Książka ta zapoczątkowała cykl moich zaskoczeń niesamowitymi opowieściami. Podeszłam do niej raczej obojętnie, a okazało się, że w łapkach miałam jedną z najlepszych historii literatury młodzieżowej, jakie do tej pory powstały!
Tytuł: „Cinder i Ella"
Autor: Kelly Oram
Tłumacz: Joanna Nykiel
Liczba stron: 342
Data polskiego wydania: 31 stycznia 2018
Wydawnictwo: Dolnośląskie
W moim odczuciu: 10/10
Ella jak zwykle pisała ze swoim najlepszym przyjacielem Cinderem o jakiś błahostkach. Nagle jednak uległa tragicznemu wypadkowi. Jej mama zginęła, a ona sama musiała przeprowadzić się do ojca i jego rodziny. Najgorsze jednak było to, że miała poparzone aż 70% ciała. Całe szczęście, udało jej się ochronić twarz przed oparzeniami. Teraz musi sobie poradzić z bardzo nieprzychylną opinią ludności szkolnej. Dziewczyna nie wie, jak ma sobie poradzić, a nikt nie jest w stanie jej zrozumieć. Wtedy przypomina sobie o przyjaźni, która musiała zostać przerwana na czas rekonwalescencji. Pisze do swojego internetowego przyjaciela z przeprosinami. Nie oczekuje niczego, a jednak tym samym pomaga Cinderowi w jednych z najgorszych chwil jego życia...
Wow, wow, wow, wow, wow, wow, wow, wow, wow, wow, wow, wow.
Dzień dobry, dla tej książki zawaliłam nockę. Chyba wiecie, co to znaczy? Po pierwsze absolutnie zabraniam Wam czytania jej na dobranoc. Nie zaśniecie, nie ma opcji, próbowałam. Po drugie, absolutnie musicie ją przeczytać. Naprawdę musicie. Nalegam. Spójrzcie sami. Książkoholiczka po ciężkim wypadku znajduje swojego księcia z bajki w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie. Połączyła ich miłość do dobrej lektury i blog, który Ella prowadziła dniami i nocami. Powiedzcie mi, że to nie brzmi znajomo. Och, po prostu pozycja obowiązkowa dla każdej fanki książek z marzeniami! Od lat czekałam aż dorwę taką historię. Lubię czytać o sobie w optymistycznych barwach to tak dopełnia mój pesymizm. Dobra, dobra, żartuję. Ale naprawdę, książka wprost stworzona dla wszystkich romantyczek, które kiedyś wzdychały do pana Darcy'ego, potem do Edwarda, a w końcu pokochały kogoś z aktualnej literatury młodzieżowej - w moim przypadku następująco: Dhirena, Patcha, Jace, Sylvaina, (gdzie pamięć do imion, gdzież ona polazła!), yyyy, (nie ma to, jak się zakochiwać w dokładnie co drugim bohaterze i nie mieć za grosz pamięci do imion, jestem Genialna, prawda?), Bonesa, Chaola, Rowana... (zwycięstwo!).
Teraz pewnie powinnam merytorycznie kontynuować swój wywód. Więc tak też postaram się uczynić, ale jest 2:19, więc miejcie dla mnie troszeńkę wytrwałości i herbaty (CZY NA SALI JEST HERBATA? MAMY PRZYPADEK KRYTYCZNY). W książce nawet przedstawiony został morał, jak to na baśń przystało. Ella stała się niepełnosprawną przez przypadek. Nigdy w życiu nie zobaczyła Cindera w prawdziwym życiu. Ta dwójka musiała przebyć naprawdę długą drogę, aby w końcu pozwolić sobie nawzajem na odnalezienie spokoju. Nie muszę chyba pisać, że było to przeurocze i przypomniało mi wszystkie najlepsze serie z gatunku literatury młodzieżowej? Kelly Oram wsadziła w te książkę całe serducho. A potem zabrała nam nasze. Pogniotła je porządnie Cinderem, po czym oddała pogniecione - gdzieś koło 4/5 nad ranem, jak już całkowicie powinniśmy spać, a nie, czekaj, to już wstawać. W każdym razie, czytając tę książkę i zagłębiając się w jej akcję, po prostu nie da się nie zaangażować. To po prostu trzeba pokochać i tyle. Każda romantyczka będzie zadowolona. Motylki w brzuchu. Niechęć do spania o 4 nad ranem. Tak, to są objawy dobrej książki. To były objawy Cinder i Ella.
Podsumowując, jak już mówiłam - czytajcie. Póki co grzecznie proszę, ale to dlatego, że chwilowo dorwałam herbatę. Warto poczytać o tym, jak nasze życie mogłoby wyglądać, gdybyśmy występowali w bajce. Zakochać się w naszym ideale po raz kolejny i wzdychać przez całą noc. Dlatego połowa kobiet na tym świecie kocha romanse i właśnie dlatego mówię Wam, że warto dać się porwać tej książce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)