Tytuł: "Jak pokochać freaka?"
Autor: Rebekah Crane
Tom: 1
Liczba stron: 290
Data polskiego wydania: sierpień 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 8/10
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 8/10
Czy ja w ogóle muszę tłumaczyć, dlaczego wybrałam tę propozycję? No błagam, freaki i obóz dla "zaburzonych" nastolatków. To nie mogło się nie udać!
Zander właśnie przyjechała na obóz. Od razu wpada na nią Cassie, która krótko opisuje problemy wszystkich dookoła. Tabletki odchudzające, próby samobójcze, cięcie się - to tylko przykłady. Dziewczyna szykuje się na niezapomniane wakacje, szczególnie gdy na swojej drodze spotyka... Grovera Clevelanda. Nie, spokojnie to nie ten prezydent, a jedynie jego imiennik. Słodki, uroczy, który jednak wie, że będzie miał schizofrenię. Cóż mam zdradzić więcej? Po tej książce możecie się spokojnie spodziewać wszystkiego.
Książkę generalnie można odczytać na trzy sposoby i wszystkie będą do niej pasowały idealne. Po pierwsze można czytać, analizując tekst i wyśmiewając się z młodzieżowego stylu pisania, a także kilku błędów logicznych, które rzeczywiście dało się wychwycić. Oczywiście, podkreślam słowo "kilku", bo nie było ich nagminnie dużo. Drugim sposobem jest czytanie dla przyjemności, tj. żeby się rozluźnić, pośmiać i uroczo spędzić ostatnie chwile wakacji, poznając niespotykany obóz. Ostatnim będzie czytanie dla przyjemności, ale z inteligentnym myśleniem, pozwalającym na wychwycenie morału. Ja osobiście połączyłam wszystkie trzy sposoby, ale najbardziej przemówił do mnie trzeci i dobrze się złożyło, bo książka nim odczytana była przegenialna.
Jeśli chodzi o fabułę to zdecydowanie udało się autorce obronić. Martwiło mnie, że nie podoła albo całkowicie spłaszczy problemy psychiczne i zrobi durną młodzieżówkę, albo zrobi z młodzieżówki dramat, a ja będę jęczeć, błagając o koniec tych tortur. A autorka nie dość, że użyła dokładnie tego, czego się najbardziej obawiałam, to jeszcze zrobiła to w taki sposób, że mi w pięty poszło i nie miałam na co narzekać. Jak to się stało? Cóż...
Po wielu namysłach stwierdzam, że to przede wszystkim dobra kreacja bohaterów, czyni z książki wartą przeczytania. Tutaj oczywiście bardzo przypadła mi do ustu. Główna bohaterka jest tajemnicza, ale miła. Grover ma szalone pomysły, ale jednocześnie nie traci głowy i dba o wszystkich innych dookoła do tego stopnia, że nadaje książce uroku. Cassie mówi o wszystkich wszystko prosto z mostu, pomijając siebie. A Bek... Co tu dużo mówić, jest patologicznym kłamcą, a to jest śmieszne samo w sobie. Dzięki nim książka nie dość, że jest przezabawna i urocza, to jeszcze ma w sobie taką nutę tajemniczości, która nadaje akcji tempa. Coś trzeba odkryć, rozwiązać jakiś problem, a jednak cały czas humor króluje.
Morałowi także należy poświęcić osobny akapit. Wbrew tytułowi, książka wcale cała nie jest o kolejnej głupiej nastoletniej miłości. Głównym jej wątkiem jest przyjaźń, która uczy naszych bohaterów nowych pojęć - czym jest prawdziwe zaufanie, oddanie i wierność. To właśnie dzięki niej książka jest tak wspaniała, bo uczy nas byśmy nigdy się nie poddawali, tylko byli w stanie znaleźć prawdziwego przyjaciela, bo to największy skarb. A potem uświadamia nas jak wielką pomoc jest on w stanie nam ofiarować. Jakie oparcie w nim mamy. I to jest piękne.
Podsumowując, książkę jak najbardziej polecam. Mamy w niej dużo mądrego i dużo humoru. Jak dla mnie jest to połączenie idealne, więc naprawdę uważam, że warto skorzystać z ostatnich dni wakacji i sięgnąć po idealną wakacyjną książkę.
Książkę generalnie można odczytać na trzy sposoby i wszystkie będą do niej pasowały idealne. Po pierwsze można czytać, analizując tekst i wyśmiewając się z młodzieżowego stylu pisania, a także kilku błędów logicznych, które rzeczywiście dało się wychwycić. Oczywiście, podkreślam słowo "kilku", bo nie było ich nagminnie dużo. Drugim sposobem jest czytanie dla przyjemności, tj. żeby się rozluźnić, pośmiać i uroczo spędzić ostatnie chwile wakacji, poznając niespotykany obóz. Ostatnim będzie czytanie dla przyjemności, ale z inteligentnym myśleniem, pozwalającym na wychwycenie morału. Ja osobiście połączyłam wszystkie trzy sposoby, ale najbardziej przemówił do mnie trzeci i dobrze się złożyło, bo książka nim odczytana była przegenialna.
Jeśli chodzi o fabułę to zdecydowanie udało się autorce obronić. Martwiło mnie, że nie podoła albo całkowicie spłaszczy problemy psychiczne i zrobi durną młodzieżówkę, albo zrobi z młodzieżówki dramat, a ja będę jęczeć, błagając o koniec tych tortur. A autorka nie dość, że użyła dokładnie tego, czego się najbardziej obawiałam, to jeszcze zrobiła to w taki sposób, że mi w pięty poszło i nie miałam na co narzekać. Jak to się stało? Cóż...
Po wielu namysłach stwierdzam, że to przede wszystkim dobra kreacja bohaterów, czyni z książki wartą przeczytania. Tutaj oczywiście bardzo przypadła mi do ustu. Główna bohaterka jest tajemnicza, ale miła. Grover ma szalone pomysły, ale jednocześnie nie traci głowy i dba o wszystkich innych dookoła do tego stopnia, że nadaje książce uroku. Cassie mówi o wszystkich wszystko prosto z mostu, pomijając siebie. A Bek... Co tu dużo mówić, jest patologicznym kłamcą, a to jest śmieszne samo w sobie. Dzięki nim książka nie dość, że jest przezabawna i urocza, to jeszcze ma w sobie taką nutę tajemniczości, która nadaje akcji tempa. Coś trzeba odkryć, rozwiązać jakiś problem, a jednak cały czas humor króluje.
Morałowi także należy poświęcić osobny akapit. Wbrew tytułowi, książka wcale cała nie jest o kolejnej głupiej nastoletniej miłości. Głównym jej wątkiem jest przyjaźń, która uczy naszych bohaterów nowych pojęć - czym jest prawdziwe zaufanie, oddanie i wierność. To właśnie dzięki niej książka jest tak wspaniała, bo uczy nas byśmy nigdy się nie poddawali, tylko byli w stanie znaleźć prawdziwego przyjaciela, bo to największy skarb. A potem uświadamia nas jak wielką pomoc jest on w stanie nam ofiarować. Jakie oparcie w nim mamy. I to jest piękne.
Nie panikuj, ale na twoim talerzu siedzi węglowodan. Mam go dla ciebie zabić?
Podsumowując, książkę jak najbardziej polecam. Mamy w niej dużo mądrego i dużo humoru. Jak dla mnie jest to połączenie idealne, więc naprawdę uważam, że warto skorzystać z ostatnich dni wakacji i sięgnąć po idealną wakacyjną książkę.
Za egzemplarz dziękuję:
Ja chyba wybiorę sposób numer dwa, bo w czasie roku szkolnego wyłącza mi się myślenie. Ewentualnie przejdę do tego trzeciego. Ale kurczę, wiedziałam, że jak wejdę do ciebie na tę recenzję to będę chciała kupić książkę a aktualnie nie tyle że nie mam pieniędzy, co nie mam miejsca. Żyję w strachu, nigdy nie wiem, czy książki mi w nocy ze stosu nie spadną. A dwa razy mi już spadły z półki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To Read Or Not To Read
Ta powieść to mieszanka dziwnych sytuacji i nietypowych bohaterów, dość lekka, a jednak z przesłaniem. Bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, jeśli będę miała okazję :)
OdpowiedzUsuńbookwithhottea.blogspot.com/
O jacie, chceee to <3
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że to twoja wina, ale jak już zobaczyłam to w zapowiedziach to wiedziałam, że pewnie będe chciała zaraz kupić. Dlatego też nie właziłam w recenzje aż do teraz, więc w sumie... To twoja wina! Pozdrawiam, Wielopasja
No tytuł może trochę naciągany, ale wszystko co jest związane z chorobami psychicznymi, mnie pociąga w literaturze.
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie KLIK
Jeśli spotkam ją w bibliotece to może sama się przekonam, ale jakoś nie będę jej specjalnie poszukiwać, bo to raczej nie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com