Czy ktokolwiek jeszcze nie zna serii "Szklany Tron"? Tym razem ja miałam okazję do niej powrócić, wytknąć błędy, ale też uzasadnić, dlaczego nam wszystkim się spodobała...
Nr. recenzji: 185
Tytuł: "Szklany Tron"
Autor: Sarah J. Maas
Tłumacz: Marcin Mortka
Liczba stron: 510
Data polskiego wydania: 25 czerwca 2013
Wydawnictwo: Uroboros
W moim odczuciu: 6+/10
Tak więc w końcu nadszedł ten czas, w którym udało mi się powrócić do "Szklanego tronu", by w końcu to cudeńko w jakiś rozsądny sposób zrecenzować. Stwierdziłam, że co mi tam i tak, skoro już mam te upragnione wakacje, to nie będę siedzieć, tylko dobrze by było jakbym się wzięła do roboty.
Gdyby ktoś jeszcze nie kojarzył opisu, służę pomocą.
Cealena była najlepsza w swoim fachu Zwano ją Królową Zabójców, nikt nie był w stanie jej dorównać. Niemniej, przez zawiść "kolegów po fachu", została złapana i wtrącona do obozu pracy, w którym nawet najtwardsi zazwyczaj przeżywali jedynie kilka miesięcy. Dziewczynie udaje się przeżyć rok, aż wyciąga ją z niewoli... następca tronu. Zostaje wciągnięta w dworskie intrygi, ponieważ ma stanąć w konkursie na Królewską Obrończynię. Doskonale wie, że będzie najlepsza. Jednak musi odzyskać siły, a także przydałoby się na pewno kilku sojuszników na dworze...
Sięgając po tę książkę byłam "na świeżo" po przeczytaniu serii o Dworach tej samej autorki. Kiedy powróciłam z niesamowitej przygody w świecie faerie, by kolejny raz zagłębić się w przygodach zabójczyni, sięgnąć do początków twórczości pani Maas... Wiedziałam, że może to być ciężka przygoda. Bądź co bądź, u tej autorki bardzo szybko dało się zaobserwować wzrastający poziom umiejętności. Z książki na książkę idzie jej coraz lepiej, wszystko jest o wiele bardziej doszlifowane, więc gdy oderwałam się od najnowszej książki pani Maas, by powrócić do pierwszej... Cóż, czekał mnie mały szok, kiedy odkryłam jak wielki progres nastał. Niemniej, jeśli zaczynać przygodę z tą autorką, to tylko od "Szklanego Tronu". Po prostu, uwierzcie mi, jak już padniecie trupem dzięki jej twórczości i przyjdzie wam sięgnąć do początków to zdaje mi się, że możecie mieć problem z rozpoznaniem, czy to aby na pewno jest twórczość tej samej autorki...
Ale, ale, ale. Wracając do tematu dzisiejszego wywodu.
Książka wcale nie jest zła. Początek wydaje się trochę naiwny, a irytacja czytelnika podsycana jest głupotami, na których skupia się główna bohaterka (typu: o jejku, jejku, żebra mi widać nawet przez piżamę (...), kiedyś moje piersi były idealnie kształtne, a teraz jestem tak chuda, że...), jednak no jak każda nastolatka miała powód do takich wywodów. Może nie od samego początku wyda nam się idealną zabójczynią, o kamiennym sercu, która jest mądrzejsza od wszystkich innych, ponieważ odbyła tak kunsztowne wykształcenie... Jednak wcale nie jest zła. Została wyszkolona do zabijania, pamięta techniki, jedynie jej zdolność do logicznego rozumowania czasami zaczynała strajkować. No ale ma 17 lat, więc dajcie jej ludzie kilka tomów na ogarnięcie swojego zachowania. Naprawdę, będzie lepiej.
Podobało mi się, jak cała akcja została poprowadzona. To znaczy okej, ja to już kiedyś czytałam, jednak okazało mi się, że moja pamięć pominęła dość sporą liczbę ciekawych problemów poruszonych w tej książce. Dzięki temu nadal bardzo szybko pozwoliłam się wciągnąć w wir wydarzeń. Miałam wiele nadziei do czasu, gdy sobie przypomniałam, że każdy kolejny tom był lepszy. Potem straciłam chwilowo nadzieję, a jednak dzielnie ją odzyskałam, gdy treść sama zaczęła się bronić. Książka jest naprawdę bardzo ciekawa. Wystarczy, że kogoś interesują klimaty życia dworskiego, a jednocześnie lubi wartką akcję podsyconą tajemnicami i już pozwoli się wciągnąć! Oczywiście, będzie potrzebował jeszcze trochę cierpliwości dla naszej bohaterki, jednak będzie na zdecydowanie dobrej drodze.
Podsumowując, do pierwszego tomu serii "Szklany Tron" należy zdecydowanie podejść z dystansem. Okej, główna bohaterka zdecydowanie jest nastolatką, jednak da się skupić na wartkiej akcji i przeplataniu się wątku życia dworskiego z tajemnicą. Dodatkowo, czyta się naprawdę szybko i przyjemnie, ponieważ pani Maas nigdy nie musiała się uczyć swojego cudownego stylu pisania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)