Kiedy tylko usłyszałam o młodzieżowym odłamie wydawnictwa Kobiecego, nie mogłam się powstrzymać i musiałam sięgnąć po jakąkolwiek z powieści, których teraz u nich ma być stopniowo coraz więcej. Wiecie jaka ciekawska ze mnie kwoka. Musiałam wiedzieć!
Peyton ma bardzo banalny problem, na który większość osób świata nie zwraca uwagi. Jest niesamowicie wysoka, ma aż 184 cm wzrostu i czuje się olbrzymką. Nie znosi kolejnych komentarzy odnośnie pogody z jej perspektywy, czy jej rzekomej kariery w modelingu - której nawiasem mówiąc nie ma. Marzy o tym, by stać się kiedyś królową i wprowadzić Prawo Wysokich Dziewczyn, które zapewniałoby przynajmniej to, że ci naprawdę wysocy chłopcy nie mogliby się spotykać z tymi niskimi dziewczynami. W końcu nie ma ich aż tak wielu! Przekonana o swojej słuszności kolejny raz przedyskutowuje swój problem ze znajomymi. Ci proponują jej zakład. Skoro jest pewna, że pasowanie wzrostem jest tak ważne, ma pocałować chłopaka siedzącego przy jednym ze stolików. Peyton udaje się wypełnić zadanie i okazuje się, że to dopiero początek przygód, jakie chcą jej zapewnić znajomi...
Wspominałam, że kwota zakładu o trzy randki i bal maturalny wynosi 800 dolarów, czyli 3200 zł? Dobra, dobra. Ja we wszystko uwierzę, ale błagam powiedzcie mi, kto normalny się zakłada o takie kwoty... Szczególnie, że ten zakład jest trochę z marszu zrobiony i no średnio bym powiedziała z realnością tego wydarzenia. Ale dobrze, ja jestem w stanie to wybaczyć, ponieważ cała reszta książki błyszczy realizmem - mamy tam wszystko: problemy, zainteresowania, wstydliwe sytuacje, ciekawy wątek kulminacyjny, dobrze wykreowanych bohaterów - chociaż można powiedzieć, że są trochę schematyczni, ale nikt nie jest idealny. Tylko ten jeden błąd się kupy nijak nie trzyma. Cała książka jest cudowna, dobrze napisana, ma krótkie rozdziały, które z łatwością się pochłania. Styl pisania autorki oparty jest na dobrze zbudowanych dialogach, co dodatkowo ułatwia czytanie, powoduje, że łatwo jest się poddać emocjom, zbudowanym podczas wartkiej akcji i po prostu dać się wciągnąć.
Wydaje mi się, że autorka chciała również przemycić do książki kilka bardzo ważnych tematów. Po pierwsze, co wydaje mi się oczywiste, temat problemów osób o bardzo wysokim wzroście. W książce bardzo często podkreśla się, że o wiele więcej problemów mają wysokie kobiety, niż wysocy mężczyźni. Naprawdę ciężko jest im znaleźć ładne ubrania w odpowiednim rozmiarze, jak również odpowiednie buty, ponieważ większe rozmiary są zazwyczaj tworzone tylko dla mężczyzn, a czasem się zdarza, że w ogóle ich nie ma. Drugim przesłaniem jest wiara w marzenia. Dziewczyna czuła się odrzucona, była pewna, że to we wzroście jest problem i że przez niego nie będzie w stanie sobie poradzić. Niemniej, nie poddała się i walczyła. Zapisywała się na kółka, chodziła na randki ze swojej inicjatywy, chciała zostać projektantką i stworzyć kolekcję przeznaczoną dla wysokich ludzi. Spełniała marzenia, ponieważ tak bardzo chciała, żeby się spełniły, że nic jej nie było w stanie powstrzymać. To również jest nauką, jaką warto wyciągnąć na wierzch i wziąć do serca.
Podsumowując, być może nie jest idealnie, aczkolwiek jest bardzo dobrze, a do tego objawiono nam morał. Myślę, że ocena 8/10 będzie bardzo odpowiednim symbolem moich odczuć. Wydaje mi się, że w tym odłamie wydawnictwa Kobiecego leży wiele nadziei, które będą w stanie spełnić. Na pewno ja sama będę cały czas kibicowała rozwojowi i z wielką chęcią będę pochłaniać ich książki, a do tego samego zachęcam Was, a w szczególności osoby, które tak jak ja - uwielbiają romanse i lubią książki młodzieżowe.
Peyton ma bardzo banalny problem, na który większość osób świata nie zwraca uwagi. Jest niesamowicie wysoka, ma aż 184 cm wzrostu i czuje się olbrzymką. Nie znosi kolejnych komentarzy odnośnie pogody z jej perspektywy, czy jej rzekomej kariery w modelingu - której nawiasem mówiąc nie ma. Marzy o tym, by stać się kiedyś królową i wprowadzić Prawo Wysokich Dziewczyn, które zapewniałoby przynajmniej to, że ci naprawdę wysocy chłopcy nie mogliby się spotykać z tymi niskimi dziewczynami. W końcu nie ma ich aż tak wielu! Przekonana o swojej słuszności kolejny raz przedyskutowuje swój problem ze znajomymi. Ci proponują jej zakład. Skoro jest pewna, że pasowanie wzrostem jest tak ważne, ma pocałować chłopaka siedzącego przy jednym ze stolików. Peyton udaje się wypełnić zadanie i okazuje się, że to dopiero początek przygód, jakie chcą jej zapewnić znajomi...
Wspominałam, że kwota zakładu o trzy randki i bal maturalny wynosi 800 dolarów, czyli 3200 zł? Dobra, dobra. Ja we wszystko uwierzę, ale błagam powiedzcie mi, kto normalny się zakłada o takie kwoty... Szczególnie, że ten zakład jest trochę z marszu zrobiony i no średnio bym powiedziała z realnością tego wydarzenia. Ale dobrze, ja jestem w stanie to wybaczyć, ponieważ cała reszta książki błyszczy realizmem - mamy tam wszystko: problemy, zainteresowania, wstydliwe sytuacje, ciekawy wątek kulminacyjny, dobrze wykreowanych bohaterów - chociaż można powiedzieć, że są trochę schematyczni, ale nikt nie jest idealny. Tylko ten jeden błąd się kupy nijak nie trzyma. Cała książka jest cudowna, dobrze napisana, ma krótkie rozdziały, które z łatwością się pochłania. Styl pisania autorki oparty jest na dobrze zbudowanych dialogach, co dodatkowo ułatwia czytanie, powoduje, że łatwo jest się poddać emocjom, zbudowanym podczas wartkiej akcji i po prostu dać się wciągnąć.
Wydaje mi się, że autorka chciała również przemycić do książki kilka bardzo ważnych tematów. Po pierwsze, co wydaje mi się oczywiste, temat problemów osób o bardzo wysokim wzroście. W książce bardzo często podkreśla się, że o wiele więcej problemów mają wysokie kobiety, niż wysocy mężczyźni. Naprawdę ciężko jest im znaleźć ładne ubrania w odpowiednim rozmiarze, jak również odpowiednie buty, ponieważ większe rozmiary są zazwyczaj tworzone tylko dla mężczyzn, a czasem się zdarza, że w ogóle ich nie ma. Drugim przesłaniem jest wiara w marzenia. Dziewczyna czuła się odrzucona, była pewna, że to we wzroście jest problem i że przez niego nie będzie w stanie sobie poradzić. Niemniej, nie poddała się i walczyła. Zapisywała się na kółka, chodziła na randki ze swojej inicjatywy, chciała zostać projektantką i stworzyć kolekcję przeznaczoną dla wysokich ludzi. Spełniała marzenia, ponieważ tak bardzo chciała, żeby się spełniły, że nic jej nie było w stanie powstrzymać. To również jest nauką, jaką warto wyciągnąć na wierzch i wziąć do serca.
Podsumowując, być może nie jest idealnie, aczkolwiek jest bardzo dobrze, a do tego objawiono nam morał. Myślę, że ocena 8/10 będzie bardzo odpowiednim symbolem moich odczuć. Wydaje mi się, że w tym odłamie wydawnictwa Kobiecego leży wiele nadziei, które będą w stanie spełnić. Na pewno ja sama będę cały czas kibicowała rozwojowi i z wielką chęcią będę pochłaniać ich książki, a do tego samego zachęcam Was, a w szczególności osoby, które tak jak ja - uwielbiają romanse i lubią książki młodzieżowe.
Nr. recenzji: 173
Tytuł: "Jej wysokość P"
Autor: Joanne MacGregor
Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska
Liczba stron: 435
Data polskiego wydania: 9 marca 2018
Wydawnictwo: Kobiece
W moim odczuciu: 8/10
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:
Coraz więcej opinii pojawia się na jej temat i to całkiem pozytywnych, jednak czuję, że nie jest ona dla mnie. Jakoś nie czuję potrzeby sięgnięcia po nią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Czasem tak po prostu jest, że na coś mamy ochotę, a na coś jej nie mamy. :) No nic, może kiedyś!
UsuńMyślę że nie jest to już mój target wiekowy.
OdpowiedzUsuńTaka dobra ocena zachęca :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki młodzieżowe, jednak powyższa jakoś mnie nie przekonuje. Mam wrażenie "problem" głównej bohaterki jest wyolbrzymiony. Chociaż co ja tam wiem mając ponad 20cm mniej od niej. No nie wiem, może kiedyś dam jej szanse, ale na chwilę obecną jest zbyt dużo książek, które bardziej chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń