Tym razem chyba nie muszę się spowiadać dlaczego sięgnęłam i chciałam sięgnąć po tę książkę. Jestem od dawien dawna zakochana w powieściach Kasie West i nie umiem się od nich odpędzić, ponieważ każda kolejna wydaje mi się niesamowita.
Kiedy na wakacje wyjeżdża dwójka z czwórki przyjaciół, Abby jest zmuszona do spędzenia wakacji z Cooperem. Chłopak nie tylko jest jej najlepszym przyjacielem, dziewczyna od wielu lat jest w nim nieszczęśliwie zakochana. Nawet wyznała mu miłość, jednak po zobaczeniu reakcji, szybko obróciła wszystko w żart. Teraz nie chce z nim wchodzić w żadną większą relację, jednak została na niego skazana. Spędzają ze sobą każdy dzień, aż Cooper znajduje swoją przyszłą dziewczynę, a Abby jest zmuszona do walki o miejsce na miejscowej wystawie. Chce, żeby w końcu ktoś dostrzegł jej sztukę i jest przekonana o tym, że to jej jedyna szansa. Obrazy w krótkim czasie muszą nabrać głębi, a dziewczyna musi w nie włożyć całe serce. Cooper stara się jej pomóc, jednak czy to w ogóle możliwe, skoro to on jest osobą, która z każdą kolejną dziewczyną, łamie serce swojej najlepszej przyjaciółce?
Kolejna książka pani West, którą pokochają tłumy. Znowu wykorzystany został ogólny zarys powieści zawierający morał oraz miłość, a z drugiej strony oferujący na tyle oryginalne tło i historię bohaterów, że to połączenie nie robi się ani troszeczkę nudniejsze. Być może ktoś pomyśli, że to pisanie książek na jedno kopyto, grafomania, czy jeszcze jakieś niemiłe określenie, jednak z każdą książką pani West dowiadujemy się, że korzystanie z motywu na tyle ogólnego może być całkowicie oryginalne i przekonujące. Wszystkie historie są niepowtarzalne do tego stopnia, że wcale nie czuć schematyczności tak charakterystycznej dla autorów wydających tak wiele powieści. Oczywiście, jeśli ktoś nie lubi romansów dla nastolatków połączonych z dobrym zapleczem, to nie stwierdzi z którąś kolejną powieścią, że jednak się pomylił, nie, aż tak to się nie różnią. Przykro mi, po prostu trzeba lubić taki typ powieści, nie jestem w stanie niczego na to poradzić.
Tym razem przedstawiono nam bardzo skomplikowaną historię. Wszystko zaczęło się od pominięcia rozwlekłego wstępu, który dla niektórych mógłby się wydać uciążliwy. Pominięto zbędne stopniowe poznawanie bohatera i od razu przeszliśmy do konkretów, do akcji oraz problemów, z którymi musiały się zmagać postacie. Czytelnik zostaje wrzucony w sam środek akcji, co jest dość niestandardowe jeśli chodzi o książki pani West. Niemniej, wydaje mi się, że wyszło to bardzo dobrze. Morał tym razem dotyczy wiary w marzenia i walki z przeciwnościami losu. Nigdy nie możemy być od samego początku pewni, że kiedyś uda się nam wygrać i osiągnąć swój cel. Marzymy, ale mamy gdzieś wewnątrz nas przeświadczenie, że znowu się nie uda, kolejny raz poczujemy tylko zawód i smutek. A jednak tym razem ukazano nam, że walka - nieważne, jak bardzo ciężka oraz jak mało wsparcia otrzymamy, jest warta niepoddawania się. By coś osiągnąć trzeba sobie radzić i nic na to nie poradzimy.
Podsumowując, znowu bardzo polecam. Książka bardzo mocno oddziałuje na emocje, sprawia, że chce się płakać, choć w sumie nic wielkiego i okropnego wcale się nie dzieje. Dotyka sfer bardzo bliskich nam wszystkim, a jednak robi to w na tyle ciekawy sposób, że tę książkę chce się po prostu czytać i nie przestawać. Jest to tego typu powieść, w której warto się zaczytywać, ponieważ jest przyjemnie, niegłupio i do tego z dobrze rozbudowanym morałem. 9/10 z mojej subiektywnej strony.
Kiedy na wakacje wyjeżdża dwójka z czwórki przyjaciół, Abby jest zmuszona do spędzenia wakacji z Cooperem. Chłopak nie tylko jest jej najlepszym przyjacielem, dziewczyna od wielu lat jest w nim nieszczęśliwie zakochana. Nawet wyznała mu miłość, jednak po zobaczeniu reakcji, szybko obróciła wszystko w żart. Teraz nie chce z nim wchodzić w żadną większą relację, jednak została na niego skazana. Spędzają ze sobą każdy dzień, aż Cooper znajduje swoją przyszłą dziewczynę, a Abby jest zmuszona do walki o miejsce na miejscowej wystawie. Chce, żeby w końcu ktoś dostrzegł jej sztukę i jest przekonana o tym, że to jej jedyna szansa. Obrazy w krótkim czasie muszą nabrać głębi, a dziewczyna musi w nie włożyć całe serce. Cooper stara się jej pomóc, jednak czy to w ogóle możliwe, skoro to on jest osobą, która z każdą kolejną dziewczyną, łamie serce swojej najlepszej przyjaciółce?
Kolejna książka pani West, którą pokochają tłumy. Znowu wykorzystany został ogólny zarys powieści zawierający morał oraz miłość, a z drugiej strony oferujący na tyle oryginalne tło i historię bohaterów, że to połączenie nie robi się ani troszeczkę nudniejsze. Być może ktoś pomyśli, że to pisanie książek na jedno kopyto, grafomania, czy jeszcze jakieś niemiłe określenie, jednak z każdą książką pani West dowiadujemy się, że korzystanie z motywu na tyle ogólnego może być całkowicie oryginalne i przekonujące. Wszystkie historie są niepowtarzalne do tego stopnia, że wcale nie czuć schematyczności tak charakterystycznej dla autorów wydających tak wiele powieści. Oczywiście, jeśli ktoś nie lubi romansów dla nastolatków połączonych z dobrym zapleczem, to nie stwierdzi z którąś kolejną powieścią, że jednak się pomylił, nie, aż tak to się nie różnią. Przykro mi, po prostu trzeba lubić taki typ powieści, nie jestem w stanie niczego na to poradzić.
Tym razem przedstawiono nam bardzo skomplikowaną historię. Wszystko zaczęło się od pominięcia rozwlekłego wstępu, który dla niektórych mógłby się wydać uciążliwy. Pominięto zbędne stopniowe poznawanie bohatera i od razu przeszliśmy do konkretów, do akcji oraz problemów, z którymi musiały się zmagać postacie. Czytelnik zostaje wrzucony w sam środek akcji, co jest dość niestandardowe jeśli chodzi o książki pani West. Niemniej, wydaje mi się, że wyszło to bardzo dobrze. Morał tym razem dotyczy wiary w marzenia i walki z przeciwnościami losu. Nigdy nie możemy być od samego początku pewni, że kiedyś uda się nam wygrać i osiągnąć swój cel. Marzymy, ale mamy gdzieś wewnątrz nas przeświadczenie, że znowu się nie uda, kolejny raz poczujemy tylko zawód i smutek. A jednak tym razem ukazano nam, że walka - nieważne, jak bardzo ciężka oraz jak mało wsparcia otrzymamy, jest warta niepoddawania się. By coś osiągnąć trzeba sobie radzić i nic na to nie poradzimy.
Podsumowując, znowu bardzo polecam. Książka bardzo mocno oddziałuje na emocje, sprawia, że chce się płakać, choć w sumie nic wielkiego i okropnego wcale się nie dzieje. Dotyka sfer bardzo bliskich nam wszystkim, a jednak robi to w na tyle ciekawy sposób, że tę książkę chce się po prostu czytać i nie przestawać. Jest to tego typu powieść, w której warto się zaczytywać, ponieważ jest przyjemnie, niegłupio i do tego z dobrze rozbudowanym morałem. 9/10 z mojej subiektywnej strony.
Nr. recenzji: 181
Tytuł: "Miłość i inne zadania na dziś"
Autor: Kasie West
Tłumaczenie: Jarosław Irzykowski
Liczba stron: 416
Data polskiego wydania: 9 maja 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
W moim odczuciu: 9/10
Muszę wreszcie dać szansę tej autorce.:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię autorkę, więc z chęcią sięgnę po książkę i liczę, że mi również się spodoba :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki autorki za to, że pisze lekko, ale porusza ważne tematy. Jej historie uznaje za idealne na lato i mam nadzieje, że w tym czasie właśnie uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńJak dotąd nie poznałam żadnej książki tej autorki, a ta zapowiada się ciekawie, więc kto wie :)
OdpowiedzUsuń