Muszę przyznać, że ciekawie jest spekulować o tym co będzie kiedyś. Można, chociaż na chwilę oderwać się od teraźniejszości i całkowicie oddać się przyszłości. Nie jest to jednak strata czasu? Zważywszy na okoliczności, w których przystało nam teraz żyć, czy myśl, że za setki lat będzie lepiej i całkowicie inaczej coś znaczy? Czy czasem w takie spekulacje nie bawili się ludzie żyjący dużo wcześniej przed nami? Teoretycznie, nikt nie wie, co nas czeka, jednak myśl, że zaraza na globalną skalę zniszczy naszą populację doszczętnie, a cały świat zostanie skażony z wyjątkiem niedużej kopuły o nazwie Oona, w której w zakładach inżynierii genetycznej o nazwie „Zodiak”, będą tworzeni postludzie o niezwykłych umiejętnościach, staje się coraz bardziej prawdopodobna niż latające samochody, czyż nie?
„Zodiaki. Genokracja” to fantastyka naukowa, w klimatach cyberpunku, w której ludzie na nowo uczą się żyć w świecie po groźnej epidemii o nazwie „Pandora". Skaziła ona, dosłownie wszystko oprócz tak jak wspomniałam miasta Oona, oddzielonego od Zewnętrza porządną warstwą osłony. Panuje system kastowy. Każdy ma obowiązek nosić bransolety, które są wyznacznikiem danej grupy społecznej, w zależności od metalu, z którego są wykonane. I tak począwszy od najczęściej rozpieszczonych genokratów, mających największą władzę, do zmutowanych deformantów, czyli cudownych hybryd, Magdalena Kucenty wprowadza nas do wykreowanego przez siebie biopunkowego świata. Muszę przyznać, że niektóre połączenia hybryd były wprost nieprawdopodobne, ale cieszę się, że autorce udało się mnie pozytywnie zaskoczyć.
Głównymi bohaterami książki są tytułowe zodiaki. Nie są oni zwykłymi ludźmi — zostali stworzeni w wyniku skomplikowanych badań genetycznych, takich jak wymienianie czy mieszanie genów. Wiele z nich to niekompletne, niestabilne wersje wymagające troszeczkę więcej poprawek i uwagi niż pozostałe. Nie oznacza to jednak, że zodiaki to tylko i wyłącznie szczury laboratoryjne. W czasie książki muszą radzić sobie ze swoimi złożonymi osobowościami i przerastającymi ich umiejętnościami. Nie mieli wpływu na to, kim się stali, dlatego każdy ich dramat i kryzys porusza serce, zwłaszcza fakt, że w teorii są wolni, aczkolwiek każde z nich już na zawsze przyporządkowane jest instytucji „Zodiak”, a przede wszystkim nie posiadającemu żadnych skrupułów Ojcowi.
To logiczne, że każdy zodiak przyjął imię danego gwiazdozbioru. Nie będę tu poświęcać większej uwagi na ich charakterystyce i opisie umiejętności, bo uważam, że czytelnik będzie miał większą zabawę odkrywać to wszystko samodzielnie. Najwięcej jednak mamy do czynienia z młodym Capricornem, który ma umiejętność dokładnego analizowania przyszłości, energetyczną, nieznacznie niestabilną emocjonalnie Pisces i połączonymi ze sobą bliźniętami — Gemini, starające się naprawić bałagan po swoim rodzeństwie. Musicie jednak mi uwierzyć na słowo, że autorka w każdą postać tchnęła życie i są one przedstawione w niesamowicie realny sposób.
Możecie od dziś nazywać mnie kolejnym Koziorożcem, bo idąc dedukcyjnym tokiem myślenia i dogłębną analizą okładki, liczby stron oraz rozdziałów, już od początku wiedziałam, że trzymam w rękach prawdziwy skarb. Okładka jest naprawdę bardzo piękna, kolory idealnie się kontrastują i odkąd przyszła do mnie ta książka, nie mogłam się doczekać, aż wgłębię się w tą historię.
Od razu widać, że mamy styczność z prawdziwym i godnym przeczytania dziełem, zważywszy na wątek, który nie jest jednym z tanich motywów, ciągle powtarzających się w książkach, nudząc czytelnika.
Mam mieszane uczucia do fabuły. Od pierwszych stron wrzucani jesteśmy na głęboką wodę. Nie jest to takie złe, ponieważ jeśli książka od nas w pewnym stopniu czegoś wymaga, to staje się pewnego rodzaju wyzwaniem, ale muszę przyznać
Chciałabym jeszcze poświęcić kilka zdań charakterom postaci. Musiało to być dla Magdaleny Kucenty niezwykle trudne, czasochłonne zadanie, by tak dobrze przedstawić uczucia i emocje bohaterów. Nic dla mnie nie było sztuczne. Z każdą kolejną stroną po prostu się „płynęło” pochłaniając kolejne informacje na temat danej osoby.
W książce znajdziemy też liczne odwołania do starożytności. Miło jest patrzeć, że wiedza ta i zagadnienia, nie tylko z historii, ale również z biologii i fizyki, nie zostały zapomniane, tylko wciąż wykorzystywane są w utworach autorów XXI wieku.
Jedyne co mi się nie podobało i nad czym autorka mogłaby popracować to właśnie przekazywanie informacji czytelnikowi. Wydaję mi się, że autorka nie umiała do końca pokazać nam tego, co sama miała w głowie. Czasami przestawałam pojmować kolejne to wydarzenia. Moim zdaniem było to strasznie chaotyczne, ciągle się coś działo. Na początku to było wspaniałe, ale potem zaczęło być nużące. Mam wrażenie, że dostałam więcej pytań niż odpowiedzi, dlatego liczę na kolejną część. Swoją drogą, na początku myślałam, że czytam kontynuację zupełnie innej powieści. Niech jednak to, co piszę, was nie zrazi, wasze odczucia mogą być zupełnie inne. Książka na pewno wymaga pełnego skupienia, ale pamiętajmy też, że każdy się różni.
Zanim jednak sięgnięcie po lekturę, wolałabym jednak ostrzec was przed kilkoma makabrycznymi scenami. Jest troszkę krwi, dużo scen walki i związek kazirodczy. Może nie jest to typowe kazirodztwo, bo te osoby nie były prawdziwym rodzeństwem, bardziej bym to utożsamiała z adopcją, pomimo to, mam świadomość, że dla niektórych może wydawać się to trochę niesmaczne. Akurat ja nie miałam z tym większego problemu.
Podsumowując i przymykając oko na wszystkie wady, jestem absolutnie zachwycona tą książką. To fakt, narracja powinna być bardziej doprecyzowana, ale nie tuszuje ona wszystkich zalet tej powieści. Może nie jestem wielką fanką fantastyki, ale na pewno interesuje mnie astrologia, więc czytanie jej było istną przyjemnością. Ciężka praca autorki na pewno nie poszła na marne, inaczej — z pewnością się opłaciła.
A wy? Przeczytaliście tę książkę, a może planowaliście to zrobić? Jaka jest wasza opinia na ten temat? Mam nadzieję, że się podzielicie waszymi przemyśleniami, bo chętnie się dowiem, co o tym sądzicie :).
Autor: Julianna Kucner
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)