Tytuł: „Miłość"
Autor: Helene Delforge, Quentin Greban
Tłumacz: Magdalena i Jarosław Mikołajewscy
Liczba stron: 72
Data polskiego wydania: 12 lutego 2020
Wydawnictwo: Media Rodzina
W moim odczuciu: 10/10
Autor recenzji: Lucyna Janicka
Kiedy pojawiła się opcja zrecenzowania książki "Miłość" autorstwa Helene Delforge i Quentina Grebana, nie mogłam zrezygnować z tej możliwości. Wiem, że ta para autorów już jedną wspólną książkę ma za sobą. "Mama" tak bardzo mnie zachwyciła, iż uznałam, że nie inaczej będzie z najnowszą pozycją. Nie pomyliłam się, jednak nie sądziłam, że książka będzie aż tak wyjątkowa.
Na okładce widzimy parę trzymającą się za ręce, połączoną w namiętnym pocałunku, chroniącą się przed deszczem pod parasolem. Rysunek jest przepiękny, natomiast wnętrze książki obfituje w niepowtarzalne, wyjątkowe dzieła artystyczne. I to nie tylko, jeśli chodzi o grafikę, ale o sam tekst także. "Miłość" to wyjątkowy zbiór wierszy, którego tematem przewodnim jest to piękne uczucie. Miłość w wielu różnych odsłonach, w jej aspektach pozytywnych i radosnych, ale smutnych i nieco negatywnych, także. Mogłabym pokusić się o powiedzenie, że "Miłość" to swego rodzaju encyklopedia, która ukazuje wiele obliczy i odsłon tego uczucia. Oglądana przez autorów z każdej strony, gdzie zauważalne są najmniejsze cienie i blaski płynące z tego wyjątkowego uczucia.
Niezwykle ciekawym zabiegiem w książce jest całkowity brak ponumerowania stron oraz fakt, że wiersze nie mają swoich tytułów. Długo zastawiałam się nad tym, jaka może być tego przyczyna. Pomyślałam, że może autorzy w ten sposób chcieli przekazać, że miłości nie powinniśmy aż tak klasyfikować, nazywać i tytułować? Może nie warto numerować stron książki, by nie odczuwać upływającego czasu, a cieszyć się chwilą, dokładnie tak, jak to jest w miłości? Niektóre z wierszy są długie i zajmują całą stronę, inne natomiast to tylko dwa lub trzy wersy. Nawet tak niewielka długość utworu w najmniejszym stopniu nie wpływa na jego ogromną głębię i niesamowite przesłanie, jakie za sobą niesie. Wielokrotnie miałam wrażenie, że w trakcie czytania, zapadałam się w niezbadaną otchłań, z której ciężko było mi się wyrwać. Poznając treść i patrząc na te niesamowite dzieła, bo tak trzeba nazwać ilustracje Quentina Grebana, wpadałam w zupełnie inny świat. Świat, którego opisać nie potrafię pomimo najszczerszych chęci i podjętych prób.
Dużym, ale wielce pozytywnym, zaskoczeniem, było dla mnie to, że utwory Helene Delforge pokazują różne oblicza miłości. Nie jest to jedynie słodkie, urocze i romantyczne opisywanie miłości, która łączy dwoje młodych ludzi. Delforge poświęca również uwagę uczuciu matki do dzieci w sposób wyjątkowy i szczególny. Dodatkowo w książce znajduje się również wiersz o wieloletniej miłości starszych już ludzi, którzy każdego dnia odkrywają siebie na nowo. Ten utwór przyniósł mi niesamowite wzruszenie, chciałabym podobnie spędzić swoją starość i życie ze swoim mężem. W książce spotkamy też utwory dotyczące tej trudniejszej miłości, związanej z czasami wojny. Ciekawostką jest to, że Delforge napisała utwór w oparciu o prawdziwy podpis w liście napisanym do ostatniego francuskiego poległego w pierwszej wojnie światowej. W zbiorze znajdziemy także wiersz poświęcony zdradzie. Każdy z tych utworów ma w sobie tę niepowtarzalną głębię, o której pisałam na początku. Całkowicie szczerze nie mam pojęcia, jak autka jest w stanie osiągnąć tak wysoki poziom. Chapeau bas, Helene, chapeau bas.
Najtrudniejszym etapem w tworzeniu recenzji jest niewątpliwie wskazanie cech negatywnych danego produktu, w tym wypadku książki. Czy "Miłość" ma jakiekolwiek odcienie negatywów? Jakiekolwiek cechy złe, coś, co uważam za zbędne, błahe, głupie? Nie. Absolutnie nie i jeszcze raz, a może po stokroć - nie. Nie mogę powiedzieć, że jest to wada książki, czy zarzut w kierunku autorów, ale czuję obowiązek, by przekazać to czytelnikom tej recenzji. Na czas czytania książki proponuję zaopatrzyć się w duże opakowanie chusteczek. Myślę, że z dużą pewnością się przydadzą, szczególnie, jeśli ktoś jest bardzo emocjonalny. Niemal każdy wiersz wzrusza i porusza do cna, do najgłębszej z możliwych głębi.
Najtrudniejszym etapem w tworzeniu recenzji jest niewątpliwie wskazanie cech negatywnych danego produktu, w tym wypadku książki. Czy "Miłość" ma jakiekolwiek odcienie negatywów? Jakiekolwiek cechy złe, coś, co uważam za zbędne, błahe, głupie? Nie. Absolutnie nie i jeszcze raz, a może po stokroć - nie. Nie mogę powiedzieć, że jest to wada książki, czy zarzut w kierunku autorów, ale czuję obowiązek, by przekazać to czytelnikom tej recenzji. Na czas czytania książki proponuję zaopatrzyć się w duże opakowanie chusteczek. Myślę, że z dużą pewnością się przydadzą, szczególnie, jeśli ktoś jest bardzo emocjonalny. Niemal każdy wiersz wzrusza i porusza do cna, do najgłębszej z możliwych głębi.
Na podsumowanie książki "Miłość" Helene Delforge i Quentina Grebana mogę wymienić same zachwyty. Pozycja jest w mojej opinii doskonałym prezentem dla ukochanej osoby. "Miłość" to najpiękniej napisana, zilustrowana i wydana książka, z jaką do tej pory się spotkałam. Treści są z całą pewnością niebanalne, a niezwykle oryginalne i wyjątkowe. Quentin Greban ma niewypowiedziany talent w swoich dłoniach i duszy, dzięki jego pracy możemy spotkać się z niezwykłą sztuką. Kolejna książka tej dwójki nie tylko podbiła moje serce, ale przebiła je na wskroś, zostawiając w nim uczucie zachwytu i nieopisanej wdzięczności za tak ogromne dzieło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)