Chyba nawet nie muszę się spowiadać, dlaczego sięgnęłam po tę książkę. Nazwisko pani Sorensen i jej bujne portfolio naprawdę ciekawych romansów, zrobiło swoje i nie byłam w stanie sobie odmówić sięgnięcia po inne, najprawdopodobniej równie dobre historie.
Tytuł: "Spełnione Marzenia"
Autor: Jessica Sorensen
Tłumacz: Ewa Helińska
Liczba stron: 310
Data polskiego wydania: 23 lipca 2018
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
W moim odczuciu: 9/10
Ella uciekła spod ołtarza. Autentycznie i brutalnie wystawiła Michę, nie pojawiając się na swoim własnym ślubie. Chłopak pomimo swojego zdezorientowania, zamiast pragnienia, aby zapoczątkować awanturę i porozmawiać z dziewczyną na poważnie, biegnie na poszukiwania ukochanej, modląc się, żeby ta tylko nie uciekła. Znajdując ją w ich własnym domu, jest najszczęśliwszym człowiekiem, ponieważ to oznacza, że dostał jeszcze jedną szansę i dziewczyna być może zostanie jego żoną. Dochodzą do porozumienia - wezmą ślub w otoczeniu rodziny, po prostu w ich znajomym środowisku. Wracają do domu i mówią swoim najbliższym o planach, którzy od razu bardzo hucznie starają się pomóc w jakichkolwiek przygotowaniach.
Okej, czy ja muszę się rozpisywać, że wszystkie książki tej autorki są napisane na naprawdę bardzo dobrym poziomie? Mam nadzieję, że nie. Pani Sorensen naprawdę wie, jak poprowadzić akcję oraz zaplanować fabułę książki, aby stworzyć z niej coś prawdziwie niesamowitego. Dodatkowo, udowodniła nam, że w większości związków decyzja o ślubie niesie ze sobą naprawdę wiele wątpliwości, zarówno jeśli chodzi o narzeczonych, jak również ich rodzinę. Osobiście chyba nie znalazłam książki jej autorstwa, którą mogłabym nazwać typową. Tym razem udało jej się poświęcić aż 300 stron na opisywanie czynności oraz uczuć stricte związanych ze ślubem i przygotowaniami do niego. Normalny autor zamyka te trzysta stron w dwóch, maksymalnie trzech, natomiast tutaj wszystko dzielnie zostało opisane i jednocześnie wcale nie stało się nudne w żadnym momencie powieści. Wręcz przeciwnie, wartka akcja towarzyszyła nam od początku do samiutkiego końca. Cały czas na scenę wkraczały nowe problemy i to bardziej takie dotyczące życia głównych bohaterów niż samego ślubu, więc absolutnie nie miałam prawa się nudzić i tego nie robiłam.
Bardzo podobało mi się, w jaki sposób zostali wykreowani główni bohaterowie. Tym razem role delikatnie się odwróciły, ponieważ osobą, która najbardziej walczyła o ten związek był mężczyzna. Starał się niesamowicie, był czuły za dwóch i przepracowywał ze swoją ukochaną każdy, nawet najmniejszy problem, który po drodze napotkali, przez co - podejrzewam - dla wszystkich czytelniczek stanie się bezsprzecznym ideałem. A sama Ella, cóż, dawno nie spotkałam podobnej bohaterki. Ma problemy ze sobą, jest przerażona perspektywą wspólnego życia z jedną osobą, a jednak stara się za dwóch i okazuje się, że jej charakter jest o wiele bardziej złożony, niż początkowo by się mogło wydawać. Kiedy wdała się w bójkę w klubie, miałam ochotę wstać i zacząć jej wiwatować. Dwójka bohaterów tworzy pomiędzy sobą prawdziwie niesamowitą relację, która jest bardzo niespotykana. Co więcej, poznali się w dzieciństwie, więc ich historia jest niesamowicie długa, a jednak autorce udało się w treść wpleść nawet retrospekcje.
Podsumowując, uważam, że ta książka jest niesamowita i pomimo tego, że dotyka tematu, który się pojawia w co drugim romansie, to jednak robi to w sposób na tyle niesamowity, że całkowicie zdolny nas oczarować. Uważam, że jest przeurocza i przepiękna oraz naprawdę warto się z nią zapoznać, ponieważ godziny z nią spędzone są przeżyte z cudownymi odczuciami.
Okej, czy ja muszę się rozpisywać, że wszystkie książki tej autorki są napisane na naprawdę bardzo dobrym poziomie? Mam nadzieję, że nie. Pani Sorensen naprawdę wie, jak poprowadzić akcję oraz zaplanować fabułę książki, aby stworzyć z niej coś prawdziwie niesamowitego. Dodatkowo, udowodniła nam, że w większości związków decyzja o ślubie niesie ze sobą naprawdę wiele wątpliwości, zarówno jeśli chodzi o narzeczonych, jak również ich rodzinę. Osobiście chyba nie znalazłam książki jej autorstwa, którą mogłabym nazwać typową. Tym razem udało jej się poświęcić aż 300 stron na opisywanie czynności oraz uczuć stricte związanych ze ślubem i przygotowaniami do niego. Normalny autor zamyka te trzysta stron w dwóch, maksymalnie trzech, natomiast tutaj wszystko dzielnie zostało opisane i jednocześnie wcale nie stało się nudne w żadnym momencie powieści. Wręcz przeciwnie, wartka akcja towarzyszyła nam od początku do samiutkiego końca. Cały czas na scenę wkraczały nowe problemy i to bardziej takie dotyczące życia głównych bohaterów niż samego ślubu, więc absolutnie nie miałam prawa się nudzić i tego nie robiłam.
Bardzo podobało mi się, w jaki sposób zostali wykreowani główni bohaterowie. Tym razem role delikatnie się odwróciły, ponieważ osobą, która najbardziej walczyła o ten związek był mężczyzna. Starał się niesamowicie, był czuły za dwóch i przepracowywał ze swoją ukochaną każdy, nawet najmniejszy problem, który po drodze napotkali, przez co - podejrzewam - dla wszystkich czytelniczek stanie się bezsprzecznym ideałem. A sama Ella, cóż, dawno nie spotkałam podobnej bohaterki. Ma problemy ze sobą, jest przerażona perspektywą wspólnego życia z jedną osobą, a jednak stara się za dwóch i okazuje się, że jej charakter jest o wiele bardziej złożony, niż początkowo by się mogło wydawać. Kiedy wdała się w bójkę w klubie, miałam ochotę wstać i zacząć jej wiwatować. Dwójka bohaterów tworzy pomiędzy sobą prawdziwie niesamowitą relację, która jest bardzo niespotykana. Co więcej, poznali się w dzieciństwie, więc ich historia jest niesamowicie długa, a jednak autorce udało się w treść wpleść nawet retrospekcje.
Podsumowując, uważam, że ta książka jest niesamowita i pomimo tego, że dotyka tematu, który się pojawia w co drugim romansie, to jednak robi to w sposób na tyle niesamowity, że całkowicie zdolny nas oczarować. Uważam, że jest przeurocza i przepiękna oraz naprawdę warto się z nią zapoznać, ponieważ godziny z nią spędzone są przeżyte z cudownymi odczuciami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)