sobota, 21 marca 2020

"Żółte ślepia" Marcin Mortka

Jestem fanką fantastyki od kiedy pamiętam, zarówno w książce jak 
i w filmach. Głównie dlatego pozycja Marcina Mortki "Żółte ślepia" mnie zaciekawiła. Po lekturze przyznaję jedno - to jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza książka fantasy ostatnich lat jaką miałam okazję przeczytać. Kolejny raz przekonałam się, jak bardzo utalentowani są nasi rodzimi autorzy. Obok tej pozycji po prostu nie można przejść obojętnie. No i spójrzcie na okładkę!
Numer recenzji: 351

Tytuł: „Żółte ślepia"
Autor: Marcin Mortka
Gatunek: fantastyka, fantasy, science fiction
Liczba stron: 416
Data polskiego wydania: 26 luty 2020
Wydawnictwo: Uroboros
W moim odczuciu: 9 /10



Przenosimy się do roku 995, w okolice Gniezna i gnieźnieńskiego grodu. Głównym bohaterem książki Marcina Mortki jest Medvid - Kosmacz - nieokrzesany wojownik, olbrzym z młotem w dłoni, służący księciu Bolkowi radą i pomocną dłonią. Na ten czas przypada wielka chrystianizacja naszego narodu. Ścierają się ludowe wierzenia, pogańskie zwyczaje i religia zachodu - tak bardzo nam nieznana i budząca trwogę. W wyniku czegoś równie niepojętego jak i nieprawdopodobnego cały gród - łącznie z wojownikami, mieszkańcami, władcą i jego żoną znikają. Medvid staje do nierównej walki chcąc odnaleźć swojego Pana i jego małżonkę. Na szczęście może liczyć na pomoc Gosławy, Goślinki.. Wiedźmy, która nade wszystko pragnie przetrwać.


Magia, która bije z tej książki jest oczywista. To w końcu historia naszych przodków, nasza historia. Strzygi, popielice i utopce, przyjęcie chrześcijaństwa. Jedne z ważniejszych dat w historii naszego kraju, jeden z ważniejszych władców. Może to sprawiło, że miałam wrażenie, że ta książka mnie dotyczy. Mnie i wszystkich wokoło. Osobiście uwielbiam te czasy na kartach historii, lubię słowiańskie, pogańskie wierzenia, lubię ten klimat. Choć oczywistym jest, że to literacka fikcja, że to fajna opowieść zgrabnie osadzona w tamtych realiach, Marcin Mortka zrobił to po mistrzowsku, idealnie! Nawet przez sekundę się nie nudziłam, a gdy dotarłam do końca nie mogłam uwierzyć, że to już. 


Przyznaję, że głównym atutem książki, poza oczywiście genialnie osadzoną w czasie i historii opowieścią, jest jej język. O ile mogę tak się wyrazić - jest typowy dla czasów w jakich rozgrywa się akcja powieści. Jest prosty, nie banalny acz prosty. Nie stroni od wulgaryzmów, które nie rażą czytelnika, ale dodają smaczku i trącą dowcipem. Dowcip - jego też nie brakuje w książce, i w sposób subtelny, niewymuszony zaraża czytelnika. Dzięki temu zatracamy się w tej historii, a to bardzo trudno osiągnąć niezależnie od gatunku literackiego.


Podsumowując - jeśli lubicie takie klimaty - szczerze Wam tę książkę polecam. To kawał rewelacyjnej fantastyki z elementami słowiańskich wierzeń. I tak jak wspomniałam na początku, to jedna z lepszych książek ostatnich lat. Przekonałam Was? 


Aleksandra W.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)