Tytuł: 'Walka'
Autor: Vi Keeland
Tom: 1
Liczba stron: 340
Data polskiego wydania: 24 marca 2017
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 7/10
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 7/10
Wielu moich znajomych zachwycało się 'Graczem' tejże autorki, jednak nie miałam go w swoim repertuarze przewidzianego. Jaaasne, okładka mnie olśniła, ale poza tym jakoś przegapiłam premierę i gdy wychodził miałam zbyt dużo na głowie, by zainteresować się tematem. Jak zdecydowałam się na 'Walkę'? Cóż, uległam namowom przyjaciółek. Skoro Vi Keeland jest tak dobrą autorką, to chyba trzeba dać jej szansę, prawda?
Elle jest prawniczką. Ma dobre, poukładane życie i miłego chłopaka. Pozornie, niczego jej nie brakuje. Prowadzi bezpieczne życie, trzyma się swojej rutyny i czuje się z tym normalna. Pewnego dnia, jednak dostaje ciekawą sprawę, na którą poniekąd czekała, od czasu, gdy napisała na ostatnim roku studiów prawniczych pracę o zrywaniu kontraktów z firmą sponsoringową.
Nico jest sportowcem z ciężką przeszłością. Walki MMA od zawsze były wyzwaniem, jednak rok temu stało się coś, czego chłopak nie jest w stanie sobie wybaczyć. Aż nadejdzie odpowiedni moment, by wrócić do jego zawodu, jednak cały czas nie czuje się gotowy...
Logiczne, że połączy ich uczucie i razem wyciągną siebie z tego bagna. Niemniej ta książka nadal walczy o wyrwanie się spoza kanionu romansowych schematów. Przede wszystkim zdziwił mnie brak wstępu. Zostałam wrzucona do życia Elle i nie byłam na to przygotowana. Nie ogarniałam, gdzie jestem i co się dzieje. Sprawdzałam parę razy, czy aby na pewno to pierwsza część historii. Tak, nie pomyliłam się, tym razem cyferki mają się dobrze. Początek nie jest przesycony akcją, główna bohaterka nie zaczyna nagle uciekać przed zgrają krwiożerczych królików (chociaż byłoby ciekawie, gdyby tak zrobiła...). Jest spokojny dzionek, ptaszki śpiewają, słoneczko świeci, a nudne życie Elle doprowadza nas do szału i nie jesteśmy w stanie zrozumieć, co się dzieje. A mimo tego... Przed setną stroną dałam się porwać i wieść po mnie przepadła.
Mniej więcej zaraz po pojawieniu się męskiego bohatera numero uno leżałam sobie wygodnie rozpostarta na łóżeczku i rozmyślałam jak to miałam się przygotowywać do szkoły. Całe szczęście moja wolna wola po godzinie wygrała 1:0 z tą książką i jakimś cudem udało mi się troszkę pouczyć i przeżyć. Co prawda i tak skończyłam ją w pięknym czasie. Ja wygrałam bitwę, a ona wygrała wojnę o moje serce. Chociaż... miała lepszy start, bo już od paru tygodni podkochiwałam się w czerwonym grzbiecie, bo jeśli chodzi o kolorowe książki to u mnie na półkach trochę zawiewa pustkami, a przecież piękna biblioteczka musi być... Poza tym napis 'egzemplarz recenzencki' po raz pierwszy wygląda olśniewająco. Normalnie zamiast się gapić na okładkę to siedzę i podziwiam podpis. Chyba powinnam iść się leczyć.
No, dobra chłopak też mi się podobał. Ale mniej! Naprawdę! Okej, jednak ten czerwony tatuaż z napisem na czerwonym tle wygląda zbyt cudownie, żebym mogła odwrócić wzrok...
No, dobra chłopak też mi się podobał. Ale mniej! Naprawdę! Okej, jednak ten czerwony tatuaż z napisem na czerwonym tle wygląda zbyt cudownie, żebym mogła odwrócić wzrok...
To może przejdę do wnętrza. Często w tekście pojawiają się pauzy. Jest '~' i nagle 'trzy godziny później'. Tu są serduszka. I to nie byle jakie, tylko piękne serduszka, narysowane w takim stylu, że kojarzą się z tatuażami i...
Z dobrą godzinę podziwiałam (i nadal podziwiam) wydanie. Jest po prostu idealne.
Z dobrą godzinę podziwiałam (i nadal podziwiam) wydanie. Jest po prostu idealne.
Czyż to nie wygląda idealnie? Pierwszy raz ten napis po prostu pasuje do książki! |
Skoro już zaczęłam mówić o przedstawicielach płci męskiej, to chyba czas na pogadankę o Nicu. Hmm, muszę przyznać autorce, że świetnie go wykreowała. Często da się opisać bohatera w taki sposób, że po trzech słowach już widać dokładny jego szkic. Tym razem pokusiłabym się o słowo 'silny', bo generalnie z tym słowem najbardziej go utożsamiłam, prawdopodobnie dlatego, że jest hm... jakby to powiedzieć... zawodnikiem MMA, który całe dnie spędza na siłowni? Tak, jak widać, mój umysł działa jak zawsze na najwyższych obrotach, jeśli chodzi o skojarzenia. Nie moja wina, nie myślę dzisiaj poetycko, tylko bardziej PKB-owsko, bo uczę się geografii od dwóch dni... Wracając, Nico jest słodki, czasem zabawny, ponury, miły, kochany, bezczelny... Coś wam to przybliżyło? Pewnie nie, mi ciężko było zrozumieć jego postać na trzystu stronach, choć pod koniec prawie mi się udało. Z chęcią bym napisała rozprawkę na temat złożoności jego osoby, ale chyba sobie daruję, bo bezspoilerowo tego nie zrobię. Powiem tylko, że wyłamuje się on spoza schematu bad boyów i miłych chłopaków - dlatego mi się tak spodobał.
Fabuła jest wymyślona prosto i dość schematycznie. Dwójka ludzi z problemami się spotyka i nagle bum! miłość. Mimo tego wnętrze tej książki do mnie przemówiło. Ona jest jednocześnie inna i podobna do tych, które już dane mi było czytać. To romans i to mocny, serduszka i różyczki są obecne wszędzie. Niemniej zwroty akcji były genialne. Parę razy się nawet zatrzymałam, by pojąć, co też się wydarzyło. Troszeczkę nie podobało mi się, że późno zrozumiałam cel tej książki. Autorka zdradzała nam tajemnice, kąsek po kąsku. Rozłożyła je podstępnie na 330 stron i nie pozwoliła nam wiedzieć. A ja jestem typem człowieka, który lubi mieć pojęcie: co, gdzie, jak, dlaczego. Prawdopodobnie ten zabieg trafi do wielu osób, jednak mi w pewnych momentach przeszkadzał. Co prawda nie mocno, bardziej chciałam się do tej książki przytulić za cudowne chwile, niż zrobić jej krzywdę. Właściwie, to o tym drugim wcale nie myślałam.
Dzisiaj coś długie mi wychodzą te akapity, więc może skończę sobie trochę szybciej, żeby już was nie męczyć. Moim zdaniem książka jest warta przeczytania, jednak jest dla grupy osób, które myślą o przyjemnym popołudniu z romansem, który próbuje się wyłamać spoza szablonu, chociaż nie do końca. :) Jest to przyjemna opowiastka na jeden raz.
Książce za małe niedociągnięcia dam mocne 7/10. Nawet +7/10.
Książce za małe niedociągnięcia dam mocne 7/10. Nawet +7/10.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:
Właśnie się zastanawiałam, czy po nią sięgnąć, a tu trafiam na Twoją recenzję! :D W sumie to trochę bardziej mnie przekonałaś do przeczytania tej historii :P Taką wielką fanką romansów nie jestem, ale czasami dla odmóżdżenia lubię sobie po nie sięgać.
OdpowiedzUsuńA mogłabym wiedzieć, czy w tej książce są jakieś takie zagadnienia związane z prawem i ogólnie z tym prawniczym światem? W sensie skoro Elle jest prawniczką to na pewno coś jest, ale tak bardziej powierzchownie czy "naukowo"
? Dobra, wiem, że to dziwne pytanie, ale jakoś mnie to interesuje i mam nadzieję, że zrozumiesz, o co mi chodzi :D
Ja cię, pierwszy raz coś na czas zrobiłam :P Bardzo się cieszę, że cię przekonałam, mam nadzieję, że ci się spodoba.
UsuńWłaśnie prawniczy świat jest tak bardzo tłem, że aż bolało w pewnych momentach. Są wspominki o studiach, jak się konsultują, ale generalnie samego prawa jako prawa nie ma :/ Można z niektórych spraw coś próbować wnioskować, ale generalnie sama nawet nie próbowałam, bo tego było za mało, żeby coś inteligentnego wymyślić... A szkoda, naczytałabym się o prawie w USA :D
Szkoda :/ Ale myślę, że i tak przeczytam :D
UsuńWydaje mi się, że warto, ale ponoć pierwsza książka pani Vi Keeland - 'Gracz' jest lepsza. Nie czytałam go jeszcze, ale tak słyszałam z opinii znajomych :)
UsuńJa czytałam Gracza i mnie autorka bardzo zaskoczyła, więc się skuszę i na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńJa się dopiero do 'Gracza' przymierzam :)
UsuńJakoś mnie ta fabuła nie zaintrygowała. Po prostu nie jest w moim klimacie i przypuszczam, że mogłabym się nieźle męczyć podczas czytania. No i ten brak właściwego wstępu... No dobra - to akurat dobry motyw, ale naprawdę trzeba go dobrze rozegrać! ;) Ale i tak sobie odpuszczę tę książkę. Pozostawiam ją fanom tego gatunku! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
BLUSZCZOWE RECENZJE
Czasem tak bywa. ;) Pozdrowionka!
UsuńCzytałam trochę o tej książce i chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :)
UsuńNiestety tym razem sobie odpuszczę :) Inne książeczki czekają na przeczytanie :D
OdpowiedzUsuńZnam to!
Usuńraczej nie dla mnie, chociaż kto wie :)
OdpowiedzUsuńLubię wyrażenie ;kto wie;, takie tajemnicze jest :P
UsuńJak cię uwielbiam i cenię twoje zdanie, to akurat tutaj mnie nie namówisz, przepraszam XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Spoko, luzik, przeżyję :P
UsuńNiebawem zapoznam się z lekturą. "Gracz" wpasował się idealnie w moje gusta czytelnicze, dlatego mam duże oczekiwania do "Walki". ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Usuń