Tytuł: "Dwór skrzydeł i zguby"
Autor: Sarah J. Maas
Tom: 3
Liczba stron: 840
Data polskiego wydania: 25 października 2017
Wydawnictwo: Uroboros
Ocena: 10/10
Wydawnictwo: Uroboros
Ocena: 10/10
Mam nadzieję, że wydawnictwa, jak i wy, drodzy Czytelnicy wybaczycie mi zamęt, jaki wprowadzam, pozwalając wyprzedzić recenzji Dworu wszystkie inne, które dzielnie czekają na swoją kolej... No ale nie jestem w stanie tego nie zrobić! Kiedy wczoraj odebrałam paczkę i zobaczyłam wyłaniającego się z niej prebooka to z moich myśli i rozważań na temat kolejności zostały malutkie strzępki... Które chwilę później pozwoliłam sobie ominąć całkowicie, zakopując się pod kołderką i zatapiając się w lekturze.
Trzeci i ostatni zarazem tom. Ma to w sobie wielkie znaczenie. Wszyscy oczekują wspaniałego rozwiązania historii, które zatrząśnie całym naszym światem, złamie i poskleja nasze serce, doprowadzi do łez i sprawi, że do końca życia zapamiętamy daną serię. Cóż mam obijać w bawełnę, tak było. Zakochałam się we Dworach dawno, dawno temu. Przez ten czas moja miłość wyblakła, a jednak wystarczyło 150 stron tej książki, by moje serce znowu zaczęło fikać z radości, a łzy (na przemian szczęścia i smutku) płynęły po moich policzkach. Całkowicie się zatopiłam w lekturze i gwarantuję, że was też to czeka.
Nie będę pisać streszczenia, bo jest to bezcelowe, kiedy prawdopodobnie ten post będą czytały także osoby, które nie sięgnęły po poprzednie tomy, podam więc tylko kilka zgrabnych faktów. Po pierwsze - mamy wojnę. No właściwie to stoimy na progu wojny, ale nie ma co tego faktu chociażby podawać, możecie się nawet nastawić na pełne akcji bitwy. Dalej, mamy gadatliwego suriela (dla niewtajemniczonych: jak już go złapiesz, to zamienia się on w najgorszą z możliwych radarowców osiedlowych - wie wszystko i jeśli tylko zapytasz o jakiś szczególik, wypaple ci dokładnie wszyściusieńko o tobie, twoim chłopaku, twoim wuju, książce, którą wczoraj czytałeś (skąd oni to wiedzą?!) i kuzynce twojej ciotki, a jak wytrzymasz odpowiednio długo by już doszczętnie znienawidzić wszystkich twoich znajomych to ogólnikowo odpowie na twoje pytanie), znienawidzonego łotra, miłość Twojego życia i bohaterkę, która się stara to jakoś ogarnąć i wszystkiego dopilnować. Słowem (-ami dwoma): dzieje się.
Trzeci i ostatni zarazem tom. Ma to w sobie wielkie znaczenie. Wszyscy oczekują wspaniałego rozwiązania historii, które zatrząśnie całym naszym światem, złamie i poskleja nasze serce, doprowadzi do łez i sprawi, że do końca życia zapamiętamy daną serię. Cóż mam obijać w bawełnę, tak było. Zakochałam się we Dworach dawno, dawno temu. Przez ten czas moja miłość wyblakła, a jednak wystarczyło 150 stron tej książki, by moje serce znowu zaczęło fikać z radości, a łzy (na przemian szczęścia i smutku) płynęły po moich policzkach. Całkowicie się zatopiłam w lekturze i gwarantuję, że was też to czeka.
Nie będę pisać streszczenia, bo jest to bezcelowe, kiedy prawdopodobnie ten post będą czytały także osoby, które nie sięgnęły po poprzednie tomy, podam więc tylko kilka zgrabnych faktów. Po pierwsze - mamy wojnę. No właściwie to stoimy na progu wojny, ale nie ma co tego faktu chociażby podawać, możecie się nawet nastawić na pełne akcji bitwy. Dalej, mamy gadatliwego suriela (dla niewtajemniczonych: jak już go złapiesz, to zamienia się on w najgorszą z możliwych radarowców osiedlowych - wie wszystko i jeśli tylko zapytasz o jakiś szczególik, wypaple ci dokładnie wszyściusieńko o tobie, twoim chłopaku, twoim wuju, książce, którą wczoraj czytałeś (skąd oni to wiedzą?!) i kuzynce twojej ciotki, a jak wytrzymasz odpowiednio długo by już doszczętnie znienawidzić wszystkich twoich znajomych to ogólnikowo odpowie na twoje pytanie), znienawidzonego łotra, miłość Twojego życia i bohaterkę, która się stara to jakoś ogarnąć i wszystkiego dopilnować. Słowem (-ami dwoma): dzieje się.
Jeśli czytaliście poprzednie części i wam się podobały to ta będzie spełnieniem waszych marzeń. Wyobraźcie sobie, że wszystkie fantastyczne wątki zostały wzmocnione razy dziesięć. Co to znaczy? Przede wszystkim zaprezentowano nam naprawdę sporo wspaniałych wątków pełnych akcji. Pani Maas nie zawiodła entuzjastów wojny w książce o wojnie i poświęca jej znaczną, przeważającą część książki. Opisywane są przygotowania, szpiegowanie, akcje ratownicze, bitwy, rozmowy pokojowe, a także wiele, wiele innych. Nadało to książce niesamowitego klimatu, a naszym sercom wspaniałego rytmu. Kolejną sprawą, na której się nie zawiedziecie jest wątek miłosny. Rhysa było mnóstwo, a czułych i wspaniałych scen pomiędzy Feyrą a naszym bohaterem także nie brakowało. Wszystko było idealnie wyważone, choć tym razem sceny między tą dwójką były zdecydowanie odważniejsze i ich liczba także wzrosła. Nie dziwiło mnie to, w końcu ta dwójka jest już naprawdę blisko siebie, jednak no nie poleciłabym Dworów w tym momencie, po przeczytaniu trzeciej części jakimś dwunastolatkom... No niestety wkroczyło to wszystko na naprawdę wyższy poziom.
Kończąc drugą część najbardziej się martwiłam o Feyrę i czas jaki miała spędzić z daleka od swojego towarzysza. Bałam się, że będzie ten fakt przesadzony do tego stopnia, że ja sama będę umierać z nudów i stanę się zdolna do błagania na kolanach o jakikolwiek powrót do najbardziej interesującego mnie bohatera. Całe szczęście, nic takiego nie nastąpiło. Wspominałam o 150 stronach. Tak, po tym czasie czekało moje serce coś wspaniałego. Zdecydowanie dobrze sobie poradziła autorka w opisaniu wszystkich wydarzeń. Miały one w sobie naprawdę wiele realizmu, dobrze możemy się wczuć w uczucia i myśli bohaterki, a także doskonale rozumiemy jej cele. Mało tego, można wtedy dojść do takiego stopnia wspierania naszej bohaterki, że do pełni szczęścia zabraknie oddanemu czytelnikowi tylko czapki z napisem #TEAMRHYSAND i pomponów. Jeśli jednak ich nie posiadamy wystarczyć nam powinno wspieranie myślowo-słowne - ty myślisz, że słowa dopingu są w Twoich myślach, a Twoja rodzina zastanawia się, gdzie jest najbliższy psychiatryk oraz o jakiej kapłance i z kim ty rozmawiasz...
Kończąc drugą część najbardziej się martwiłam o Feyrę i czas jaki miała spędzić z daleka od swojego towarzysza. Bałam się, że będzie ten fakt przesadzony do tego stopnia, że ja sama będę umierać z nudów i stanę się zdolna do błagania na kolanach o jakikolwiek powrót do najbardziej interesującego mnie bohatera. Całe szczęście, nic takiego nie nastąpiło. Wspominałam o 150 stronach. Tak, po tym czasie czekało moje serce coś wspaniałego. Zdecydowanie dobrze sobie poradziła autorka w opisaniu wszystkich wydarzeń. Miały one w sobie naprawdę wiele realizmu, dobrze możemy się wczuć w uczucia i myśli bohaterki, a także doskonale rozumiemy jej cele. Mało tego, można wtedy dojść do takiego stopnia wspierania naszej bohaterki, że do pełni szczęścia zabraknie oddanemu czytelnikowi tylko czapki z napisem #TEAMRHYSAND i pomponów. Jeśli jednak ich nie posiadamy wystarczyć nam powinno wspieranie myślowo-słowne - ty myślisz, że słowa dopingu są w Twoich myślach, a Twoja rodzina zastanawia się, gdzie jest najbliższy psychiatryk oraz o jakiej kapłance i z kim ty rozmawiasz...
Trzy razy wylałam swe łzy, w tym tylko dwa razy jestem w stanie obronić moje bezsensowne płakanie. Za trzecim razem płakałam, kiedy sobie uświadomiłam, że to już koniec, że nie będzie kolejnych części o Rhysie, że ja sama nie wiem, jak mam sobie poradzić z tą stratą - nadal mnie ten fakt przeraża i nad nim ubolewam. Czas powrócić do "Szklanego Tronu" i może w końcu przerzucić się z Chaola na Rowana, skoro już wiem jak wspaniałe są fae? Cóż, nie wiem co ma zrobić moje biedne serce, niż czekać. Mam nadzieję, że wydawnictwo Uroboros jeszcze niejednym nas zaskoczy, trzymam kciuki by wyczarowali nam kolejną panią Maas... Co ja plotę, kolejnego Rhysa! Tylko tak w dwudziestu częściach, żebym nie płakała na zakończeniu, że było tak krótko (tak, 800*3 to wyjątkowo krótkie 2400 stron) i miała kogo pokochać.
Mogę chyba dodać jeszcze, że nigdy nie żałowałam i nigdy nie pożałuję sięgnięcia po tę serię. Jest wspaniała, trafia dokładnie do naszego serduszka, a autorka ma pojęcie o tym jak pisać, by czytelnik był więcej niż zadowolony. Wciąga nas do samego serca historii, nakazuje stać murem za każdym bohaterem, a gdy dobiega to końca... Ach, seria dnia dzisiejszego wskakuje oficjalnie do grona moich ukochanych ulubieńców. Cieszę się, że dostałam prebooka, bo oficjalnie mogę stwierdzić, że tak go wymęczę, iż mu w pięty pójdzie, czytając najlepsze fragmenty. Kochani, zdecydowanie warto było czekać. Ach, czytajcie tą ostatnią część i pokochajcie tych bohaterów po raz ostatni. 10/10
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:
O matko, myślałam że będzie 6 tomów!!! A co z bohaterami drugoplanowymi? Nie jestem gotowa na koniec. Co ja poczne po przeczytaniu tych 800 stron? Czekam na mój egzemplarz jak na szpilkach i odliczam😄😃
OdpowiedzUsuńspokojnie, sarah planuje w maju wydać nowelę, której narratorami będą rhys i feyra (dodatkowo z tego co się orientuje będzie to początek nowej trylogii z tymi bohaterami, czyli można powiedzieć, że będzie 6 tomów haha)
Usuńz tymi samymi będą? :o ja słyszałam, że będą kolejne, ale o innych fae, czyli koniec z Rhyśkiem
UsuńAaaa czyli jednak, moje serce ♥ i umysł zostały uspokojone😃😄😍
OdpowiedzUsuńCzyli mówisz, że najgorętszy statek z Dworów nie zatonie? Od kilku dni umieram na myśl, że Feyre i Rhysa coś rozdzieli na amen 🙃
OdpowiedzUsuńO jezu nie mogę się doczekać tej książki!
OdpowiedzUsuńChwila moment . Czy to oznacza że nie będzie nastepnych tomów ?!?!?
OdpowiedzUsuńA ja... cóż... mi wystarczą dwa tomy. Trzy książki Maas to dla mnie wystarczająco do końca żywota.
OdpowiedzUsuńNo dobra, pierwszy tom mam za sobą i dwa kolejne już czekają. Mała przerwa i natychmiast pochłaniam je dalej! <3
OdpowiedzUsuńKurczę, książka mega ciekawa a ja mam masę lektur do przeczytania :(
OdpowiedzUsuńTeż chce ją przeczytać! Jednak ja dalej czekam na pocztę :( ehhh życie. Cieszę się, że przypadła Ci lektura do gustu!
OdpowiedzUsuńhttps://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com/ ����
Wow, po tej recenzji mam ochotę jeszcze szybciej zabrać się za ten tom, bo też już mam pre-ebook. Chciałam sobie tylko wcześniej odświeżyć jeszcze 2 tom.
OdpowiedzUsuńCzekam:) Chyba najbardziej wyczekiwana przeze mnie książka tego półrocza
OdpowiedzUsuńSeria mnie ciekawi od dawna, a ostatnio coraz bardziej, bo widzę mnóstwo rozbieżnych opinii w blogosferze i nie bardzo wiem, jak to ugryźć, więc pewnie w końcu się skuszę chociaż na pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńJa juz nie mogę się doczekać, aż książka do mnie przyjdzie. A wszystko... przez Ciebie! Ja jestem oczarowana pierwszą częścią, druga mnie trochę zawiodła (oprócz zakończenia, po którym zbierałam szczękę z podłogi). Ciesze się, że dwa poprzednie tomy poznałam niedawno, wszystko mam na bieżąco i na świeżo. Ja już drugiej części nie polecałabym dwunastolatkom, tylko dojrzałym emocjonalnie czytelnikom, bo już tam było za dużo scen +18 :)
OdpowiedzUsuń