Sześć lat temu ktoś go porwał.
Dzisiaj twój mały chłopiec powrócił.
Megan czeka przed bramą szkoły na swojego sześcioletniego syna, Daniela. Gdy plac pustoszeje, zaczyna panikować. Nigdzie nie może go znaleźć. Jej syn zaginął.
Po latach nieprzespanych nocy i tęsknoty za dzieckiem, Megan w końcu odbiera telefon, o którym marzyła. Odnaleźli Daniela. Kiedy jednak wraca, coś jest nie tak..
Megan zaczyna podejrzewać, że chodzi o coś więcej. Obawia się, że jej syn skrywa sekret. Sekret, który może zniszczyć jej rodzinę..
Przez co przechodziła matka, która straciła swojego synka? Jak wyglądało to z jego perspektywy? Czy odbudowanie zniszczonych relacji jest możliwe? I co najważniejsze, czy da się odkręcić to co było wpajane w umysł dziecka przez lata?
Relacja matki z dzieckiem jest niezwykła. Połączone w niezwykły i specjalny sposób ze swoimi podopiecznymi ze zdwojoną siłą odczuwają jego własne emocje. Wydawałoby się, że tej cudownej więzi nie da się rozerwać. Tak jak autorka lektury wielokrotnie podkreśla w swojej uwrażliwiającej powieści "Nieważne co stanie się z twoim dzieckiem. Jeśli zostaniesz matką raz, jesteś nią do końca własnego życia.."
W przypadku Megan głównej bohaterki "Zaginionego chłopca" więź z synem nigdy nie słabnie. Nawet gdy jej uroczy maluch zostaje porwany przez swojego skorego do manipulacji ojca.
Nr recenzji: 572
Tytuł: Zaginiony chłopiec
Autor: Nicole Trope
Tłumacz: Klaudia Wyrwińska
Data polskiego wydania: 23 lutego, 2022
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 352
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 10/10
Jako fanka thrillerów psychologicznych i tej niezwykłej, tajemniczej otoczki byłam bardzo podekscytowana niniejszą powieścią! Naprawdę nie mogłam się doczekać, bo sami musicie przyznać, że opis brzmi niezwykle zachęcająco. Wpatrywałam się w tę pozycję na mojej półce przez bliski tydzień, modląc się w duchu by moje szkolne obowiązki, zniknęły za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.. Choć tak się nie stało, to w końcu znalazłam chwilę i było mi w dane dorwać się w końcu do tej powieści, by połknąć ją jednym haustem!
Fabuła na pierwszy rzut oka wydawała się przeciętna, lecz zagłębiając się w historię Megan, która nawet nie ma pojęcia co dzieje się z jej własnym maluchem, cóż..
Z całą pewnością można stwierdzić, że ta ujmująca powieść wzrusza. Może dlatego, że została napisana tak dobrze – prosto, sielankowo, z perspektywy zwyczajnej kobiety, dla której sześcioletni syn jest oczkiem w głowie. To radzenie sobie ze stratą, złość na niesprawiedliwość losu i dojmujący smutek – Nicole Trope zawarła tu całą gamę uczuć i właśnie to zadecydowało o tak wysokiej ocenie. Perspektywa Daniela również zasługuje na owacje. Jest to chyba jeden z faktycznie PSYCHOLOGICZNYCH thrillerów, który miałam okazję w ostatnim czasie przeczytać.
Myślę, że dla niektórych owa książka będzie pewnego rodzaju ukojeniem, którego wciąż nie mogą zaznać. Sama momentami byłam przygnębiona, bo nikt nie zasługuje na ten rodzaj bólu (nawet wyimaginowani bohaterowie!). Prawdziwy emocjonalny roller coaster zaczyna się jednak gdy Daniel wraca do domu. Logiczne, że chłopiec nie będzie już taki sam, zwłaszcza gdy ojciec postarał się zapewnić mu przynajmniej kilkanaście traum, aczkolwiek ponownie uczucia głównej bohaterki i jej przemyślenia dosłownie rozklejały. Zupełnie jakby istniała w realnym świecie! Szczerze powiedziawszy, nie zdziwiłabym się, gdyby owa historia okazała się być na faktach.
Właśnie ta doza realizmu, nuta prawdziwego cierpienia sprawiły, że przez historię Megan tak szybko się brnie. Nicole Trope zadbała o wszelkie szczegóły i stworzyła coś naprawdę cudownego. W dodatku ta tajemnicza, mroczna atmosfera. Warto też wspomnieć o wartkiej akcji, która nie zwalnia nawet na moment. Trope odkrywa przed nami coraz więcej informacji i szokuje przedstawionymi przez siebie wydarzeniami. Ponadto cudownie poradziła sobie z retrospekcjami, które nadają jeszcze większy klimat.
Przez cały czas miałam gęsią skórkę, ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać. Autorka niby wplata kilka pobocznych wątków, które zdają się ze sobą łączyć, ale nie da się wysunąć żadnych wniosków. Teoretycznie całość wydaje się prosta, ale zakończenie przysłowiowo "zmiata z planszy"! Gdy czytałam ostatnie strony, musiałam wstać i przejść się po pokoju, by przyswoić, co tak właściwie się stało. Całość była dość niespodziewana i zostałam naprawdę pozytywnie zaskoczona! Biorąc tę książkę do ręki, nie wiedziałam, że niepokój, który towarzyszył mi podczas czytania, długo jeszcze ze mną pozostanie..
Muszę przyznać, że najbardziej interesującym charakterem był dla mnie Greg – były mąż Megan i ojciec Daniela. Ten irytujący człowiek ze skłonnościami psychopatycznymi nie przestawał mnie zadziwiać przez cały czas, także brawa do autorki, której dojrzale udało podejść się do tematu! Świetnie ujęte zostało oddziaływanie manipulatora na niewinne umysły i jego nieczyste zagrywki..
Postać Megan też wywarła na mnie wrażenie. Podobało mi się, że autorka ujawniła także jej słabe strony, gdy Daniel wrócił do domu i nie była w stanie poradzić sobie z jego zmianą. Widziała w nim obce dziecko, co było całkowicie normalne. Cieszę się, że Nicole Trope te zmiany uwzględniła.
Podsumowując, ta świetnie skonstruowana powieść podejmuje wiele tematów, więc jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jest to mroczna pozycja trzymająca w napięciu aż do ostatniej strony, która nasuwa miliony pytań. Uważajcie jednak, bo historia uderzy w was ze zdwojoną siłą, jeśli sami jesteście rodzicami lub marzycie o posiadaniu dziecka. Te niewinne istoty nie zasługują na manipulację ze strony rodzica, który powinien chronić ich przed złem tego świata, a nie się nim stawać. Jako nałogowa czytelniczka thrillerów, zwłaszcza tych psychologicznych, muszę przyznać, że powyższa pozycja nie tyle, co zapewnia rozrywkę i adrenalinę, lecz również uwrażliwia..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)