Co najbardziej przypadło do kulinarnego gustu Margaret Thatcher
odwiedzającej Rosję? Czy każdy Rosjanin lubi kawior? Jaki był ostatni posiłek
Gagarina zanim poleciał w kosmos? Kim był „Licznik”? W książce Witolda
Szabłowskiego znajdziecie odpowiedzi na te, jak i na wiele innych pytań. Pytań,
których pewnie nigdy byście sobie nie zadali.
Tytuł: Rosja od kuchni
Autor: Witold Szabłowski
Wydawnictwo: W.A.B.
Premiera: 10.11.2021
Liczba stron: 384
Ocena: 9/10
Świat kulinarny fascynuje mnie od kiedy pamiętam, uwielbiam podróże kulinarne i poznawanie nowych smaków. Książka „Rosja od kuchni” zabrała mnie w taką podróż w sposób duchowy. Autor zafundował mi przeprawę przez kolejne kilkadziesiąt lat, odsłaniając tajemnice kuchni królewskich i rządowych. Książka jest też świetnym sposobem, aby kolokwialnie mówiąc, liznąć trochę historii, szczególnie dla tych którzy są z historią na bakier. Czyli przykładowo ja. Rosja to nie tylko ociekające kawiorem stoły, jesiotry w galarecie i morze alkoholu. Tutaj jedzenie jest tłem do wydarzeń XX wieku, miejscami dramatycznych i tragicznych w skutkach. Wielki Głód, katastrofa w Czarnobylu, stacjonowanie rosyjskich wojsk w Afganistanie, oblężenie Leningradu, znamy te wydarzenia, ale nic nie wiemy o ich cichych bohaterach, o kucharzach, kucharkach, o osobach zaopatrujących stołówki i kuchnie polowe. Czytając uświadomiłam sobie jak wielką rolę odegrali Ci ludzie, jak wiele ryzykowali i jak wiele poświęcili, czasem nawet życie. Na długo w pamięci pozostanie mi zdanie, że każdy dzień może być dla żołnierza jego ostatnim, dlatego posiłek musi być smaczny, ładnie podany, aby przynajmniej w taki sposób zrobić mu przyjemność. Innym wzruszającym wątkiem była opowieść starszej kobiety, o tym jak z siostrą przetrwała wielki Głód oraz o tym, jak dzięki autorowi spotkały się po wielu latach, łzy wzruszenia płynęły nie tylko w książce…
Dzięki książce poznałam wiele ciekawych historii związanych
z możnymi tego świata. Między innymi do jakiego dania kucharz krymski przekonał
Richarda Nixon’a podczas jego wizyty w Rosji, o czym rozmawiał Breżniew z
prezydentem Francji Valerym Giscard d’Estaing podczas łowienia ryb i gotowaniu
w plenerze. Jak ważną rolę w karierze Putina odegrał jego dziadek – szef kuchni
Spirydon Putin, albo jak wykreowały tą postać władze na potrzeby wyborów…
Rozkładając książkę na składniki, zacznę może od okładki i
napiszę krótko – mocna. Przyciąga wzrok i wzbudza apetyt czytelniczy, głodna
historii zabrałam się do czytania. Podział na 18 rozdziałów (talerzy) opływał w
fakty, do tego autor dodał szczyptę ciekawostek i garść spekulacji, wyszło
intrygująco. Między wódką, a zakąską serwował kolejne opowieści, czasem wesołe
czasem mniej. Język bardzo przystępny, książkę czyta się szybko i z
zaciekawieniem, autentyczne przepisy potraw i archiwalne zdjęcia są bardzo na
plus.
Sięgając po ten tytuł miałam pewne obawy, myślałam że
czytanie o tym, co w danym ustroju jedli ludzie będzie po prostu nudne. Nic
bardziej mylnego. Lektura pochłonęła mnie całkowicie. Autor w fascynujący
sposób serwuje nam anegdoty, a że większość wywiadów, które przeprowadza odbywa
się przy zastawionych stołach jego rozmówców, to autentycznie odczuwamy klimat kuchennego „small talk”, bo przecież
każde dobre przyjęcie kończy się w kuchni. Czytanie książki sprawiło mi ogromną
przyjemność i umiliło wiele wieczorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)