Tytuł: „Zwariowane opowieści"
Autor: Gudule
Tłumacz: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Liczba stron: 128
Data polskiego wydania: 9 marca 2020
Wydawnictwo: Media Rodzina
W moim odczuciu: 8/10
Autor recenzji: Lucyna Janicka
Tytuł książki bardzo mnie zachęcił, a grafika znajdująca się na okładce jest bardzo przyjemna w odbiorze, dlatego zdecydowałam się na recenzję “Zwariowanych opowieści” Gudule. Krótki opis książki sprawił, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech i byłam jeszcze bardziej ciekawa treści. Przeczucie, że książka będzie bardzo dobra, nie zawiodło.
Kiedy otrzymałam książkę i zaczęłam ją przeglądać, od razu wyczułam doskonałą jakość papieru użytego do wydrukowania jej. Jestem wrażliwa na punkcie takich drobnostek, więc już z tego tytułu książka zyskała ogromnego plusa. Trzymając kartkę w ręce ma się wrażenie, że nie trzyma się jednej, ale dwie lub nawet trzy, jednak nie jest to sztywność papieru technicznego. Czuć pod palcami, że papier jest naprawdę wysokiej jakości. W książce znajduje się aż trzynaście historii, które zgodnie z tytułem, są zabawne. Ilustracji w książce nie ma zbyt wielu, ale te, które są, bardzo dobrze pasują do treści opowieści. Kolory grafik są bardzo zbalansowane i zrównoważone, przyjemne dla oka. Czcionka jest dość duża, a odpowiedniej wielkości interlinia z pewnością ułatwi dzieciom czytanie.
Wśród trzynastu opowieści znajduje się jedna, która szczególnie podbiła moje serce. Jest to opowiadanie o Omerze i jego zębach oraz o tym, jakie przygody spotkały go, kiedy nie mógł myć zębów i nie dbał o higienę. Historia jest szczególnie zabawna dzięki doskonałemu zabiegowi Gudule, który polegał na fonetycznym zapisie zdań wymawianych przez Omera zmagającego się z bólem zębów. W historii dużą rolę odgrywa także Lady Jolanda, matka chłopca, która pod wpływem wskazówek dentysty podjęła bardzo ważną decyzję. Na drugim miejscu w mojej opinii znajduje się opowieść o mateczce Oretynce i ojczulku Jejujej. Jest to historia dwóch sąsiadów staruszków, z czego ojczulek ma koguta, a mateczka kurę. Po sąsiedzkim dogryzaniu sobie wzajemnie i złości ojczulka, przebiegły kogut postanowił pomóc swojemu panu i zrobić coś, czego kura mateczki nie byłaby w stanie, by ocalić jego i swój honor.
Mam jednocześnie drobną uwagę w kierunku jednej z opowieści Gudule. Chodzi o opowiadanie o królu, który dmuchał na makaron. Samo w sobie opowiadanie jest zabawne i dobre na poprawę humoru, jednak już na początku pojawia się w nim księżniczka stosująca ścisłą dietę. Polegała ona wyłącznie na jedzeniu makaronu i niczego, poza tym. Następnie pojawia się zwrot skierowany do czytelnika, by wyobrazić sobie królewnę o “wielgachnych czerwonych policzkach, pulchnych biodrach, pokaźnych brzuszyskach i tłustych łydkach”. W mojej opinii jest to podtrzymywanie sztucznego kanonu piękna, w którym kobieta musi być szczupła, by być piękna i wartościowa. Nie zgadzam się z tym i jest to swego rodzaju punkt zapalny. Ten fragment będę omijać lub zastępować go tym, że księżniczki zwyczajnie mają swoje zasady, według których chcą żyć.
Pomijając ten niewielki mankament, o którym napisałam wyżej, styl pisarki Gudule jest rewelacyjny. Zapis fonetyczny, doskonale dopasowane i wymyślone imiona bohaterów, pomysłowość autora idą w parze z umiejętnością zilustrowania przez Claude K. Duboisa. Wszystko to razem daje naprawdę dobrą książkę dla dzieci, z której ze spokojem mogą śmiać się także dorośli w każdym wieku. Tak jak wspomniałam na początku, książkę doceniam za bardzo wysoką, jeśli nie najwyższą, jakość papieru, doskonałe ilustracje i kolory. Turkus w połączeniu z bielą wygląda dla mnie wprost przepięknie, jestem zachwycona!
W mojej opinii można z czystym sumieniem przymknąć oko na drobne potyczki autora, które z powodzeniem można zastąpić inaczej, zgodnie z kreatywnością i zdaniem rodziców. Tytuł “Zwariowane opowieści” nie wprowadza czytelnika w błąd i z całą pewnością możemy liczyć na to, że lektura książki poprawi nam humor. Swojemu trzylatkowi próbowałam przeczytać ulubioną przeze mnie historię o Omerze, jednak póki co nie był zainteresowany. Z pewnością będę próbować sięgnąć po książkę jeszcze za jakiś czas. Myślę, że wszystko zależy od dziecka i jego umiejętności i chęci słuchania, a także po prostu od ochoty na dłuższe opowieści. Książkę stawiam na regale dla trzylatka i myślę, że w tym wieku dziecko zrozumie przedstawione treści, a przynajmniej dużą ich część.
W mojej opinii można z czystym sumieniem przymknąć oko na drobne potyczki autora, które z powodzeniem można zastąpić inaczej, zgodnie z kreatywnością i zdaniem rodziców. Tytuł “Zwariowane opowieści” nie wprowadza czytelnika w błąd i z całą pewnością możemy liczyć na to, że lektura książki poprawi nam humor. Swojemu trzylatkowi próbowałam przeczytać ulubioną przeze mnie historię o Omerze, jednak póki co nie był zainteresowany. Z pewnością będę próbować sięgnąć po książkę jeszcze za jakiś czas. Myślę, że wszystko zależy od dziecka i jego umiejętności i chęci słuchania, a także po prostu od ochoty na dłuższe opowieści. Książkę stawiam na regale dla trzylatka i myślę, że w tym wieku dziecko zrozumie przedstawione treści, a przynajmniej dużą ich część.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)