Na świecie nie ma zła samego w sobie, to ludzie są źli i to
zło szerzą. Czy dobry człowiek może stać się zły? Czy to co nas spotyka, może
pchnąć nas w stronę zła? Czy popełniając złe czyny w obronie własnej oraz
bliskich automatycznie stajemy się źli?
Głównym bohaterem jest Alfred, kilkunastoletni chłopiec
wychowujący się w rodzinie pełnej miłości i ciepła. Poznajemy go, kiedy wraz z
rodzicami i siostrą powraca do ojczyzny - do małej polskiej miejscowości.
Rodzice Alfreda są wykształceni, wrażliwi na sztukę i aspekty duchowe, może
właśnie to jest powodem braku akceptacji ze strony miejscowych. Hermetyczna,
prosta społeczność widzi ogromną przepaść kulturową pomiędzy nimi, a przyjezdną
rodziną Ratlowów i chociaż „nowi” bardzo starają się o względy sąsiadów to
przynosi to odwrotny skutek. Alfred i jego siostra także nie mają łatwo,
dzieciaki z sąsiedztwa pastwią się nad nimi psychicznie i fizycznie, niektóre
sceny są tak realistyczne, że człowiekowi w gardle „rośnie gula” z nerwów.
Zmowa milczenia pomiędzy mieszkańcami i brak zainteresowania ze strony stróży
prawa, powoduje, że posuwają się oni coraz dalej w swoich czynach, a brak
konsekwencji tylko sprawia, że stają się coraz bardziej odważni, a tym samym
okrutni.
Świetna, mocna okładka, zawsze zwracam uwagę na obraz i
detale, wyobrażając sobie co znajdę w środku. Miła dla oka czcionka i krótkie
rozdziały sprawiają, że książkę czyta się szybko. Powieść napisana z
perspektywy głównego bohatera, poznajemy jego myśli, rozterki, a wręcz czujemy
emocje. Autor w niesamowity sposób wykreował ciężką, mroczną atmosferę małej
wsi, a także jej mieszkańców. Bardzo żywe opisy, miejscami brutalne sprawiały,
że wręcz czułam strach bohaterów i z każdą stroną razem z nimi przeżywałam
kolejne dramaty. Przez większość lektury wciąż czułam niepokój, emocje te nie
odpuściły w żadnym momencie. Postacie wykreowane po mistrzowsku, są prawdziwi,
z krwi i kości. Do tego naturalne dialogi i bardzo realistyczne opisy,
zwieńczeniem jest budowanie napięcia, które trzyma do ostatnich stron.
Autor przelał na papier historię tak prawdziwą, że aż kipi
ona rozpaczą, porusza trudne tematy jakimi są repatriacja, przepaść kulturowa,
dorastanie oraz chęć akceptacji. Wiele osób jako główny powód niechęci
mieszkańców do nowo przybyłych podaje inną narodowość, różnice wyznaniowe, w
moim odczuciu jednak największym problemem była właśnie przepaść kulturowa. Nowy
sąsiad nie stał się kompanem do kieliszka, używał niezrozumiałych, trudnych
słów i był znawcą sztuki, dobrze wychowane kulturalne, grzeczne dzieci
zapatrzone w rodziców też stanowiły niespotykane okazy. Zawiść bijąca od
mieszkańców z każdym tygodniem przybierała na sile, czytelnik spodziewa się
dramatu, ale to co przygotował autor, było dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
Max Czornyj pokazał kunszt pisarski. Przyznam szczerze, po
serii z Deryło miałam chwilowy przesyt twórczości autora. Ostatnie części serii
nie przypadły mi do gustu, stąd też na kilka dobrych miesięcy dałam nam od
siebie odsapnąć. Kiedy sięgałam po „Obcego” spodziewałam się dobrego kryminału,
makabrycznych morderstw i hektolitrów krwi. To co otrzymałam, okazało się
niesamowitą, chwytającą za serce historią, świetnie skonstruowaną i zapadającą
w pamięci na długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)