„A Ci którzy tańczyli, zostali uznani za szalonych przez tych, którzy nie słyszeli muzyki” Fredrich Nitche. Tym cytatem rozpoczyna się książka, ja odebrałam to jako zapowiedź nieoczywistej, zaskakującej historii, która nie jest dla każdego.
Tytuł: Znak zapytania
Autor: Mateusz Szulczewski
Wydawnictwo: Novae Res
Premiera: 19.11.2021
Liczba stron: 196
Ocena: 8/10
Fabuła z pozoru przewidywalna, bo oto mamy świetnego
detektywa, zwłoki i oczywiście mordercę, który w miejscach zbrodni pozostawia
zagadki. Śledztwo prowadzi Maurycy, detektyw, który pomimo młodego wieku ma na
swoim koncie wiele rozwiązanych spraw. Morderca intryguje go, jest piekielnie
inteligentnym przeciwnikiem, co w pewien sposób jest pociągające. Kiedy porwana
zostaje kobieta Maurycego, a do porwania przyznaje się Zagadkowy Morderca, sprawa nabiera osobistego
wydźwięku. Teraz nie chodzi już tylko o złapanie przestępcy, ale o uratowanie
życia ukochanej, która przeżyje jeśli Maurycy rozwiąże poszczególne zagadki.
Autor zabiera nas w surrealistyczną podróż swojego bohatera,
jawa miesza się ze snem, w wielu sytuacjach nie jesteśmy pewni, czy Maurycy
śni, czy może wydarzenia są prawdziwe. Główny bohater brnie przez kolejne
zagadki i kolejne kontynenty, odkrywa zwłoki i elementy gry, zbiera artefakty i
zalicza wciąż nowe misje, aby w końcowym etapie stanąć twarzą w twarz z
głównym, finałowym Boss’em – Zagadkowym Mordercą. Sam bohater też jest
tajemniczy, nie znamy jego przeszłości, autor bardzo oszczędnie odsłania przed
nami życie Maurycego, jego relacje z innymi, z ukochaną.
Gdybyśmy chcieli odbierać ta książkę w sposób dosłowny,
bylibyśmy zażenowani zdarzeniami na osi czasu, ciągłymi zmianami pobytu
bohatera, a także jego zachowaniem w wielu sytuacjach. Wiele wątków jest
oderwanych od rzeczywistości i tylko otwarty umysł pozwala traktować tą
historię poważnie. Sama książka jest krótka, i tak jak „podobno” wielkość ma
znaczenie, tak ilość nie zawsze idzie w parze z jakością. W tej sytuacji jakość
daje radę i zdecydowanie się broni. Fabuła jest spójna, brak pobocznych wątków
i opisów dodających niepotrzebnych stron.
Przyjemna okładka, przyciąga wzrok, nie wiem jak odbierać
to, że autor umieścił na niej swoje
zdjęcie, rozbuchane ego? Nadmierna pewność siebie i chęć sprowokowania
czytelnika? To, jak i cała książka, jest
dla mnie zagadką. Język jakim posługuje się autor jest cięty, bezkompromisowy,
świetne i dosadne porównania dopełniają całości, chociaż miejscami miałam już
lekki przesyt. Nie szczędzi też wulgaryzmów, ale nie odbieram ich negatywnie, w
tej powieści są w punkt. W moim odczuciu książka jest wciągająca, przyjemnie było
zagłębić się w tej historii, a niektóre cytaty zostaną ze mną na dłużej.
Wracając natomiast do cytatu, którym rozpoczyna się książka,
to po jej przeczytaniu myślę, że był on
w pewnym stopniu asekuracją autora, dla krytyki ze strony czytelnika. Nie
podobała Ci się książka? Może po prostu nie słyszysz muzyki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)