Nr. recenzji: 163
Tytuł: "Szczęście w miłości"
Autor: Kasie West
Liczba stron: 400
Data polskiego wydania: 11 października 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: -7/10
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: -7/10
Książki pani West zawsze są warte uwagi. Myślę, że udowadnia to pięć innych recenzji na moim blogu, których ocena ani razu nie spadła poniżej siódemki
| kliknij, by zobaczyć inne recenzje |. Cóż, udowadnia to też, że jeśli jedna z nich przypadła ci do gustu, to inne także powinny, a jeśli dana się nie spodobała... to już wiesz, że kolejne są w bardzo podobnym stylu.
"Szczęście w miłości" to bardzo osobliwy tytuł. Oddaje całość książki bardzo dobrze, aczkolwiek na początku byłam lekko zmieszana, dlaczego autorka zdecydowała się nadać podobny. Powieść zaczyna się bardzo zwyczajnie, od przestawienia nam pokrótce życia naszej głównej bohaterki, która zakończyła już odhaczanie wszystkich punktów na swojej liście "droga po stypendium na studiach". Ostatnio wysłała papiery do wszystkich interesujących ją uniwersytetów i właśnie oczekuje na odpowiedzi. Jednocześnie kończy 18 lat i w końcu staje się dorosła. Niemniej impreza urodzinowa jest bardzo nieprzyjemna, ponieważ... nikt się nie pojawia. Jedzie więc do sklepu kupić swoje ulubione cukierki reese's pieces i w przypływie chwili kupuje los na loterii o 50 milionów dolarów. Jakież jest jej zdziwienie, kiedy sprawdza wygrane liczby, a wszystkie się zgadzają...
Książka od początku bardzo mnie do siebie przyciągnęła, bo sprawa starania się o stypendium jest mi bardzo bliska, więc z chęcią zaczytywałam się w myślach osoby bardzo podobnej do mnie. Dowiedziałam się kilku ciekawostek o aplikowaniu, co także było miłe i przydatne. Początek książki jest więc bardzo interesujący, bo dotyka spraw ważnych, a jednak Polaków często omijających. Wystarczy malutkie zainteresowanie tą kwestią i gwarantuję, że przez wstęp przejdziecie bez żadnych zbędnych niuansów, za to szybko i z delikatnym uśmiechem na ustach. Natomiast każdy z nas jest w stanie już teraz sobie wyobrazić co się stanie, gdy główna bohaterka dowie się, jak ogromną ilość pieniędzy wygrała. Nagle jej grono przyjaciół zwiększy się pięćdziesięciokrotnie, stanie się nawet rodzajem celebrytki, a z drugiej strony, wiele osób zacznie na nią naciskać, by "pożyczyła" im pieniądze lub zapłaciła za głupoty...
Z jednej strony zachowanie bohaterki większości czytelników z całą pewnością wyda się infantylne, w końcu na początku trwoni pieniądze z prędkością spadającego helikoptera, jednak z drugiej... Dziewczyna chce dobrze dla wszystkich cały czas. Bardzo ciężko jest jej odnaleźć się w nowej sytuacji, w szczególności, że spora liczba osób zaczyna nadużywać jej zachowania. Madeline nie chce żadnych zmian, chce żeby wszystko było po staremu, a jedyną różnicą miał być fakt, że już nie potrzebuje stypendium i sama będzie w stanie zapłacić za weterynarię. Nic innego miało nie ulec zmianie, chciała iść do doradcy finansowego, pieniądze ulokować, odpowiednią część przeznaczyć na fundacje i odłożyć na przyszłość. Niemniej, człowiek zawsze będzie człowiekiem i wydaje mi się, że większość osób na miejscu bohaterki zachowałaby się podobnie. Nie mogę stwierdzić, że pochwalam podobne zachowania, jednak jest to część tego realizmu, którym książka aż bucha.
Oczywiście, jak w każdej książce pani West, i tym razem uderza nas przesłanie. Możemy sobie tylko wyobrazić jak bardzo źle my byśmy się zachowali na miejscu bohaterki, niemniej książka uświadamia nam także wiele rzeczy o zaufaniu. Nigdy nie możemy być pewni osób otaczających nas i żadne, ale to żadne pieniądze nie staną się wyznacznikiem naszej ilości przyjaciół. Owszem, znajdziemy ludzi chcących przebywać w naszym towarzystwie. Czy jednak oto nam chodziło?
Poza tym pani West podkreśla jak bardzo ważna jest nasza ciężka praca. Pomimo każdej ulgi, nie uda nam się osiągnąć niczego wspaniałego, jeśli w przygotowania nie włożymy całego naszego serca i nie będziemy się tak przykładać, jak dana sprawa na to zasługuje. Zawsze doceniam morały, więc i tym razem jestem bardzo zadowolona, że pani West postanowiła trochę nieświadomie nauczyć czytelnika dobrych zachowań, sprawić by oswoił się z sytuacją, która rzeczywiście może się mu kiedyś przydarzyć, a nawet jeśli tak się nie stanie, to każdy jest w stanie znaleźć inne nauczające aspekty tej książki.
Nie byłabym sobą, gdybym nie podkreśliła przynajmniej jednej wady. Tak, dalej wyznaję zasadę, że żadna książka nie jest idealna. Tym razem czuję niedosyt spowodowany zakończeniem. Nie wiem, czym było spowodowane takie delikatne i szybkie zakończenie - praktycznie bez żadnego rzucenia wyzwania po raz ostatni, żadnego BUM, nie wiem dlaczego, bo widać na pierwszy rzut oka, że autorka pozostawiła sobie otwarte drzwi na podobną sytuację. No nic, muszę jakoś przeboleć, że koniec końców, wszystkie możliwości książki nie zostały wykorzystane. Chociaż pozostaje pytanie czy lepsze to, czy kończenie powieści na jedno kopyto...
Podsumowując, dam książce -7/10. Minus za to zakończenie, całej reszcie mogłabym z całkowitym powodzeniem dać siódemkę. Książka trzyma poziom, ukazuje bardzo dobre przesłanie, a także opowiada o niecodziennych rzeczach w codziennym życiu. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało i jak to zwykle bywa z książkami pani West, polecam.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:
Mam w planach rozpocząć przygodę z twórczością tej autorki, bo nie czytałam jeszcze niczego, co wyszło spod jej pióra. Czy według Ciebie ta pozycja będzie dobrym wyborem na początek? :)
OdpowiedzUsuńChciałabym za jakiś czas zabrać się za tę książkę. Teraz jednak czeka zbyt wiele innych, wiec ta musi poczekać. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kasie West, jednak w mojej ocenie to jej najsłabsza książka. Nie potrafiłam wkręcić się w historię, brakowało mi chemii.. Przyjemna powieść, idealna na jeden wieczór :)
OdpowiedzUsuńKsiążka przyjemna, jak wszystkie West. Ja w sumie nie miałam żadnego zastrzeżenia do zakończenia. Nie czułam niedosytu - na szczęście, bo nie przepadam za tym uczuciem, po skończeniu książki. Czekam na kolejne tytuły autorki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Na pewno książkę przeczytam, chociaż myślę że bez pośpiechu. Dopiero jak wpadnie mi w ręce. Nie za bardzo przekonuje mnie główny wątek tak ogromnej wygranej, no i naczytałam się trochę średnich opinii o niej. Nie oczekuję od niej za wiele, ale mam nadzieję, że Kasie West mnie nie zawiedzie - tak jak innych.
OdpowiedzUsuń