Tytuł: "Dance Sing Love.
W rytmie serc"
W rytmie serc"
Autor: Layla Wheldon
Liczba stron: 510
Data polskiego wydania: 4 lipca 2018
Wydawnictwo: Editio
W moim odczuciu: 8/10
Po zapoznaniu się z twórczością tej autorki, przyznam szczerze, że ciężko się od niej później oderwać. Osobiście, kiedy zabierałam się pół roku temu za pierwszy tom, to miałam zamiar zapoznać się jedynie z nim, w końcu był to romans, była to twórczość polskiego autora, z którymi mamy ciężko się polubić... A jednak przyciągnęła mnie, wciągnęła i pożarła.
Opowieść przedstawiona w drugim tomie zaczyna się w momencie, w którym Livia Innocenti jeszcze jest na lotnisku, jednak już świadoma, że prawdopodobnie ktoś podłożył bombę oraz uciekająca w kierunku drzwi. Jak później wypowiadają się lekarze, to prawdopodobnie dlatego przeżyła wybuch, dzięki temu, że starała się jak najszybciej od niego oddalić. Mimo wszystko, nadal ma na sobie obrażenia, które wymagać będą długiej rekonwalescencji, a jednocześnie blizny mogą być doskonale widoczne pod strojem tancerki. Cała kariera dziewczyny stanęła pod znakiem zapytania. Przed załamaniem broni ją jej chłopak, James Sheridan, który stara się jej pomagać, jak tylko umie. Opiekuje się nią, spędza z nią czas i dba o jej potrzeby. Stara się również podnosić Livię na duchu, powtarzając, że choćby blizny się goiły długo, to w końcu się zagoją.
Tak, zdecydowanie jest to romans, z rodzajów tych, które się połyka. Na nic były obawy, że skoro opowieść romantyczna ma dwa tomy po pięćset stron i są niesamowicie wprost długie, jeśli porównamy do tego inne książki z gatunku, to jednak cały czas coś się dzieje, gdzieś jest jakaś akcja i nie ma czasu na nudę. Oczywiście, książka nie biegnie szczególnie w stronę konkretnie określonego celu, chyba, że uznamy, iż być może będzie nim ślub, to podejrzewam, że w którymś tomie uda nam się dobrnąć do tego momentu. Cóż, tą książkę się czyta dla samego czytania, co może przeszkadzać niektórym czytelnikom. Osobiście bardzo przepadam za tym, kiedy jednak wiemy dokładnie dokąd zmierzamy. Chcemy zdobyć zamek i uratować księżniczkę? Okej, to planujemy wojnę. Tutaj niestety nie ma czegoś podobnego i pomimo tego, że pomysły są naprawdę dobre i ich wykonanie nie ma niczego do zarzucenia, można narzekać na to, że nie rozwinięto ich na tyle, żeby jeden zajął większość książki. Jednak tego typu opowieści większość czytelników czyta dla ckliwych chwil, których w książce jest na pęczki, dla problemów w życiu Jamesa i Livii, których również nie brakuje. Dla niesztampowych pomysłów, które miała autorka i bardzo dobrze wyćwiczonej umiejętności ich ciekawego rozwinięcia oraz poprowadzenia, dzięki czemu przy książce bardzo ciężko jest się nudzić.
Bohaterowie są tym razem wykreowani naprawdę bardzo dobrze, czego brakowało mi trochę w pierwszym tomie. Całe szczęście, przemiana w szczególności Jamesa była bardzo dobrze przeprowadzona i bardzo przypadło mi do gustu jego zachowanie, kiedy już stwierdził, że będzie z Livią, a cały świat może iść i się wypchać. Z faceta, którego chwilami ciężko miałam znieść w pierwszym tomie, przemienił się w idealną opokę, w opiekuna, w człowieka, o którym da się słuchać i to da się słuchać z prawdziwą przyjemnością. Tym razem z wielką łatwością udało mi się zżyć z głównymi bohaterami, a miałam z tym ogromny problem w pierwszej części. Dodatkowo, autorka postarała się również dogodzić osobom, które pokochały postacie drugoplanowe z pierwszej części i również ukazywała w tle ich związki, poświęcając im należytą uwagę. Pielęgnowane były relacje pomiędzy nimi i całe szczęście. Bardzo przypadły mi do gustu także włoskie oraz francuskie wstawki w tekst. Ogólnie, kiedyś coś podobnego, jak zwracanie się do ukochanej w obcym języku było w książkach bardzo popularne, jednak teraz już się od tego trochę odchodzi. A jednak autorka znowu udowodniła, że da się to poprowadzić w taki sposób, żeby czytelnika dodatkowo przyciągnęły do książki właśnie te fragmenty.
Podsumowując, uważam, że książka dorównuje, o ile nawet nie jest troszkę lepsza od pierwszej części. Autorka widać, że nadal szlifuje swoje umiejętności, jednak ciągle udowadnia nam, że potrafi pisać dobrze. W książce trochę brakuje wątku głównego, który przejąłby na dłuższą chwilę władzę nad zachowaniami bohaterów, jednak na brak problemów, czy chwilowych przychód nie brakuje. Dodam, że osobiście bardzo mi się podobało i z niecierpliwością czekam na kolejny tom, mając nadzieję, że nie będzie to aż tak długi odstęp czasu, jaki był pomiędzy premierą pierwszej i drugiej części. Dam 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)