Decydując się na przeczytanie tej propozycji nie miałam w sumie żadnych większych wymagań. Chciałam, żeby po prostu po raz kolejny coś odciągnęło moje myśli od nauki, a jednocześnie dobrze się to "coś" czytało. Po dłuższym przemyśleniu stwierdzam, że "Skandal" spełnił to oczekiwanie. Niemniej, dlaczego warto go przeczytać?
Nr. recenzji: 222
Tytuł: "Skandal"
Autor: L. J. Shen
Tłumacz: Sylwia Chojniacka
Liczba stron: 336
Data polskiego wydania: 3 października 2018
Wydawnictwo: Edipresse
W moim odczuciu: 8/10
Edie nie ma najciekawszego życia. Ojciec jej nie wspiera, matka ma poważne problemy i nie wydaje się, aby kiedykolwiek była w stanie ruszyć ku pełni zdrowia psychicznego oraz fizycznego. Poza tym, utrzymuje z własnych pieniędzy w klinice Tobbiego. Koniec końców, kiedy przychodzi co do czego i dziewczyna chce zjeść posiłek w restauracji, bardzo często musi uciekać się do kradzieży. I tym razem tak jest, kiedy w drodze ucieczki dopada ją Trent - wspólnik jej ojca. Niemniej, dziewczyna czuje, że tym razem nie skończy się na przemilczeniu sprawy. Nic dziwnego, kiedy kilka dni później jej ojciec postanawia, że koniec z zabawą i czas zabrać się do pracy - zatrudniając ją jako zwykłą sekretarkę we własnej firmie. Dla Edie jednak nie jest to takim dramatem, jakby się mogło wydawać. Jeden z pracowników często do pracy przyprowadza niemą córkę, a dzięki temu dziewczyna czuje, że być może co wtorek będzie miała coś ciekawego do zrobienia w pracy...
Autorka miała naprawdę ogrom dobrych pomysłów. Oczywiście jak to zwykle bywa - im ich więcej, tym często gorzej wychodzi zamierzona realizacja. Tym razem również niestety trochę tak było. Nie dało się dopracować wszystkich szczegółów, kiedy planem było stworzenie aż tak ambitnego romansu. Po pierwsze Edie jako niesamowita uczennica, która z powodzeniem dostała się na wszystkie uniwersytety Ligi Bluszczowej, jednak odrzuca te jakże hojne propozycje, żeby być blisko domu. Po drugie jest mistrzem w kradnięciu torebek, jak również ani razu nikt najzwyczajniej w świecie nie wezwał policji, a dziewczyna sama nie ogarnęła, że być może przekreśli jej to życiową karierę. W końcu ląduje w jednej firmie z mężczyzną, którego nienawidzi i zaczyna się w nim zakochiwać. Logika na przemian przymierała i umierała, co osobiście uważam da się przeżyć, o ile cała fabuła przypadnie do gustu
Co ważne, a tyczy się fabuły - przedstawione zostały specyficzne relacje, dzięki którym uważam, że książka była zdecydowanie warta przeczytania. Przede wszystkim ukazanie relacji i jej budowania pomiędzy osobami w jakiś sposób niepełnosprawnymi a główną bohaterką było naprawdę godne przyswojenia. Edie nie jest jedną z Mary Sue, które tylko czekają na swojego księcia na białym koniu. Wręcz przeciwnie, ona bierze całość w swoje ręce i dzięki temu naprawdę ją polubiłam. Ma takie podejście, że wydawało mi się na tyle realne, że w rzeczywistości podejrzewam, że również byłoby jednym z najlepszych. Nie mam pojęcia, jaki reaserch został przeprowadzony, jednak jako uzupełnienie romansu - zdecydowanie uważam, że jest to jeden z najlepszych "dopełniaczy fabuły" jakie tylko mogły być zastosowane.
Podsumowując, książkę polecam. Jest dobrze napisana, a akcja jest ciekawie poprowadzona. Autorce udało się kilka razy mnie zaskoczyć, co również uznaję za niemały sukces, a jej cała otoczka wytworzona wokół Tobbiego i trzymanie wszystkich Czytelników w napięciu przez tak ogromną ilość stron - naprawdę doceniam starania autorki, aby to nie była kolejna opowieść na jeden wieczór tylko taka, którą rzeczywiście można się zainteresować na dłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)