Tak szczerze mówiąc, gdybym miała wymienić jedną rzecz, która najbardziej mnie zdziwiła w tej książce, wydaniu i wszystkim co się tyczy... To powiedziałabym, że znalazłam z łatwością okładkę w rozmiarach 1587 x 2539 i jestem tak dumna z wydawnictwa, jak jeszcze nigdy w życiu.
Nr. recenzji: 256
Tytuł: „Odcień Północy"
Autor: L. J. Shen
Tłumacz: Sylwia Chojnacka
Liczba stron: 352
Data polskiego wydania: 13 marca 2019
Wydawnictwo: Edipresse
W moim odczuciu: 7/10
Indie miała być jedynie nieustępliwą opiekunką rockmena. Miała pilnować, żeby był trzeźwy i przypadkiem się nie zabił. Brzmi prosto, prawda? Cóż, przed nią były tylko dziesiątki innych opiekunek, które po dniu uciekały z krzykiem. Dziewczyna musi być harda, aby wytrzymać i zarobić pieniądze, których tak bardzo potrzebuje. Nie miała łatwego dzieciństwa, czy wieku nastoletniego. Zmarli jej rodzice, a brat stopniowo popadał w alkoholizm. Teraz stara się mu pomagać, jak tylko potrafi, jednak potrzebuje on najbardziej wsparcia finansowego. Tak więc, bohaterka na swojej drodze spotyka wielkiego Alexa Winslowa i tak zaczyna się jej przygoda.
Kiedy sięgałam po tę opowieść nie pamiętałam żadnych wcześniejszych książek L. J. Shen. Byłam nawet trochę przekonana, że żadnej nie czytałam, dlatego byłam bardzo zdziwiona faktem, że i kreacja bohaterów, i styl pisania autorki są utrzymane na wysokim poziomie. Oczywiście, teraz sprawdzając - czytałam jeszcze Skandal i okazuje się, że obie te książki mnie urzekły, choć każda na swój własny sposób. Odcień Północy od razu zaskoczył mnie tym, że Alex został bardzo dobrze zbudowany. Jest jednocześnie bardzo nietypowy, zabawny i tak w sumie, to nie do końca wiadomo o co mu chodzi. Byłam naprawdę zdziwiona, że od razu go polubiłam, choć miał kilka momentów słabości. Ale wiadomo, nie było aż tak źle, żebym szukała najbliższej ściany, w którą mogłabym rzucić opowieścią. Nie, raczej po prostu w niektórych momentach zabrakło doszlifowania.
Kontynuując już rozpoczęty wątek - tak naprawdę brak doszlifowania kilku elementów jest największą wadą tej książki. Nie jestem fanką pomijania kilku miesięcy opowieści w wątku kulminacyjnym. Bez przesady, naprawdę da się napisać nawet te sto stron więcej, aczkolwiek nie zaniedbując najważniejszego momentu książki. Cóż z tego, że od pierwszej strony znamy zakończenie, jeśli nasze doprowadzenie do niego jest zaniedbane? Oczywiście mogę już trochę przesadzać, jednak dla mnie niedopuszczalnym jest wrzucenie do tekstu po prostu zdania tak więc dla niej się zmieniłem, a potem ją odszukałem, ponieważ odbiera to całą frajdę z czytania akcji. Rozumiem, że romans nie może być za długi, ale no bez przesady, dobrze?
Podsumowując, nie chcę, abyście uważali, że książka jest zła. Musiałam wyrazić swój ból i niedowierzanie apropo wątku kulminacyjnego, jednak cała reszta jest utrzymana na bardzo wysokim poziomie. Jestem prawdziwie zaskoczona, że autorka pisze w tak ciekawy sposób i jest w stanie kreować złożone charaktery. Mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po jej kolejne książki, ponieważ bardzo łatwo dostrzec w nich potencjał.
Podsumowując, nie chcę, abyście uważali, że książka jest zła. Musiałam wyrazić swój ból i niedowierzanie apropo wątku kulminacyjnego, jednak cała reszta jest utrzymana na bardzo wysokim poziomie. Jestem prawdziwie zaskoczona, że autorka pisze w tak ciekawy sposób i jest w stanie kreować złożone charaktery. Mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po jej kolejne książki, ponieważ bardzo łatwo dostrzec w nich potencjał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)