Świat spowity intrygami jest szczególnie niebezpieczny. Kontrwywiady, spiski, tajemnice to tylko kawałek góry lodowej, z którą tak naprawdę codziennie mamy do czynienia. Być może właśnie w tym momencie jesteśmy obserwowani, szpiegowani albo kontrolowani, a o tym nie wiemy? Nieświadomość to najbardziej przerażający oraz bolesny stan, w którym może znaleźć się człowiek. Fani teorii spiskowych na pewno odnajdą się w najnowszym kryminale Mike'a Okona, który pokazuje jak śmierć jednego człowieka, może wywrócić cały świat do góry nogami oraz jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek, gdy chodzi o pieniądze. Lepiej zapnijcie pasy i przygotujcie się na sporą dawkę adrenaliny, bo tajni agenci nie spoczywają. Jak bardzo trzeba być ostrożnym, gdy w grę wchodzi ludzkie życie?
Nr. recenzji: 417
Tytuł: "Śmierć jest tylko początkiem"
Autor: Mike Okon
Data polskiego wydania: 14 marca, 2021
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 516
Autor recenzji: Julianna Kucner
W moim odczuciu: 5/10
Pewnego normalnego i zwyczajnego dnia, dyrektor finansowy firmy Wadex – Stanisław Groszkowski, niespodziewanie umiera na zawał. Wszystko wydawałoby się w porządku, prawda? Przecież ludzie umierają, odchodzą na drugą stronę i takie tam. Otóż nie tym razem. W toku znacznie bardziej rozległego niż sobie to wyobrażał komisarz Rafał Kłopocki śledztwa, okazuje się, iż tak naprawdę doszło do morderstwa owego dyrektora. Sprawa znacznie przybiera tempa, gdy nieznani sprawcy włamują się do mieszkania Groszkowskiego i jego córki Doroty, a z wynajmowanego magazynu znika kilka komputerów. Czas i kostucha gonią głównych bohaterów, w tym córkę ofiary, gdy dochodzi do kolejnych zabójstw. Dorota w tym samym czasie próbuje wypełnić wolę swojego ojca zapisaną w jego testamencie. Kobieta nie ma jednak pojęcia, jak bardzo niebezpieczny i cenny majątek odziedziczyła, dopóki nie zjawia się u zaufanego notariusza. Co takiego zapisał w spadku Groszkowski córce? Dlaczego osobom trzecim tak bardzo na nim zależy? Kim są ci, którzy z ukrycia obserwują poczynania pracowników firmy? I przede wszystkim, kto i w jakim celu z zimną krwią dopuścił się morderstwa? Tego dowiecie się, sięgając po tę nieobliczalną, pełną zagadek, intryg oraz zwrotów akcji książkę.
Teoretycznie nie jestem wielką fanką kryminałów i bardziej gustuje w zwyczajnych obyczajówkach, ale muszę przyznać, że nie jestem jakoś wielce zawiedziona – wręcz przeciwnie, chyba zacznę bardziej się z nimi oswajać.
Jeśli chodzi o fabułę, cóż. Nie mam się do czego przyczepić. W pewnych momentach sama byłam zaciekawiona i podekscytowana tym, co wydarzy się dalej. Całość była dosyć spójna i oryginalna, to na pewno. Podziwiam autora za tak rozbudowane wątki i fakty. Od pierwszych stron widać, iż autor ma wieloletnie doświadczenie w tej dziedzinie lub zrobił porządny i czasochłonny Research. Ponadto nie pozostawił zbędnego niedosytu czy "głodu" w czytelniku.
Postacie zostały wykreowane dobrze, nie przywiązałam się zbytnio do nich, bo z każdym rozdziałem było ich coraz więcej, ale o tym zaraz. Błędów też się nie doszukałam. Tak samo, jak opisów. Same suche fakty.
I to właśnie to bolało mnie najbardziej w całej książce. Nie mogę się zgodzić z tym, że autor nie ma talentu ani potencjału, bo ma i właśnie ten rozległy plan fabuły, o którym wspomniałam wcześniej, o tym świadczy. Zawiły styl pisarski jednak daje o sobie znać, zwłaszcza gdy przemieszamy się między rozdziałami, które swoją drogą mają po 2-3 strony, najdłuższe troszkę więcej i w sumie wydaje się to być w porządku, ponieważ książkę się czyta szybko oraz sprawnie, człowiek się nie nudzi to fakt, ale na dłuższą metę jest to męczące. Na początku w mojej wyobraźni panował istny chaos. Z każdą kartką nowa data, nowi bohaterowie, nowe miejsca, nowe wątki. Dosłownie szło się w tym pogubić. Gdy już powoli przyzwyczajałam się do ówczesnej sytuacji, nagle BENG, znowu przeskok! Później było tylko gorzej, bo poszczególne fakty zaczęły mi się mieszać z postaciami, postacie z miejscami, miejsca z datą, i tak w nieskończoność. Oliwy do ognia dodawała narracja, w której jeszcze bardziej można było się zgubić. Do tego zagmatwanego labiryntu brakowało tylko zestawu małego podróżnika z mapą w bonusie.
No ale nie powiem, że nie da się tego okiełznać. W połowie książki zaczęłam już kojarzyć pewne sytuacje i wydarzenia, do narracji też się przyzwyczaiłam, a pod koniec w punkcie kulminacyjnym to już w ogóle doznałam olśnienia. Nie zmienia to jednak faktu, iż od razu na początku historii rzucani jesteśmy na głęboką wodę, razem z kartką, na której jest napisane: "Ogarnij to sobie sam".
Jeśli chodzi o opisy, też ubolewałam i to długo. Akcja toczy się w różnych miastach, takich jak Paryż, Berlin czy po prostu Warszawa, ale oprócz nazwy miasta i daty nad początkiem rozdziału tylko tyle o tym wiemy. Szczerze powiedziawszy, nie poczułam tego klimatu Paryżu czy Berlina. Autor nie skupił się na możliwym opisie pięknych, krętych uliczek, zdobień czy cech charakterystycznych danego miejsca. Jesteśmy pozbawieni jakiekolwiek klimatu. Jedyne czego się doszukałam to "powojennych kamieniczek", które wydaje mi się, iż autor ubóstwia, bo w tekście jest o nich mowa nieskończenie wiele razy.
Reasumując, jeśli szukacie dobrego kryminału, pisanego typową męską ręką to dobrze trafiliście. Pomimo tych wszystkich wad w zakresie stylu pisarskiego, mogę ją z czystym sumieniem polecić, szczególnie wielkim fanom kryminałów. Doszukacie się tutaj prawdziwej akcji i tajnych jednostek Przede wszystkim poznacie też sposób, w jaki się między sobą komunikują, by nikt się nie zorientował i zwrócicie uwagę na to, jak w dzisiejszym świecie perfidny los może być nieobliczalny. Od wyboru do koloru – każdy znajdzie coś dla siebie, szczególnie pasjonaci niniejszego tematu.
Autorowi szczerze gratuluję debiutu i życzę mu powodzenia w dalszej działalności. Wydawnictwu Novae Res dziękuję za egzemplarz i możliwość zrecenzowania tej pasjonującej oraz przyciągającej powieści. Czytelników natomiast proszę o zostawienie swojej opinii w komentarzu poniżej, której już nie mogę się już doczekać! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)