Nr. recenzji: 92
Tytuł: Moja pierwsza gwiazda
Autor: Susan Elizabeth Phillips
Tom: 8
Seria: Chicago Stars
Liczba stron: 352
Data polskiego wydania: 23 sierpnia 2016
Wydawnictwo: Amber
Wydawnictwo: Amber
Gatunek: Kryminał, Romans, Komedia
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
To absolutnie nie jest książka, obok której można przejść obojętnie! Sama miałam ochotę na coś wesołego, więc stwierdziłam, że może spróbuję z jakąś taką książką. Okazuje się, że naprawdę było warto.
OKEJ, WIEM.
Kolejna recenzja z serii Wiktoria czyta serię i nie potrafi rozpoznawać cyferek, bo zaczyna od części, która nigdy w życiu nie miała związku z liczbą 1.
Ale wybaczcie! Opis mnie urzekł do tego stopnia, że wiedziałam, po prostu wiedziałam, że muszę tą powieść przeczytać.
Moją pierwszą gwiazdę najkrócej mówiąc, określiłabym jako skupisko różnych gatunków, połączone ze sobą za pomocą wspaniałego sarkazmu i humoru.
Początkująca pani detektyw - Piper Dove, ma za zadanie obserwować byłą gwiazdę futbolu, Coppera. Niestety ten bardzo szybko odkrywa jej zamiary, a przez to ich ścieżki zaczynają się przeplatać. Sportowiec ze wszystkich sił chce się dowiedzieć kto ją na niego nasłał, jednak dziewczyna jest delikatna niczym buldożer i nie puszcza pary z ust. Zadziwiony takim oddaniem zleceniodawcy, postanawia ją zatrudnić jako osobę mającą rozszyfrować, kto z jego pracowników go oszukuje. Lecz czy to jest główna idea tej powieści?
Nie, po prostu dla genialnego romansu potrzeba doskonałego tła.
Niestety okładka jakoś niespecjalnie trafiła w mój gust z tym zanikającym kolorem z rodem z Power Pointa, aczkolwiek muszę wam powiedzieć, że środek powieści bardzo mnie zachwycił. Miło było zobaczyć, że przynajmniej napis głoszący numer rozdziału był zapisany śliczną czcionką, która pozwalała się nam wyluzować i odwracała na chwilę uwagę naszego wzroku od tekstu. Działało to na pewno na korzyść oka, jednak nie jestem pewna, czy oceniłabym wydanie tej książki na bardzo dobrą ocenę. Raczej było to takie mocne 5/10, ponieważ wydawnictwo zrobiło duży krok w stronę pięknych okładek, jednak tą mogliby jeszcze dopracować ;)
Kolejną rzeczą, kompletnie niespodziewaną dla mnie podczas czytania książek, był fakt, że nie potrafiłam zrobić sobie przerwy na sen. Wiem, to okropne, jednak ta książka zaczęła pomiatać moim życiem jak żadna inna.
(Chyba Willowi Graysonowi... jeszcze się to udało, jednak na tym koniec.)
Pół nocy przewracałam się z boku na bok, a po pięciu razach pozwalałam sobie na jedną stronicę. Wycieńczenie mojego mózgu było także widoczne, kiedy o 4:24 obudziłam się w pełni wyspana i gotowa na dalsze czytanie. Nie dostarczajcie swoim umysłom takiej cudownej rozrywki, bo możecie jeszcze przez tak prostą rzecz mieć problemy ze spaniem, a tego nikt z nas nie chce. Jednak pamiętajcie, że sen odrobicie w parę godzin i zamkniecie temat, jednak wspaniałe wspomnienia zostaną wam na długo. Po co się tak męczyć? :D
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Do tego stopnia, że nie mam zbyt wielu zaczepień. Główni bohaterowie dopełniają się w ten sposób, który jest możliwy tylko dla bratnich dusz. Pomimo tego, że nie są idealni (oj nie... wyidealizowanej postaci to wy tu nie znajdziecie) i często się sprzeczają (mój wewnętrzny ninja lubi to) to dzięki temu książka jest tak bardzo pozytywna. Spędzanie czasu w ich towarzystwie nie wyjdzie wam na dobrze, uwierzcie mi, że tych zmarszczek po uśmiechu do końca życia się nie pozbędę. A ile razy ja prychałam ze śmiechu! Oj, podstępne zarazki.
Gdybym miała porównać tą powieść do innych, bardziej popularnych serii to z pewnością skłaniałabym się ku "10 sposobom na upadek" - cóż za dziwny zbieg okoliczności, tamtą serię również zaczynałam od trzeciego tomu... - oraz Miłość na kołku, gdzie prześcignęłam przeznaczenie i zaczęłam jednak od tomu pierwszego. Widzicie? Jeszcze ze mnie będzie matematyk jak znalazł.
Czy polecam czytanie od 8 części?
Jak najbardziej! To wspaniała książka, aczkolwiek wydaje mi się, że poprzednie także kryją w sobie mnóstwo zagadek, którymi żadna romantyczka nie pogardzi.
Kończąc, polecam, polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Wiem, że ta seria odwiedzi moje serduszko (no i moją półkę) jeszcze nie raz i chciałabym także wam ofiarować kawałeczek takiej radości jaką mi zapewniła. Szczególnie dobrą zabawą było wyszukiwanie najlepszego cytatu, który rozwaliłby system.
"- Korki to żadna wymówka. To dowód złego planowania czasu.
- Wyślę tą złotą myśl do telewizji, może Oprah ją wykorzysta.
- Wolałem, gdy udawałaś, że mnie kochasz.
- Leki już zadziałały."
Ale wybaczcie! Opis mnie urzekł do tego stopnia, że wiedziałam, po prostu wiedziałam, że muszę tą powieść przeczytać.
Moją pierwszą gwiazdę najkrócej mówiąc, określiłabym jako skupisko różnych gatunków, połączone ze sobą za pomocą wspaniałego sarkazmu i humoru.
Początkująca pani detektyw - Piper Dove, ma za zadanie obserwować byłą gwiazdę futbolu, Coppera. Niestety ten bardzo szybko odkrywa jej zamiary, a przez to ich ścieżki zaczynają się przeplatać. Sportowiec ze wszystkich sił chce się dowiedzieć kto ją na niego nasłał, jednak dziewczyna jest delikatna niczym buldożer i nie puszcza pary z ust. Zadziwiony takim oddaniem zleceniodawcy, postanawia ją zatrudnić jako osobę mającą rozszyfrować, kto z jego pracowników go oszukuje. Lecz czy to jest główna idea tej powieści?
Nie, po prostu dla genialnego romansu potrzeba doskonałego tła.
Niestety okładka jakoś niespecjalnie trafiła w mój gust z tym zanikającym kolorem z rodem z Power Pointa, aczkolwiek muszę wam powiedzieć, że środek powieści bardzo mnie zachwycił. Miło było zobaczyć, że przynajmniej napis głoszący numer rozdziału był zapisany śliczną czcionką, która pozwalała się nam wyluzować i odwracała na chwilę uwagę naszego wzroku od tekstu. Działało to na pewno na korzyść oka, jednak nie jestem pewna, czy oceniłabym wydanie tej książki na bardzo dobrą ocenę. Raczej było to takie mocne 5/10, ponieważ wydawnictwo zrobiło duży krok w stronę pięknych okładek, jednak tą mogliby jeszcze dopracować ;)
Kolejną rzeczą, kompletnie niespodziewaną dla mnie podczas czytania książek, był fakt, że nie potrafiłam zrobić sobie przerwy na sen. Wiem, to okropne, jednak ta książka zaczęła pomiatać moim życiem jak żadna inna.
(Chyba Willowi Graysonowi... jeszcze się to udało, jednak na tym koniec.)
Pół nocy przewracałam się z boku na bok, a po pięciu razach pozwalałam sobie na jedną stronicę. Wycieńczenie mojego mózgu było także widoczne, kiedy o 4:24 obudziłam się w pełni wyspana i gotowa na dalsze czytanie. Nie dostarczajcie swoim umysłom takiej cudownej rozrywki, bo możecie jeszcze przez tak prostą rzecz mieć problemy ze spaniem, a tego nikt z nas nie chce. Jednak pamiętajcie, że sen odrobicie w parę godzin i zamkniecie temat, jednak wspaniałe wspomnienia zostaną wam na długo. Po co się tak męczyć? :D
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Do tego stopnia, że nie mam zbyt wielu zaczepień. Główni bohaterowie dopełniają się w ten sposób, który jest możliwy tylko dla bratnich dusz. Pomimo tego, że nie są idealni (oj nie... wyidealizowanej postaci to wy tu nie znajdziecie) i często się sprzeczają (mój wewnętrzny ninja lubi to) to dzięki temu książka jest tak bardzo pozytywna. Spędzanie czasu w ich towarzystwie nie wyjdzie wam na dobrze, uwierzcie mi, że tych zmarszczek po uśmiechu do końca życia się nie pozbędę. A ile razy ja prychałam ze śmiechu! Oj, podstępne zarazki.
Gdybym miała porównać tą powieść do innych, bardziej popularnych serii to z pewnością skłaniałabym się ku "10 sposobom na upadek" - cóż za dziwny zbieg okoliczności, tamtą serię również zaczynałam od trzeciego tomu... - oraz Miłość na kołku, gdzie prześcignęłam przeznaczenie i zaczęłam jednak od tomu pierwszego. Widzicie? Jeszcze ze mnie będzie matematyk jak znalazł.
Czy polecam czytanie od 8 części?
Jak najbardziej! To wspaniała książka, aczkolwiek wydaje mi się, że poprzednie także kryją w sobie mnóstwo zagadek, którymi żadna romantyczka nie pogardzi.
Kończąc, polecam, polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Wiem, że ta seria odwiedzi moje serduszko (no i moją półkę) jeszcze nie raz i chciałabym także wam ofiarować kawałeczek takiej radości jaką mi zapewniła. Szczególnie dobrą zabawą było wyszukiwanie najlepszego cytatu, który rozwaliłby system.
"- Korki to żadna wymówka. To dowód złego planowania czasu.
- Wyślę tą złotą myśl do telewizji, może Oprah ją wykorzysta.
- Wolałem, gdy udawałaś, że mnie kochasz.
- Leki już zadziałały."
Hm... jakoś niekoniecznie ta książka do mnie przemawia. Jak narazie się wstrzymam, mam inne priorytety, a książek zamiast ubywać przybywa. Jednak całkowicie jej nie skreślam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na konkurs. ;)
Nie skreślaj jej, bo jest idealna na chłodne, smutne wieczory ;)
UsuńNa pewno zajrzę na konkurs.
Czyli nie tylko ja czasem zaczynam serie od środka? :D Z miłą chęcią sięgnę po lekturę ponieważ uwielbiam książki z humorem :) Czekamna kolejne recenzje ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
zlodziejka-zapisanych-stron.blogspot.com
Jednak nie jestem jedyna! :o Łączmy się czytacze serii od środka!
UsuńJa także je uwielbiam <3 są po prostu najlepsze.
hej, hej tu znowu ja :D Nominowałam Cię do LBA, po szczegóły zapraszam tu:
Usuńhttp://zlodziejka-zapisanych-stron.blogspot.com/2016/08/liebster-blog-award-2.html
Miłego dnia, Buziaki :*
Super :)) Już biegnę czytać!
UsuńPatrząc na okładkę książki raczej bym po nią nie sięgnęła, jednak przyznam szczerze zainteresowałaś mnie nią.
OdpowiedzUsuńMyślę, że w wolnej chwili pokuszę się o przeczytanie. Pozdrawiam!
Miałam identycznie! Uwierz mi, treść jest cuuudowna <3
UsuńRównież pozdrawiam!
W sumie rzadko kiedy czytam tak wielotomowe ksiazki :)
OdpowiedzUsuńMoże wzajemna obserwacja?
Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Warto spróbować chociaż z jedną częścią, ponieważ ona nie wymusza na nas czytania reszty. To jakby 8 odrębnych historii :)
UsuńJeżeli podoba ci się mój blog - zaobserwuj :))
Może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńmój blog, hooneyyy
To jeszcze nic... W domu mam 2 część "Gorączki" ostatnio na wymienialni ktoś posiadał tą książkę, za żelki! No to co ja mądra zrobiłam? Nie sprawdzając nic od razu ją sobie "zaklepałam" po przyjściu paczki okazało się że jest to 8 część jakiejś innej w ogóle serii :D Brawo ja! :D
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowalyssa.blogspot.com/
Gratulacje! :D Ja mam zazwyczaj podobnie!
UsuńOpis brzmi fajnie? A po co mi wiedzieć, czy to seria...
Okładka rzeczywiście okropna. Odpycha od książki, a szkoda, bo ta zapowiada się ciekawie:( Piątka! Też często zaczynam serię od tomu, który od 1 dzieli wiele liczbXD Cóż, jakoś ciężko mi się powstrzymać, szczególnie jeśli nie widzę nigdzie pierwszej części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana! http://bookwormss-world.blogspot.com/
Jeju, super wiedzieć, że nie jestem tak do końca samotna w błądzeniu między cyferkami :D
UsuńRównież pozdrawiam :*
Nie wiem czy wcześniej byłam ślepa, ale naprawdę lekko wszystko przekazujesz, niejednokrotnie mnie rozbrajając. Bardzo dobra recenzja!
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie rodem z Painta, a ta rażąca żółć... Ach poniżej wszelakiej krytyki. Sama treść wydaje mi się cholernie interesująca, bo po 1) tłem jest kryminał, a ja chcę zacząć czytać więcej takich książek, po 2) romansy zawsze uwielbiałam, a ten wydaje się niesztampowy, po 3) humor. Kto go nie wielbi?
Zainteresowałaś mnie więc ta książka wskoczyła na półkę ,,Chcę przeczytać''. Chyba też mam wewnętrznego ninja, który jest zarazem buntownikiem i podpowiada mi, że również zacznę tę serię od tomu 8. Jedyny mój problem to skąd wziąć pieniądze?
Helooł, może ktoś chce być moim książkowym sponsorem?
Budujesz moje ego :DDD
UsuńDługo by komentować wszystko co wielbisz, więc dodam tylko co wielbię ja - a mianowicie tą książkę! W tak mocny sposób, że pomimo tej okładki, chcę ją na półce.
Wewnętrzni ninja, łączcie się :))
Niestety sponsorem nie zostanę, bo także takiego poszukuję...
Bez przesady! Wielbię jedynie Sherlocka (miłość <33), The Vampire Diaries, The Originals, Scream, Hiszpanie, Więźnia labiryntu, Orwella, Bededicta (aktora grającego Sherlocka) , Arthura Conana Doyle’a (twórcę, który wykreował Sherlocka), Iana z Pamiętników, Paula z Pamiętników... Dobra trochę tego jest :D
UsuńŚwietna recenzja, czytając poprzednie posty jesteś w tym naprawdę dobra! ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o książkę spodobała mi się okładka, ale bardziej "to co ma w środku".
Musze koniecznie przeczytać, ponieważ bardzo mnie zaciekawiła dam znać czy mi się spodobała! :*
Zapraszam do mnie asiaknebel.blogspot.com :)
Dziękuję :) Cieszę się, że książka cię do siebie przekonała!
UsuńPozdrawiam serdecznie, na pewno wpadnę.
Z twojej recenzji wnioskuje ze to książka dla mnie. Juz nie moge sie doczekac jak ja dorwe w swoje rączki i zacznę czytac!
OdpowiedzUsuń:))
UsuńZ tego co się orientuje ta książka swoją oficjalną premierę za granicą ma 23 sierpnia. Czyli nie jest jeszcze dostępna w sprzedaży. U nas zapowiedziana była również na 23 sierpnia, choć wydawało się raczej niemożliwe, aby premiera polska i światowa miały miejsce tego samego dnia. Zwłaszcza, że na wydanie u nas ostatniej książki Susan Elizabeth Phillips musieliśmy poczekać jakieś cztery miesiące od jej oficjalnego ukazania się. A to i tak, jak na nasze realia, było bardzo szybko. Teraz premiera "Mojej pierwszej gwiazdy" została przesunięta na 31 sierpnia. To wydaje się nieco bardziej prawdopodobne, ale jakoś nie liczę, że rzeczywiście tak szybko u nas się ona ukaże. Tym bardziej, że Amber ma tendencję do przekładania zapowiedzi.
OdpowiedzUsuńMam w związku z tym pytanie. Jakim sposobem można u nas przeczytać tę książkę przedpremierowo, jeśli oryginał nie miał jeszcze światowej premiery?
Recenzja za wiele mi nie mówi, widzę tylko zdjęcie telefonu z okładką książki. Może jakby była możliwość zerknięcia, co jest w środku, to wreszcie bym uwierzyła i zaczęła się cieszyć, że rzeczywiście data premiery nie kłamie i będę mogła za kilka dni wyczekiwaną książkę zakupić :)
Dostałam e-booka od wydawnictwa z książką jeszcze na początku sierpnia :)
UsuńNie odpowiadam za przesunięcia premiery - wydawnictwo decyduje, nie ja. Jednak jak najbardziej jest przetłumaczona już. Może są jakieś problemy z drukiem. :)) Jeżeli chcesz dowód w postaci strony to będę się musiała spytać wydawnictwa, czy możemy coś takiego zrobić.
Pozdrawiam!
Muszę przyznać, że okładka jest okropna haha. No nie ukrywajmy, jesteśmy ludźmi i oceniamy po okładce. Opis zachęcający, może po nią sięgnę :))
OdpowiedzUsuńJull.pl - klik!
Okładkę na całe szczęście reguluje treść <3
UsuńJedno mnie tylko zastanawia. Czy Panie nie znają twórczości Susan Elizabeth Phillips? Przecież każda jej książka to perełka. Czytałem kilka z serii Chicago Stars i ryczałem ze śmiechu. A już docinki Boberka w "Urodzonym uwodzicielu", to przecież majstersztyk. Czytam wszystko co wpadnie mi w ręce Pani S.E.Phillips. Polecam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa osobiście przed przeczytaniem tej powieści - nigdy o tej pani nie słyszałam. Wiem, że to może być zadziwiające (w końcu sama odkryłam, jak cudowne są jej książki), aczkolwiek niestety za drzwiami do sukcesu książki stoi mocna reklama. :/
UsuńBardzo dziękuję za komentarz! :))