Tytuł: Korona
Autor: Kiera Cass
Tom: 5
Seria: Rywalki
Liczba stron: 304
Data polskiego wydania: 18 maja 2016
Wydawnictwo: Jaguar
Wydawnictwo: Jaguar
Gatunek: Romans, Młodzieżowe
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
Od dawna jestem fanką całej serii Rywalek
i z niecierpliwością czekałam na zakończenie. Miałam nadzieję,
że będzie ono spektakularne, iż zniszczy wszystkie moje
wątpliwości, co do całej historii. Czy tak się stało? Cóż, nie
do końca. Z pewnością spędziłam z tą powieścią niezapomniane
chwile, ale by dowiedzieć się jakie musicie czytać dalej.
Książka ta jest uwieńczeniem serii. Księżniczka Eadlyn nadal
prowadzi Eliminacje, które mają na celu znalezienie jej idealnego
męża. Gra toczy się coraz ostrzej, lecz nie jest to jedyny problem
księżniczki. Dziewczyna musi sobie poradzić z nieprzychylną
opinią publiczną, a to wydaje się jej wręcz niemożliwe. Chwyta
się każdej pomocy, byleby dla jej kraju skończyło się to jak
najlepiej. Po niedyspozycji swojej matki nasza bohaterka znajduje się
w jeszcze gorszej sytuacji, choć może to się wydawać
nieprawdopodobnym. Wie, że musi jak najszybciej zakończyć
Eliminacje i uporządkować cały bałagan, w jaki ją wpędzono. Nie
będzie to łatwe zadanie, posunęłabym się nawet do stwierdzenia,
że dla wielu osób wykonanie takiego zadania okazałoby się
nieprawdopodobnym.
Zdecydowanie Korona
podobała mi się bardziej od poprzedniej części. Wiele rzeczy
zmieniło się na lepsze, chociaż niektóre kazały mi na cały głos
wyrazić swoje zaskoczenie.
Przepraszam ludzi zza ściany...
Zdecydowanie poprawiło się
zachowanie głównych bohaterów, które prawie w ogóle nie
doprowadzało mnie już do szału, więc jest progres.
Poza tym do plusów mogę
zaliczyć płynność akcji, która się także bardzo poprawiła.
Szczególnie podobała mi się
America, która znowu zaczęła przypominać Americę sprzed wielu
lat, gdy codziennie przeżywała parę kłótni z Maxonem. Powróciła
jej sarkastyczność i poczucie humoru. Sądzę, że gdyby
zachowywała się tak cały czas czułabym do niej wielki szacunek,
wiele osób znowu by ją za to podziwiało. Cieszę się, że autorka
pozwoliła nam przez te ostatnie paręset stron cieszyć
nią taką, jaką powinna być cały czas. Niby jest to tylko malutka
cząstka spośród pięciu średnio czterysta stronicowych powieści,
jednak naprawdę mi się to podobało.
Kolejną rzeczą, która również
podchodzi pod bohaterów, jednak jest ważna zauważenia było
zachowanie Eadlyn. Ono zmieniło się diametralnie. Przestała się
zachowywać jak wywyższona królewna, której wszystko wolno,
zaczęła dostrzegać uczucia i potrzeby innych ludzi. Starała się
nie popełniać błędów, które mogłyby komukolwiek
zmienić życie, jednak nie
byłaby w tym tak dobra bez pomocy jej rodziny, która podczas całej
akcji książki wydawała się być bardzo istotna oraz pomocna. Nie
wyobrażam sobie naszej głównej bohaterki samej, lecz to właśnie
dzięki temu, że tak się nie stało pani Cass starała się
podkreślić wagę kontaktów z rodziną, a to także podnosi wartość
powieści.
Akcja była dobrze poprowadzona. Jak
już wcześniej podkreśliłam stała się płynna, dla mnie bardzo
wyczuwalnym stało się to, że autorka
nie wykorzystała w pełni wszystkich swoich pomysłów. Łatwo jest
mi także określić, w którym momencie historia zaczęła obierać
nowy kierunek i wkradał się w nią nowy pomysł, ponieważ tego po
prostu nie dało się nie zauważyć. Najgorszym momentem, choć
jednocześnie najlepszym okazał się wątek kulminacyjny, trwający
około 20 stron, których czytanie trwało wieczność, być może
także przez fakt, że musiałam wtedy się oderwać od świata
Rywalek, ponieważ po
prostu nie byłam w stanie znieść większej fali emocji.
Zakończenie mi się także bardzo, bardzo podobało, chociaż moim
skromnym zdaniem dodatkowe dwa rozdziały, opisujące życie chwilę
po zakończeniu też by się przydały. Dlatego czuję lekki
niedosyt, jednak nie jest on na tyle obezwładniający, bym określała
to jako wadę tej powieści.
Książkę ocenię jako mocne 9/10
z
całą pewnością nie wszyscy odniosą się do niej tak samo jak ja,
ale po prostu czuję, że mogę wam wszystkim – młodszym i
starszym, z czystym sercem polecić tą powieść, ponieważ na pewno
nie pożałujecie chwil z nią spędzonych. Mam szczerą nadzieję,
że odniesiecie się do niej tak samo, bądź lepiej niż ja.
"Ale prawda jest taka, że miłość jest równie przypadkowa, jak i zaplanowana, równie piękna, jak i katastrofalna."
Wreszcie nowy post! Cieszę się, że Twoja recenzja jest tak bardzo pozytywna. Mogłam obserwować wszystkie Twoje reakcje podczas czytania, będąc z Tobą w pokoju na wyjeździe. Opłacało się wysłuchać litanii przekleństw, skoro powieść jest tak dobra :D
OdpowiedzUsuńHaha! Oj tam, od razu litanii :D Nie moja wina, że tak przeżywałam tą powieść. Znając ciebie zareagujesz 2 x mocnej <3
UsuńCała seria przede mną:)
OdpowiedzUsuńAle książki mają przepiękne okładki <3
Świetna recenzja, pozdrawiam :*
www.biblioteczkapati.blogspot.com
Oj mają. Szczególnie pięknie prezentują się wszystkie razem na półce. Dziękuję, również pozdrawiam! :)
UsuńJa jestem zakochana w pierwszych trzech tomach Rywalek, a następczyni już stoi na mojej półce.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się twoja recenzja i będę czekać z niecierpliwością na inne twoje posty :)
Pozdrawiam cie z całego serduszka i zapraszam do mnie na recenzję 'Szeptem' :)
Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com
Trzech pierwszych tomów się chyba nie da nie kochać! <3
UsuńDziękuję! Na pewno wpadnę. Także ciebie gorąco pozdrawiam.
Mnie ta część nie urzekła. Zdecydowanie wolałam 3 pierwsze tomy.,
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny gust ;)
UsuńCała seria zbiera pozytywne recenzje i jest na mojej liście do przeczytania. Im więcej o tej książce czytam tym bardziej chcę ją przeczytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo często tak jest. Trzymam kciuki, by ci się udało w końcu sięgnąć po tą serię i za to, że ci się spodoba :) Pozdrawiam!
UsuńDziś właśnie skończyłam czytać. Masz rację mały niedosyt pozostał. ..
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest :/ Chyba przeczytam tą serię jeszcze raz, by się go pozbyć.
UsuńHistoria to nie moje klimaty, ale okładki są genialne;)
OdpowiedzUsuńOj tam, każda z nas kiedyś chciała się poczuć księżniczką ;) Okładki rzeczywiście - cuuudne <3 Pozdrawiam serdecznie!
Usuńhmm bardzo obiecująca ta ksiazka sie wydaje :D
OdpowiedzUsuńHaha, jak dla mnie była taka ;)
UsuńNiestety nie czytałam tej serii :) ale wypożyczyłam z biblioteki Koronę i tak w sumie nie wiem czy czytać jeśli nie wiem o co chodzi od początku :)
OdpowiedzUsuńHmm... będziesz miała całą serię zaspoilerowaną, więc radziłabym zacząć od pierwszej części. Ale to głównie twoja wola ;)
UsuńNie mój klimat, ale podeślę Paniom w moim domu :)
OdpowiedzUsuńHaha, mam nadzieję, że im przypadnie do gustu :)
UsuńCzytałam od tej autorki jedynie [Syrenę] i na tej książce poprzestanę. Może Kiera Cass ma lekkie pióro i tworzy ciekawe historie, ale za dużo w tym wszystkim słodyczy i kombinacji. Nie chcę - po raz kolejny - przeżywać możliwości nabawienia się cukrzycy czytelniczej. Cieszę się jednak, że Tobie ta seria przypadła do gustu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#Ivy z Bluszczowych Recenzji
Oj tam, powtórzę zdanie, które za każdym razem powtarzam w myślach, gdy przechodzę koło cukierni i przepadam: "Trochę słodyczy nigdy mi nie zaszkodzi" ;) Ale każdy gust jest inny, więc w pełni rozumiem twoją decyzję. Również pozdrawiam!
UsuńWłaśnie parę dni tematu skończyłam czytać 4 tom i jestem zachwycona :D W końcu, kto nie chciałby mieć 35 facetów do wzięcia pod jednym dachem. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się sięgnąć po "Koronę" tym bardziej, że tak wysoko ją oceniasz :) W "Następczyni" zachowanie bohaterki potrafiło mnie zirytować, dlatego cieszę się, że teraz będzie inaczej.
OdpowiedzUsuńOj tak! 35 facetów to marzenie <3 Trzymam kciuki, żeby ci się udało ją przeczytać jak najszybciej i za to, że ci się spodoba! :)
UsuńNie mogę się doczekać, aż ta książka wpadnie w moje łapki! Uwielbiam serię Rywalek, więc muszę jak najszybciej przeczytać jej koniec :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest stron - kilk!
Trzymam kciuki by stało się to jak najprędzej! :) I mam nadzieję, że ci się spodoba. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń