Jesteście ciekawi, jak wypada pan George R. R. Martin, jeśli chodzi o książki inne niż Gra o tron? Czy jej sukces to był przypadek, czy może prawdziwy talent? Osobiście się zastanawiałam i postanowiłam to sprawdzić sama na sobie.
Tytuł: „Żeglarze Nocy"
Autor: George R. R. Martin
Tłumacz: Michał Jakuszewski,
Darosław J. Toruń
Darosław J. Toruń
Liczba stron: 337
Data polskiego wydania: 2007
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
W moim odczuciu: 8/10
6 opowiadań. Każde z innego świata. Różnią się całkowicie tematyką, bohaterami, a nawet gatunkami. Zabrano nas tym razem kilka razy w kosmos, do nawiedzonych jaskiń, czy też do świata, gdzie wyznawana jest całkowicie inna religia niż nasza... Pierwsze opowiadanie dzieje się na kosmicznym statku, którego właściciel, będący również kapitanem jeszcze nigdy nie pokazał. Pasażerowie zaczynają stopniowo ginąć. Zadają sobie coraz więcej pytań, na które nie sposób znaleźć odpowiedzi. Rodzi się zagadka, która jest zdecydowanie niesamowitym materiałem na serial. Dodatkowo, klimat z każdym opowiadaniem staje się coraz mroczniejszy i bardziej tajemniczy, aż... W ostatnim opowiadaniu ukazuje nam się jednak całkowicie inna strona - pojawia się rozwinięty wątek miłosny i udowadnia nam, że nawet George R. R. Martin ma serce. [Taki żarcik, i tak wszyscy zginą.]
Cóż, zdecydowanie jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. Sama byłam początkowo bardzo sceptycznie nastawiona do zbioru opowiadań. Martwiłam się, że być może to legenda serialu Gry o Tron zrobiła z autora aż taką sławę. Pomimo tego, że czytałam pierwsze części książki, to pamiętam, że nie byłam aż tak zachwycona, jak tego oczekiwałam. Jednak ciągle zadawałam sobie pytanie, czy to talent, promocja, czy też wyuczenie? Po przeczytaniu tej książki, mogę Wam ze spokojną głową powiedzieć, że widać z jednej strony niesamowitą, całkowicie niepowtarzalną wyobraźnię autora, a z drugiej ogrom pracy włożony w książkę. Tematycznie przedstawione historie są od siebie bardzo różne. Nie jest to absolutnie pisane na jedno kopyto. W szczególności, że opowiadania pochodzą z różnych lat. Uważam, że to ogromna zaleta, ponieważ zwykle - chcąc, nie chcąc - autorzy piszący zbiory opowiadań w jednym czasie, nie są w stanie uniknąć powtórzeń, czy tzw. pisania na jedno kopyto. Tym razem udowodniono nam, że może być inaczej i wydaje mi się, że jest to jeden z najlepszych - a może nawet najlepszy - zbiór opowiadań, jaki miałam w rękach w swoim życiu.
Autor ma specyficzny styl pisania opowiadań, to trzeba przyznać. Sięgając po tę książkę, trzeba się czym prędzej przyzwyczaić do czytania długich opisów. Są jednak napisane bardzo dobrze i w przystępny sposób, co zdecydowanie ułatwia sprawę. Osobiście, choć zazwyczaj jestem zwolenniczką książek bazujących na dialogach, całkowicie pochwalam zastosowany styl. Trzeba również wziąć pod uwagę, że to nie są opisy, które spotkamy w grafomańskiej literaturze, czy romansach pisanych na kolanie. Osobiście uważam, że pan Martin przedstawia w nich ogromny kunszt. Jednocześnie to właśnie dzięki nim opowiadania mogą przedstawić ogromną liczbę wydarzeń na stosunkowo małej liczbie stron. Wiele wydarzeń jest pokrótce przedstawionych, co pozwala na przyśpieszenie akcji. Cały czas coś się dzieje, nie jesteśmy w stanie się nudzić. Chociaż, jak to zwykle bywa przy zbiorach opowiadań, kiedy już zaczęłam się wciągać w dany świat, to nagle napotykałam mur - dana opowieść właśnie się kończyła...
Podsumowując, zdecydowanie polecam sięgnąć po tę książkę. Szybko przedstawione zostaną Wam wszystkie najlepsze strony pisarstwa autora Gry o Tron. Będziecie mogli w wersji zdecydowanie łagodniejszej zapoznać się z jego stylem pisania i zobaczyć, jak ogromną wyobraźnię posiada ten autor. Dodatkowym bonusem jest oczywiście serial w serwisie Netflix, za którego za chwilę się zabieram. Mam nadzieję, że wciągnie mnie jeszcze bardziej niż książka, o ile to w ogóle możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)