Książki Audrey Carlan nigdy nie były idealne. Zawsze autorka jednak wiedziała, jak sprawić, żeby jej twórczość była interesująca i muszę przyznać... Że to niesamowicie wciągające. Wydaje mi się, że z każdą kolejną jej książką jestem trochę bardziej uzależniona. Dlaczego?
Nr. recenzji: 235
Tytuł: „Los"
Autor: Audrey Carlan
Tłumacz: Anna Szafran
Liczba stron: 333
Data polskiego wydania: 30 stycznia 2019
Wydawnictwo: Edipresse
W moim odczuciu: 8/10
Po ogromnych poparzeniach zawsze zostają okropne blizny. Kiedy doszło do wypadku, Kathleen wyrzekła się wszystkiego. Zerwała ze swoim chłopakiem. Nawet już wcześniej nie była pewna jego uczuć, a teraz doszło jej o wiele, wiele więcej zmartwień. Właściwie, tym razem opowieść rozpoczyna się dużo, dużo dalej. Carson, czyli jej ekschłopak pojawia się znienacka w domu ich wspólnego znajomego. Coś znowu zaczyna iskrzyć, dziewczyna jednak zdaje sobie sprawę, że być może wcześniej utraciła go na zawsze. Chłopak jest postawiony w jeszcze gorszej sytuacji. W momencie ostatecznego odrzucenia przed laty popełnił ogromny błąd. W jego wyniku aktualnie musi sobie radzić ze... własną córką. Nie był wcześniej świadomy, że przez przypadek dorobił się rodziny, jednak jest pewien, że nadal chce odzyskać Kathleen. Właśnie na niej mu zależy. Tylko na niej.
Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Uwierzcie mi, że to nie pierwsza książka Audrey Carlan, po którą sięgnęłam. Nie, nasza wspólna przygoda zaczęła się dawno, dawno temu kiedy błędy logiczne i... ogólnie generalnie dużo błędów, błąkało się po kartkach jej książek częściej niż merytoryczne błędy polityków zdarzają się w dzisiejszym świecie. A jednak nigdy mnie to nie zniechęcało, a jedynie bawiło. Tym razem - szok - nie ma ich! Zniknęły! Audrey Carlan stworzyła książkę prawie bezbłędną pod względem logicznym! Doczekałam tego! Dożyłam! Mam nadzieję, że to nie chwilowe i wszystkie jej kolejne książki też takie będą. Jeśli chodzi o całą konstrukcję to zdarzyło się kilka pominięć w fabule. Rozumiem, że to seria i ludzie powinni czytać poprzednie części, bla, bla, bla... Ale no, informacje znajdują się we wcześniejszej trylogii a nie części. A w tej książce ewidentnie nawiązania są i to dość dużo. Brakuje przytoczeń, co dla mnie osobiście było lekko uciążliwe.
W trakcie czytania zapałałam szczerą sympatią do bohaterów. Muszę przyznać, że to równi goście, bardzo prosto idzie miło spędzić czas w ich towarzystwie. Co prawda, okazuje się, że drugim powołaniem Audrey Carlan rzeczywiście chyba mają być kryminały. Powiem Wam, że wsadzono nas na prawdziwy emocjonalny rollercoaster. W pewnych momentach chwytałam się za głowę i tylko ślęczałam, zastanawiając się, co tym razem kombinuje autorka. Udało jej się mnie jednak zadowolić i zdecydowanie wiele razy byłam szczerze zaskoczona. Akcja pędzi bardzo szybko, przeskakując pomiędzy punktami widzenia dwóch bohaterów. Czasem czytanie wymagało większego skupienia i domysłu, co może przez Was zostać różnie odebrane - zarówno jako wadę i zaletę, ocenę więc pozostawię Wam.
Podsumowując, styl pisania Audrey Carlan zdecydowanie ruszył do przodu. Rusza za nim więc również nasze zadowolenie jako Czytelników. Uważam, że propozycja jest ciekawa i momentami naprawdę zaskakująca. Wątki są dobrze poprowadzone, choć nie pogardziłabym większą ilością istotnych informacji ze wcześniejszych trylogii autorki. Całość jednak oceniam bardzo pozytywnie i zdecydowanie ją Wam polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)