Daj się porwać piaskom pustyni i wyrusz na przygodę z Dżinami, Buraqi i całkowicie nową mitologią! Czego w tej książce nie zabraknie: młodzieńczego zauroczenia, magicznych istot, dobrze wykreowanego świata, bohaterów i...
Tytuł: "Buntowniczka z pustyni"
Autor: Alwyn Hamilton
Tłumacz: Agnieszka Kalus
Liczba stron: 370
Data polskiego wydania: 26 kwietnia 2017
Wydawnictwo: Czwarta Strona
W moim odczuciu: 10/10
W końcu udało mi się sięgnąć po tę cudowną historię, o której od tylu miesięcy ciągle jest głośno. Naprawdę, szum obiegający tę historię nie milknie, a kiedy po raz kolejny sięgał zenitu, stwierdziłam, że co mi tam i w końcu sięgnęłam...
Niebieskooki Bandyta wkracza do baru, by dzięki hazardowi i, wydawałoby się, zwykłej grze w rozbijanie butelek jednym celnym strzałem z rewolweru, wygrać dość pokaźną sumkę, która mogłaby mu pomóc wydostać się z zapyziałej dziury, w której mieszka. Cóż, jak szybko narrator nas uświadamia, Niebieskooki to wprawdzie Niebieskooka, która jest zniesmaczona faktem, że urodzenie jako dziewczyna z góry skreśliło wszystkie jej marzenia oraz sprawiło, że będzie musiała przez resztę życia być zależna od mężczyzn. Wszystko się zmienia, gdy poznaje przejeżdżającego Obcokrajowca, łapie mitologicznego konia składającego się z na przemian piasku i mięśni, a także jej najbliższemu przyjacielowi strzelają w kolano...
Jest to jedna z tych recenzji, gdzie już na początku musiałam wystawić subiektywną ocenę taką, jaką możecie sobie zobaczyć u góry, ponieważ książka znowu wkracza do grona moich ulubieńców. Cóż mam jednak poradzić, od kiedy tylko zaczęłam czytanie coś zaczęło mnie przyciągać do tej powieści. Znowu usłyszałam wyraźny rozkaz - siadaj i czytaj. Chciałam się oderwać (musiałam się oderwać, bo w teorii miałam iść spać), jednak to znowu na nic. Szarpanina trwała oczywiście szalone dziesięć minut, ponieważ po co tracić czas, który można by było przeznaczyć na czytanie. Aż w końcu stwierdziłam, że co mi tam, jak jednej nocy nie prześpię to się nic nie stanie... I już od tamtego momentu zaczęła się moja miłość do tej książki...
Po pierwsze, bohaterowie. Naprawdę podobało mi się, w jaki sposób została wykreowana główna bohaterka, która swoją hardością z całą pewnością uwiedzie jeszcze nie jedno serce. Jednocześnie była rzeczywista, niektóre jej zachowania z pewnością część społeczeństwa weźmie za infantylne, jednak pamiętajmy, że lepiej mieć rzeczywistą dziewczynę, która gdzieś tam się boryka ze zjawiskiem swojej pierwszej miłości, niż idealnego nastoletniego zabójcę, który nijak nie zwraca uwagi na ludzkie uczucia. A co do jej obiektu westchnień... Jin wydaje się naprawdę, naprawdę dobrym facetem. Nie zrozumcie mnie źle, jednak gdyby ktoś chciał mi sprzedać jego adres to nie pogardziłabym, w końcu nadal mam dwie nerki. Jest to ten typ bohatera, który jednocześnie wydaje się czytelnikom przez 3/4 książki niesamowicie tajemniczy, jednak jednocześnie jego dobroć i poświęcenie dla sprawy, wyciągnęłaby go z każdej nieprzychylnej sytuacji.
Jeżeli natomiast chodzi o samą konstrukcję oraz fabułę, to tutaj również czapki z głów. A może tylko ja tak reaguję, gdy już autor posuwa się do wymyślenia całkowicie nowego świata (i nie mówię tutaj teraz o kolejnym świecie fantasy rodem z GOT), wplatając w to całkowicie nową mitologię, wymyśloną właśnie przez niego. A to wszystko jeszcze podsyca, mieszając to trochę ze stworzeniami z takich typowych dystopii, jednak wcale nie robiąc z tego kolejnej dystopii. Naprawdę, fantastyczny zabieg. W książce znajdziemy dużo akcji, wszystko dzieje się w miarę szybko, raczej czytelnik nie napotka się na nudę, ponieważ upchano dużą ilość ważnych wydarzeń na zaledwie trzystu siedemdziesięciu stronach książki, co dla niektórych autorów mogłoby być wyzwaniem. A jednak autorka bardzo dobrze wybrnęła, wykreowała naprawdę coś niesamowitego i po prostu znakomicie jej poszło, kiedy do tego wszystkiego dodała swój lekki styl pisania.
Podsumowując, uważam, że książka jest zdecydowanie bardzo dobra. Dziwię się samej sobie, że czekałam z jej przeczytaniem tak długo, jednak w końcu mi się to udało i zdecydowanie nie żałuję swojej decyzji. Warto się z nią zapoznać, ponieważ jest nieszablonowa, a jednak bardzo przyjemna i lekka do czytania. Tak, jest to nadal książka z gatunku literatury młodzieżowej, jednak naprawdę da się miło spędzić z nią czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)