sobota, 28 lipca 2018

"Królowa Cieni" Sarah J. Maas


Pomiędzy tym tomem, a poprzednimi zrobiłam sobie trochę przerwy, żeby jednocześnie delikatnie odsapnąć od świata wykreowanego przez panią Maas, jak również... cóż... odkopać się z innych egzemplarzy recenzenckich, które to akurat mi się nazbierały. Niemniej, po przerwie wróciłam, chociaż z marnym zapałem zapatrywałam się na 800 stronowego kloca, jakim jest ta książka. Mimo to... och, jak to mnie wciągnęło.



Nr. recenzji: 197
Tytuł: "Królowa Cieni"
Autor: Sarah J. Maas
Tłumacz: Marcin Mortka
Liczba stron: 845
Data polskiego wydania: 2 czerwca 2016
Wydawnictwo: Uroboros
W moim odczuciu: 8/10


Jak zwykle - recenzja wyprana ze spoilerów!
Cealena Sardothien dokonała naprawdę wielu rzeczy. Powraca jednak do miasta, w którym rozpoczęła się jej wielka przygoda, aby zapanować nad porządkiem, kolejny raz spróbować obalić króla, a dodatkowo uratować kuzyna i spróbować zjednoczenia się z dawnym mistrzem. Kraj, w którym wszyscy zostali pozbawieni magii zachowuje się coraz dziwniej, a intrygi są coraz mroczniejsze. Co tym razem zmaluje Cealena pchana chęcią jego oswobodzenia? 

Muszę szczerze przyznać, że w każdym kolejnym tomie tej serii tonę coraz bardziej. Uwierzcie mi, jak zazwyczaj sięgam po kolejny tom i widzę, że ta książka znowu jest jeszcze dłuższa niż swoja poprzedniczka to mam moment zwątpienia, który trwa całe szczęście dopóki książki Sarah J. Maas nie zrobią swojej magii i nie wciągną mnie w siebie całkowicie. Autorka również tym razem spróbowała zastosować w swojej twórczości nowych zabiegów, które wzbogaciły czytanie o nowe doświadczenia. Przede wszystkim udowodniła nam, pomimo tego, że może nam się wydawać, iż Cealena zmienia się wraz z poprawiającym się stylem pisania autorki, to jednak wcale tak nie jest. Stwierdziła, że czemu nie i ukazała nam wielki powrót dawnej zabójczyni na kilkanaście stron, kiedy to przyszła na negocjacje do Twierdzy Zabójców. Można? Można. Dowodzi to po raz kolejny, że Sarah J. Maas jaka by nie była, panuje nad każdym aspektem książki i dobrze go planuje. Wiele bym dała, żeby poprzeglądać sobie jej notatki, z którymi zasiada do pisania kolejnej książki, jednak raczej nie w tym życiu.

"Królowa Cieni" udowadnia nam po raz kolejny, że autorka jest mistrzynią w planowaniu akcji. Nie dość, że udało nam się poznać bohaterów od trochę innej strony i jeszcze bardziej się do nich zbliżyliśmy, to zwroty akcji nie odstępowały nas na krok. Cały czas coś się działo, gdzieś biegliśmy, trzeba było coś załatwić, był wszechobecny dreszczyk emocji, a ponadto zostaliśmy zaskoczeni tyle razy, że nie jestem w stanie nawet zliczyć. Co prawda, książka ma też swoje gorsze strony - całkowicie nie rozumiem, po co była nam przedstawiona cała ta akcja z Manon i wplataniu jej historii chyba głównie jako przerywniki do prawdziwej akcji, chociaż można to było spokojnie pominąć. Jestem prawie pewna, że ta wiedźma w kolejnych tomach odegra jakąś rolę życia, jednak bez przesady - nie znaczy to, że musimy się nudzić na każdej stronie z nią, a ich akurat w tej książce nie brakuje. Szczerze, to jeśli dalej tak będzie się ciągnąć wątek z nią stworzony, to chyba zacznę go pomijać, ponieważ jest to dokładnie jedyna rzecz w tej książce, która mnie prawdziwie zdenerwowała.

Podsumowując, uważam, że książka jest naprawdę dobra. Sarah J. Maas jest w dobrej formie i pisze coraz lepiej, stosuje mało znane zabiegi, nadaje swoim opowieściom swoistej oryginalności. Bardzo dobrze się bawiłam czytając tę książkę, chociaż opowieści Manon grały mi na nerwach. Zabieram się za kolejny tom i oby był równie dobry, a będę szczęśliwa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)