Tytuł: "Consolation"
Autor: Corinne Michales
Tom: 1
Liczba stron: 340
Data polskiego wydania: 11 października 2017
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Ocena: 8/10
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Ocena: 8/10
Mam nadzieję, że wszyscy tutaj zgromadzeni słyszeli już o cudownym tworze, jakim jest wydawnictwo Szósty Zmysł. Znamy i kochamy Papierowego Księżyca, a jako że on też nas kocha to ofiarował nam babski odłam swojego wydawnictwa. Pozostaje nam się odwdzięczyć miłością.
Pierwszą książką jaka się nam ukazała, jest Consolation Corinne Michaels. W jednym zdaniu mogłabym tą iście wspaniałą powieść i jej autorkę nazwać nową panią Colleen Hoover dla dorosłych. Historia kobiety, która z dnia na dzień została wdową, a w dodatku będąc w ciąży. Jak sobie możemy wyobrazić - jest to okropny cios dla niej i całej rodziny. Nigdy nie musiała pracować, a teraz dodatkowo musi zająć się dzieckiem. Nie jest to proste. W dodatku cały czas rozpacza po śmierci męża, nie wie co miałaby ze sobą zrobić innego niż poświęcić się monotonnemu dnia na dzień. Z pomocą przychodzi jej jednak Liam - najlepszy przyjaciel jej męża, który kilka miesięcy po pogrzebie przeprowadza się i ma mieszkać w jej okolicy. Mężczyzna chce pomóc swojej znajomej, jednak szybko odkrywa, że to co go do niej ciągnie to nie tylko dobroduszność...
Najbardziej przed sięgnięciem po tę pozycję martwiło mnie, jakoby opinia "nowa Colleen" była okropnie przesadzona. Wszyscy znamy nieudane porównania do Harrego Pottera, czy nawet porównywanie każdego romansu dla młodzieży ze Zmierzchem. Bardzo mnie martwiło, że i tym razem się zawiodę, a Consolation okaże się całkiem przeciętnym, acz z pewnością przyjemnym romansidłem. Cóż, oczywiście było przyjemnie, ale historia dotyka zbyt ważnych i ciężkich tematów, by nazwać je tak kolokwialnym słowem. Przede wszystkim opuszczenie żony, która ma zostać matką. Nie każdy z nas byłby zdolny być w stanie pomóc osobie dotkniętej taką sytuacją, a co dopiero poradzić sobie z samemu z czymś podobnym. Niemniej autorka zwraca uwagę, że wystarczy trochę uporu i wszystko jest do zrobienia. Wskazuje na wartości najważniejsze - to jak rodzina, przyjaciele, a także osoby, które tylko spotykaliśmy przelotnie, są w stanie wspomóc taką osobę. Udowadnia nam, że warto się starać i osiągać cele, chociażby nasze życie było naprawdę bolesne.
Bardzo mi się podobało, jak bardzo rzeczywiste było przedstawienie głównych bohaterów. Autorka bardzo dobrze ich wykreowała, postawiła na przedstawienie prawdziwych emocji, a także zachowań im podlegającym. Stworzyła dwie mądre, myślące postacie, które swym intelektem są w stanie dorównać normalnemu człowiekowi. Dobrze w końcu przeczytać coś, gdzie główną bohaterką nie jest głupiutka nastolatka, a kobieta która rzeczywiście musi przemyśleć każdy swój czyn, bo zła decyzja może się odbić nie tylko na jej życiu, ale odczuje to także na pewno jej dziecko, a później może cała rodzina. Przemawia do mnie także uczucie, które się narodziło w tej książce. Być może nie jest to taka typowa love story, w końcu Liam chciał początkowo najzwyczajniej w świecie pomóc wdowie po swoim najlepszym przyjacielu, ale jednak poczuł strzał Amora. Ciekawie ukazało nam to, jak bardzo nieobliczalną potęgą jest miłość.
Niestety, to książka z rodzaju tych, których nie da się czytać bez obecności drugiego tomu. Uwierzcie mi, że zerkając wcześniej na zakończenie nawet w jednej setnej nie udało mi się na nie przygotować. Byłam na siebie zła, że znowu popełniłam ten kardynalny błąd, po czym wróciłam do początku, czytałam, czytałam i... tak się rozpędziłam, że zaczęłam się wczytywać w podziękowania w poszukiwaniu zakończenia ostatniej sceny. Co prawda, na pewno znajdą się osoby, którym wrodzony Sherlockolizm pozwoli na odgadnięcie zakończenia, jednak mnie ono w pewien sposób uderzyło, choć i tak je wcześniej znałam. Po prostu jest to seria z rodzaju tych do przytulenia, popłakania, połknięcia i zakochania się.
Podsumowując, książce dam 8/10. Mam nadzieję, że drugi tom okaże się jeszcze lepszy, a autorka przede wszystkim we wspaniały sposób rozwiąże zagadkę, jaką przed nami postawiła. Jest w tej serii wielki potencjał. Czy jednak zostanie w pełni wykorzystany? Uwierzcie mi, że muszę się o tym przekonać na własne oczy! Dajcie szansę Consolation, a ono samo was porwie i będzie przetrzymywać w łóżku, gdy będziecie pochłaniać kolejne strony... Polecam!
Bardzo mi się podobało, jak bardzo rzeczywiste było przedstawienie głównych bohaterów. Autorka bardzo dobrze ich wykreowała, postawiła na przedstawienie prawdziwych emocji, a także zachowań im podlegającym. Stworzyła dwie mądre, myślące postacie, które swym intelektem są w stanie dorównać normalnemu człowiekowi. Dobrze w końcu przeczytać coś, gdzie główną bohaterką nie jest głupiutka nastolatka, a kobieta która rzeczywiście musi przemyśleć każdy swój czyn, bo zła decyzja może się odbić nie tylko na jej życiu, ale odczuje to także na pewno jej dziecko, a później może cała rodzina. Przemawia do mnie także uczucie, które się narodziło w tej książce. Być może nie jest to taka typowa love story, w końcu Liam chciał początkowo najzwyczajniej w świecie pomóc wdowie po swoim najlepszym przyjacielu, ale jednak poczuł strzał Amora. Ciekawie ukazało nam to, jak bardzo nieobliczalną potęgą jest miłość.
Niestety, to książka z rodzaju tych, których nie da się czytać bez obecności drugiego tomu. Uwierzcie mi, że zerkając wcześniej na zakończenie nawet w jednej setnej nie udało mi się na nie przygotować. Byłam na siebie zła, że znowu popełniłam ten kardynalny błąd, po czym wróciłam do początku, czytałam, czytałam i... tak się rozpędziłam, że zaczęłam się wczytywać w podziękowania w poszukiwaniu zakończenia ostatniej sceny. Co prawda, na pewno znajdą się osoby, którym wrodzony Sherlockolizm pozwoli na odgadnięcie zakończenia, jednak mnie ono w pewien sposób uderzyło, choć i tak je wcześniej znałam. Po prostu jest to seria z rodzaju tych do przytulenia, popłakania, połknięcia i zakochania się.
Podsumowując, książce dam 8/10. Mam nadzieję, że drugi tom okaże się jeszcze lepszy, a autorka przede wszystkim we wspaniały sposób rozwiąże zagadkę, jaką przed nami postawiła. Jest w tej serii wielki potencjał. Czy jednak zostanie w pełni wykorzystany? Uwierzcie mi, że muszę się o tym przekonać na własne oczy! Dajcie szansę Consolation, a ono samo was porwie i będzie przetrzymywać w łóżku, gdy będziecie pochłaniać kolejne strony... Polecam!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:
Książkę już zamówiłam i nie mogę doczekać się lektury.:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby dotarła jak najprędzej! <3
UsuńŚwietna powieść, a zakończenie totalnie rozwala nerwy.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńPrzeczytam na pewno, jednak dopiero po wydaniu drugiego tomu :D Mimo, że już zakończenia pierwszego się domyślam i chętnie sprawdzę czy miałam rację, to nie cierpię serii o jednych bohaterach przerywać. Zawsze czytam jak już będzie całość :)
OdpowiedzUsuńPopieram twoją decyzję! :) Muszę się nauczyć żyć jak ty, bo często czytam książki, które kontynuacji w naszym pięknym języku nie potrafią się doczekać, a ja rozpaczam... :/
UsuńWiesz co, Wiki? Miałam wielką chrapkę sięgnąć po tę książkę ale zabiłaś mnie tym porównaniem do Hoover. No niestety, ale jej książki – przynajmniej dla mnie – nie są wcale tak dobre, jak to się chwali na prawo i lewo, więc ostrożnie podchodzę do takich porównań :P
OdpowiedzUsuńNie mniej po książkę nadal mam ochotę sięgnąć, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na razie jest jej pełno, a mi się nie spieszy, zobaczymy, co z tego wyjdzie w przyszłości ;)
Pozdrawiam cieplutko, buziaki ;*
Książki bez tajemnic
Wiele osób poleca mi tę książkę i chyba w końcu się skuszę 😀
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zapoczytalna.blogspot.com
Przez pewien czas miałam na nią ogromną ochotę, ale przeszła, gdy po paru recenzjach domyśliłam się zakończenia książki. I nie że ktoś mi je zaspoilerował, ja się po prostu domyśliłam. :D
OdpowiedzUsuńAle wierzę, że wiele osób znajdzie w ,,Consolation" przyjemną odskocznię od rzeczywistości.
Na pewno przeczytam :D Ale chyba dopiero po premierze drugiego tomu, bo chyba umarłabym z niecierpliwości oczekując na kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale piękne zdjecie wyszło!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam ale leży na stosie do recenzji razem z drugim tomem. Ech... nie mam kompletnie czasu żeby sie zabrać, ale z drugiej strony znam tę ksiazke od dawna i wiem jak sie kończy, wiec to nie bedzie problem z przecyztaniem
No już dobrze, dobrze kupuje no! Kuszą wszyscy, nie ma innego wyjścia. Uwielbiam Hoover więc teraz już w ogóle nie mogę się oprzeć. Jestem kompletnie zaskoczona pozytywnymi ocenami tej książki bo jak zobaczyłam pierwszy raz okładkę to byłam przekonana że będzie straszliwym paździerzem a tutaj taka niespodzianka ;)
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com