej drodze staje Jax, przystojny harleyowiec, który pod maską niepokornego twardziela skrywa narastające poczucie osamotnienia. Ich pierwszy pocałunek stanie się preludium do wielu zmysłowych nocy wypełnionych namiętnością, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyli, a uczucie, które błyskawicznie zacznie przybierać na sile, wkrótce pochłonie ich bez reszty. Nieustannie spragnieni swoich ciał i nowych doznań, nie zauważają, że dookoła nich przybywa ludzi, dla których ten związek staje się solą w oku.. Czy młodym kochankom wystarczy odwagi, by złamać zasady i podążać za swoimi marzeniami?

Szczerze powiedziawszy, nie nastawiałam się na coś wielkiego. Śliczna okładka przyciągnęła mój wzrok, a sam opis zachęcił na tyle bym zamówiła tę pozycję. Od razu skojarzyło mi się to jedną z wattpadowych historii, które miały swoje apogeum kilka lat temu. Cóż, tak czy inaczej, nie żałuję swojego wyboru. Fabuła wydaje się dość prostolijna i przewidywalna, lecz jest mnóstwo zwrotów akcji, które powodują, że podczas powieści nie da się zwyczajnie nudzić. Urzekło mnie wplecenie w historię serii "Ani z Zielonego Wzgórza". Mam duży sentyment do tej serii, przez co autorka od razu zyskała moją sympatię. Ponadto przez to, że Ann jest córką burmistrza, a Jax harleyowcem, Lingas-Łoniewska z sukcesem ukazuje zderzenie ze sobą dwóch odmiennych światów.

Momentami jednak miałam wrażenie, że powieść znacznie odbiega od schematu, którym kieruje się autorka na początku. Narracja została dziwnie przedstawiona i musiałam wielokrotnie wracać do tekstu, by zorientować się, kto wypowiada dany dialog. Przez to, że nie ma podziału na role (a perspektywę przedstawiają dwaj główni bohaterowie) jest dużo niepotrzebnego chaosu i dezorientacji. Postacie spod pióra autorki okazały się infantylne, zwłaszcza męskie charaktery. Niby harleyowce, ale nie do końca.. (typowo spod kobiecego pióra). Relacja pomiędzy Jaxem a Anną jest pełna sprzeczności. W pierwszych rozdziałach się nienawidzili i dogryzali sobie w każdy możliwy sposób. Potem straciło to swój urok i stało się zbyt przesłodzone, co ujęło powieści na realizmie. Zwroty "moja mała Anna" i "mój duży Jax" powodowały, że skręcałam się wewnętrznie, ale brnęłam w to dalej, by zobaczyć czy historia wróci na swój dawny bieg.

Pomijając żenujące, prześmiewcze i zdecydowanie zbyt "urocze" dialogi oraz samych słabo wykreowanych bohaterów, wartości przekazane przez autorkę chyba najbardziej ratują ocenę powyższej pozycji. Agnieszka Lingas-Łoniewska stawia Jaxa i Annę w niezwykle trudnej sytuacji – muszą spojrzeć na swoją relację przez pryzmat dalszego rozwoju i studiów. Czy jesteśmy w stanie dla drugiej osoby zmienić to, co zawsze chcieliśmy zrobić? I czy przede wszystkim jest to zdrowe? Autorka skłania nas do głębokiej refleksji, na temat tego, co jest ważniejsze: początkująca miłość czy samorozwój? Cóż, jak historia tej burzliwej pary się potoczy, musicie przekonać się sami! (inaczej odbiorę wam radość z przeczytania książki).
Przez ingerencję ojca Anny, autorka również zaskarbiła sobie moją sympatię. Spodobało mi się, że przedstawiła rolę apodyktycznego rodzica w życiu dziecka i działanie wbrew jego woli tak by było posłuszne.

Podsumowując, powieść nie była tragiczna, lecz ma parę niedociągnięć. Przede wszystkim leżą bohaterowie i ich żenujące, dziecinne dialogi. Relacja głównych bohaterów mogła zostać lepiej przedstawiona. Mam wrażenie, że gdyby autorka rozciągnęła historię na więcej stron i dokładniej obmyślała jej plan, ocena byłaby zdecydowanie wyższa. Mimo to mam raczej dobre wspomnienia związane z tą pozycją. Burzliwa historia, która uczy, że na miłość warto poczekać. Według "Ognistych serc" ta prawdziwa nigdy nie zgaśnie, nieważne jak bardzo chcielibyśmy, by płomień został ugaszony.

Wydawnictwu Novae Res dziękuję za egzemplarz recenzencki, autorce życzę dalszych sukcesów, natomiast czytelników, tak jak zawsze, proszę o krótki komentarz poniżej :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)