Kolonializm jest pojęciem powszechnie znanym i rozumianym, nieodłącznie związanym z historią odkryć geograficznych. Polityka podboju nowych ziem wynikała z potrzeby zwiększenia lub umocnienia wpływów gospodarczych i politycznych państw rozwiniętych jak również z potrzeby wzbogacenia się poprzez eksploatację terytoriów i wykorzystanie tubylczej siły roboczej. Jednym z państw kolonizujących była Wielka Brytania, której terytorium – Imperium Brytyjskie – w szczytowym momencie zamieszkiwało 25% ludności świata. Lektura książki „Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie” ukazuje nam niezwykle ciekawy fragment historii, który pomaga czytelnikowi lepiej zrozumieć nie tylko przeszłość, ale i teraźniejszość.
Tytuł: "Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie"
Autor: Kazimierz Dziewanowski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania:22.06. 2021
Autor recenzji: Kaja G.
Liczba stron: 746
Ocena: 9/10
Mówiąc o tej książce, warto zatrzymać się na chwilę przy samym tytule – „Brzemię białego człowieka”. Stanowi on nieprzypadkowe nawiązanie do wiersza Rudyarda Kiplinga o tym samym tytule. Utwór ten przedstawia kolonializm jako poniekąd moralny obowiązek – biały człowiek ponosi trud szerzenia kultury chrześcijańskiej, edukacji i medycyny w krajach nierozwiniętych. Postawiony zostaje w pozycji uprzywilejowanego bohatera zobligowanego do pokazania mieszkańcom odkrytych krajów właściwej i słusznej ścieżki. Choć autor wiersza nie krytykuje niczego wprost, trudno nie dostrzec satyrycznego wydźwięku utworu – zawiera on bowiem całkowicie europejską perspektywę, pomijając natomiast punkt widzenia mieszkańca podbitych narodów. Odwołuje się do snobistycznego przekonania, że wiemy lepiej, co jest dobre dla innych. Wykorzystanie tego tytułu jako tytułu opracowania historycznego zapowiada, że Kazimierz Dziewanowski pragnie pokazać nam punkt widzenia narodu kolonializującego, jednocześnie dając przestrzeń do własnych przemyśleń nad aspektem moralnym tego przedsięwzięcia, by finalnie czytelnik był w stanie na podstawie swoich wniosków sporządzić bilans zysków i strat.
Lektura jest dość obszerna, podzielona na cztery części, z których każda podzielona jest na rozdziały i obejmuje przedział historyczny od XVI do XX wieku. Zaczyna się w momencie, kiedy konkurując z Hiszpanią i Portugalią, Wielka Brytania podbijała kraje Ameryki, a następnie Indie Zachodnie, tworząc Angielską Kompanię Wschodnioindyjską. Następnie uwaga Wielkiej Brytanii skupiła się na krajach Afrykańskich i Azjatyckich. Autor bardzo ciekawie pokazuje, jak wpływy brytyjskie ukształtowały Amerykę Północną, którą znamy obecnie – posiadającą ślady tak wielu różnych kultur. W kolejnych częściach przechodzimy przez Drugie Imperium Brytyjskie oraz złoty okres dla Wielkiej Brytanii, obejmujący dziewiętnaste stulecie, kiedy stała się ona najbardziej wpływowym światowym mocarstwem, aż do okresu wojennego i powojennego, kiedy kolonie zaczynały odzyskiwać niezależność. W momencie wzmożonej aktywności ruchów antykolonialnych, Wielka Brytania zaczęła się pokojowo wycofywać ze swoich kolonii, przekazując w nich władzę stabilnym rządom. Pozwoliło jej to uniknąć kosztów związanych z prowadzeniem wojen. Do teraz państwo to utrzymuje formalne zwierzchnictwo nad czternastoma krajami, które są nazywane brytyjskimi terytoriami zamorskimi.
Książka „Brzemię białego człowieka” jest wprawdzie opracowaniem historycznym, jednakże napisanym tak barwnie, że czytając o kolonializmie jesteśmy w stanie poczuć zapach lokalnych przypraw i kołysanie okrętu, natomiast opisy przyrody przywodzą na myśl utwory Rudyarda Kiplinga (kolejne nawiązanie do tego autora). Autor udźwignął dwoistość interpretacyjną utworu, do którego nawiązuje w tytule, ukazuje bowiem europejską perspektywę i motywację, pozwalając jednocześnie czytelnikowi zastanowić się nad losem tubylca obserwowanego oczami białego człowieka. Otrzymując fakty historyczne podane w takiej formie, czytelnik momentami może odnieść wrażenie, jakby oddawał się lekturze powieści przygodowej, co – jak dla mnie – jest zdecydowanie pozytywne. Co istotne, czytając te książkę nie odniosłam wrażenia, że jest skierowana do wąskiego grona odbiorców, czego czasem trudno uniknąć poruszając się w określonym obszarze tematycznym. Przystępny język i plastyczność opisów są bardziej typowe dla powieści, aniżeli opracowania naukowego, dzięki czemu lektura nie nuży. Podsumowując – spędziłam z tą książką naprawdę dobry czas, łącząc przyjemność czytania z poszerzaniem swojej wiedzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)