Nr. recenzji: 136
Tytuł: "Przekleństwo Soni"
Autor: Kathryn Purdie
Tom: 1
Liczba stron: 440
Data polskiego wydania: 8 czerwca 2017
Wydawnictwo: Moondrive
Ocena: 7/10
Wydawnictwo: Moondrive
Ocena: 7/10
Jak pewnie wiecie, ja jestem osobą, która uwielbia odkrywać i czytać o innych kulturach, mitologiach, czy historiach napisanych na ich podstawie. Niesamowicie mnie to interesuje, a także da się to przedstawić w niesamowity sposób, więc nigdy się nie waham przed czytaniem takich książek. Tak było i w tym przypadku. Tym razem ukazana zostaje nam najprawdopodobniej XVII wieczna Rosja, a co się z tym wiąże? Zapraszam do przeczytania recenzji.
Sonia jest auroczułą. Potrafi czytać emocje, a odpowiednio je kierunkując rozumie też zamiary niektórych osób. Dopiero od ośmiu miesięcy jest szkolenia, jednak w wyniku niefortunnego wypadku, zostaje wybrana do ochrony cesarza, jako Najwyższa Auroczuła. Przerażona dziewczyna zostaje zmuszona zamieszkać w pałacu, gdzie luksus i swoboda są jedynie wrażeniem. Musi dojść do porozumienia z arystokratami, jednak nie spodziewa się, że jeden z nich zawróci jej w głowie i przez to utrudni jej zadanie... Tymczasem w kraju dzieje się coraz gorzej. Rośnie niezadowolenie z władzy, ponieważ ludzie zaczynają głodować i nie zapowiada się na to, by ich potrzeby zostały zaspokojone.
Nie byłam przekonana, gdy zaczynałam czytanie Przekleństwa... . Zbierała mnie kolejna choroba, w pokoju było trzydzieści stopni, a ja tylko marzyłam o odpoczynku. Niemniej stwierdziłam, że nie będę wybrzydzać. Głos zabrało też moje zaufanie do książek wydawnictwa Moondrive i okazało się... Cóż, ta książka potrafi człowieka wyciągnąć z każdej choroby. Z kaca książkowego, z gorączki... Zaczynasz czytać i wszystkie objawy znikają. Zostajesz tylko ty i wspaniała treść, która kusi kolejną stroną. Historia porusza twoim sercem do tego stopnia, że robisz przerwy w czytaniu - jednak nie po to, żeby wyjść z pokoju, czy coś zjeść, ale by przemaszerować kilka kroków, uspokoić emocje i znowu zatracić się w czytaniu.
Nie będę tutaj udawać, że czegoś podobnego nie było - nie, z marszu jestem w stanie wymienić pięć podobnych książek - Igrzyska Śmierci, Rywalki, Dwór cierni i róż, Szklany tron, Klejnot... Jednak pamiętam o tym, że wszystkie te książki niesamowicie mnie ubodły. Nie jestem nawet w stanie sobie wyobrazić, ile bym dała, by przeczytać je drugi raz nie znając ich wcześniej. Bym mogła znowu się w nich zakochać. Taką szansę dostałam przy czytaniu Przeznaczenia Soni i wiem, że ona dołączy do grona moich ulubieńców. Po prostu nie może być inaczej.
Fabuła jest dobrze wymyślona. Dziewczyna powoduje wypadek i ukazują się niemiłe konsekwencje. Jest zmuszona wyjechać wbrew swojej woli, niemniej wie, że musi spełnić swój obowiązek. Nic nie idzie po jej myśli, aż do czasu, gdy zaczyna dostrzegać zalety całej sytuacji. Zmieniają się jej priorytety, niejako uczy się dopasowywać do nowej sytuacji. Zauważa, że choćby sytuacja była nawet najbardziej beznadziejna to zawsze jest z niej jakieś wyjście. Wydaje mi się, że gdyby wziąć książkę pod bardzo szczegółowy przegląd to nauk byłoby więcej. Mnie najbardziej ta rzuciła się w oczy, chociaż może właśnie jej akurat potrzebowałam.
Jeśli chodzi zaś o bohaterów to naprawdę nie wiem, jak na nich całościowo zareagować. Jest jeden niesamowity bohater, który jednocześnie brutalny i bezwzględny (- Jest zdrajcą? - Tak mówią, ale nic nie... - Ściąć.), ale także niesamowicie dbający o dziewczynę... Jest tzw. ciepła klucha, którego nie byłam w stanie znieść. (Dosłowny cytat "Czy mogę cię... przytulić?") Jest też nasza wspaniała głupiutka główna bohaterka. Co prawda na moje nieszczęście, jej zachowania czasem były rzeczywiście usprawiedliwione, chociaż myślałam, że po nieumyślnym spaleniu zakonu to już głupszym się być nie da... Jednak zmieniłam zdanie, czym zdziwiłam nawet siebie samą. Niemniej podejrzewam, że będą osoby, które niekoniecznie będą chciały jej zachowania usprawiedliwić.
Podsumowując, książka jest jaka jest. Nie mam zamiaru wyolbrzymiać jej zalet, prawdą jest jednak, że wesołym krokiem zalicza się do grona moich ulubieńców, a takie przekupienie mnie nie zdarza się zbyt często. Wydaje mi się, że dla osób szukających czegoś podobnego do serii wymienionych w akapicie czwartym książka będzie idealna. Jeśli jednak chcecie jakiegoś powiewu świeżości, to sorry, nie ta droga.
A i zapomniałam. Mam nadzieję, że fakt, iż ma nie być drugiej części to jakaś kpina, bo ja tego zakończenia tak nie zostawię! Pomimo tego, że było szczęśliwe...
Właśnie widzę na goodreads, że za granicą jest już drugi tom...
Czy uważacie, że 20 dni od premiery to jest odpowiedni czas, by spytać się wydawnictwa kiedy mają w planach wydanie drugiego tomu?
Nie byłam przekonana, gdy zaczynałam czytanie Przekleństwa... . Zbierała mnie kolejna choroba, w pokoju było trzydzieści stopni, a ja tylko marzyłam o odpoczynku. Niemniej stwierdziłam, że nie będę wybrzydzać. Głos zabrało też moje zaufanie do książek wydawnictwa Moondrive i okazało się... Cóż, ta książka potrafi człowieka wyciągnąć z każdej choroby. Z kaca książkowego, z gorączki... Zaczynasz czytać i wszystkie objawy znikają. Zostajesz tylko ty i wspaniała treść, która kusi kolejną stroną. Historia porusza twoim sercem do tego stopnia, że robisz przerwy w czytaniu - jednak nie po to, żeby wyjść z pokoju, czy coś zjeść, ale by przemaszerować kilka kroków, uspokoić emocje i znowu zatracić się w czytaniu.
Nie będę tutaj udawać, że czegoś podobnego nie było - nie, z marszu jestem w stanie wymienić pięć podobnych książek - Igrzyska Śmierci, Rywalki, Dwór cierni i róż, Szklany tron, Klejnot... Jednak pamiętam o tym, że wszystkie te książki niesamowicie mnie ubodły. Nie jestem nawet w stanie sobie wyobrazić, ile bym dała, by przeczytać je drugi raz nie znając ich wcześniej. Bym mogła znowu się w nich zakochać. Taką szansę dostałam przy czytaniu Przeznaczenia Soni i wiem, że ona dołączy do grona moich ulubieńców. Po prostu nie może być inaczej.
Fabuła jest dobrze wymyślona. Dziewczyna powoduje wypadek i ukazują się niemiłe konsekwencje. Jest zmuszona wyjechać wbrew swojej woli, niemniej wie, że musi spełnić swój obowiązek. Nic nie idzie po jej myśli, aż do czasu, gdy zaczyna dostrzegać zalety całej sytuacji. Zmieniają się jej priorytety, niejako uczy się dopasowywać do nowej sytuacji. Zauważa, że choćby sytuacja była nawet najbardziej beznadziejna to zawsze jest z niej jakieś wyjście. Wydaje mi się, że gdyby wziąć książkę pod bardzo szczegółowy przegląd to nauk byłoby więcej. Mnie najbardziej ta rzuciła się w oczy, chociaż może właśnie jej akurat potrzebowałam.
Jeśli chodzi zaś o bohaterów to naprawdę nie wiem, jak na nich całościowo zareagować. Jest jeden niesamowity bohater, który jednocześnie brutalny i bezwzględny (- Jest zdrajcą? - Tak mówią, ale nic nie... - Ściąć.), ale także niesamowicie dbający o dziewczynę... Jest tzw. ciepła klucha, którego nie byłam w stanie znieść. (Dosłowny cytat "Czy mogę cię... przytulić?") Jest też nasza wspaniała głupiutka główna bohaterka. Co prawda na moje nieszczęście, jej zachowania czasem były rzeczywiście usprawiedliwione, chociaż myślałam, że po nieumyślnym spaleniu zakonu to już głupszym się być nie da... Jednak zmieniłam zdanie, czym zdziwiłam nawet siebie samą. Niemniej podejrzewam, że będą osoby, które niekoniecznie będą chciały jej zachowania usprawiedliwić.
Dobra, dobra. Zły z braci zdecydowanie jest zbyt wspaniały, żeby się gniewać na bohaterów... Wybaczcie.
Podsumowując, książka jest jaka jest. Nie mam zamiaru wyolbrzymiać jej zalet, prawdą jest jednak, że wesołym krokiem zalicza się do grona moich ulubieńców, a takie przekupienie mnie nie zdarza się zbyt często. Wydaje mi się, że dla osób szukających czegoś podobnego do serii wymienionych w akapicie czwartym książka będzie idealna. Jeśli jednak chcecie jakiegoś powiewu świeżości, to sorry, nie ta droga.
A i zapomniałam. Mam nadzieję, że fakt, iż ma nie być drugiej części to jakaś kpina, bo ja tego zakończenia tak nie zostawię! Pomimo tego, że było szczęśliwe...
Właśnie widzę na goodreads, że za granicą jest już drugi tom...
Czy uważacie, że 20 dni od premiery to jest odpowiedni czas, by spytać się wydawnictwa kiedy mają w planach wydanie drugiego tomu?
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:
Książka do kupienia jedynie w Moondrive Szopie.
KUP TUTAJ
KUP TUTAJ
Cudowna okładka. Fabuła też brzmi zachęcająco. Muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńWidziałam tą książkę na bookstagramie. Okładka mnie zachwyca i nie mam pojęcia kiedy przeczytam ale chce to zrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :D
http://gosiaandbook.blogspot.com/2017/06/mio-byo-cie-poznac-gabe-recenzja.html
Książka ta chyba trafi na moją listę do przeczytania. Dużo osób porównuje ją do "Szklanego tronu" czy "Dworu cierni i róż", jednak obawiam się, że ta lektura zawiedzie mnie, ponieważ w książkach Maas jestem zakochana na zabój. Mimo wszystko chyba spróbuję i mam nadzieję, że nie będę żałować! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2017/06/ania-nie-annarecenzja.html
Jakoś wcześniej mnie nie ciągnęło do tej książki. Jednak po twojej recenzji jestem bardziej przekonana :D
OdpowiedzUsuńKobieto, Rosyja? Bierę. Tzn jak uzyskam jakąś gotówkę, to bierę xd
OdpowiedzUsuńOpis rzeczywiście trochę zalatuje "Szklanym tronem", ale masz rację - wiele bym dała żeby przeczytać np. "Dwór..." jeszcze raz, więc na pewno sięgnę po tą książkę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://intheheavenofbooks.blogspot.com/
ale żartowniś z Ciebie z tym pytankiem na końcu xd najpierw muszę zabrać się za Dwór cierni i róż, a później chętnie zapoznam się z "Przekleństwem Soni" :D pozdrawiam ":)
OdpowiedzUsuńWidzę, że to coś dla mnie. Idealnie wpasowuje się w mój gust ta książeczka i szczerze mówiąc.. nie sądziłam, że może być taka genialna :D
OdpowiedzUsuńTo nie brzmi dobrze, tak bogiem a prawdą. Brzmi jak kolejny klon klona Hunger Games z romansem.
OdpowiedzUsuńFabuła mnie zaintrygowała, będę pamiętać o tej pozycji.
OdpowiedzUsuńMalwina
Ty mi ją tak wychwalasz, a ja nie jestem przekonana. Może to dlatego, że wolę serie... najlepiej długie +6 tomów, bo wtedy dużo łatwiej jest mi przywiązać się do bohaterów. Poza tym jednotomówki za szybko się kończą, a ja zazwyczaj chcę więcej... No i jakoś tak to szło. Słowem: nie przekonasz mnie :P
OdpowiedzUsuń...
No dobra, może kiedyś :P
Buziaki! ;*
Książki bez tajemnic
Uwielbiam powieści, których akcja dzieje się w Rosji, więc "Przekleństwo Soni" już od dłuższego czasu jest na mojej liście must-read. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się po nie sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Zupełnie nie mam czasu na czytanie książek. Muszę zacząć nadrabiać zaległości
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki ale po prostu nie mam zbyt wiele czasu by z tytułami być na czasie ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei powieści czytam właśnie wtedy, kiedy jestem chora, bo wtedy mam czas, aby usiąść i chłonąć książkę od deski do deski. Ta ma bardzo fajną okładkę.
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę intrygująco i jeszcze ta Rosja w tle oraz piękna okładka...chyba nie potrafię przejść obok tej książki obojętnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://pomiedzyrozdzialami.blogspot.com/
Fabuła brzmi zachęcająco :D i śliczna okładka <3
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, aczkolwiek skoro jest podobna do tych wszystkich książek :/ Owszem, lubię Dwory, ale nie lubię kiedy inna seria je bardzo przypomina :/ Ale nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Chyba raczej nie dla mnie. Na razie muszę się zabrać za "Czerwoną Królową" :D <3
OdpowiedzUsuńOkładka jest przepiękna :) może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie recenzja, ale mam pytanie, raz piszesz Przeznaczenie Sonii a raz Przeklęństwa Sonii - czy to ta sama ksiązka czy tytuł drugiego tomu?
OdpowiedzUsuń"Przekleństwo Soni" to tytuł. Napisałam gdzieś przeznaczenie? O jeju, to właśnie jest moja pamięć do tytułów xD
UsuńTak jak mówiłam zbieram się powoli, ale w końcu jestem :D !
OdpowiedzUsuńCo do książki to... jestem rozdarta. Ostatnio bardzo nie lubię schematów, bo się męczę jak mops i zaraz zaczynam marudzić, ale z drugiej strony jak tak pomyślę o ,,Rywalkach''. Pewnie gdybym przeczytała historię Ami/Amy (wiemy o kogo chodzi) i Maxona teraz to nie byłabym tak pogodnie nastawiona, ale że czytałam dwa lata temu sentymencik jest. Chyba na razie zostawię ten tytuł w spokoju - może kiedyś mnie najdzie na takie guilty pleasure. Buźka!