Nr. recenzji: 36
Tytuł: Gniewna Fala
Autor: Jennifer Donnelly
Tom: 2
Seria: Saga Ognia i Wody
Seria: Saga Ognia i Wody
Liczba stron: 360
Data polskiego wydania: 7 października 2015
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Gatunek: Przygodowe, Mitologia
Ocena: 6,5/10
Ocena: 6,5/10
Po przeczytaniu pierwszego tomu czytelnik nie jest w stanie przeżyć długo bez drugiego. Ja nie byłam wyjątkiem, jednak miałam to szczęście, że książka była dostępna w bibliotece.
Jest to drugi tom przygód Serafiny, próbującej odzyskać swoje królestwo. Tym razem dziewczyna wraz ze swoimi przyjaciółkami musi odszukać sześc tajemniczych talizmanów dawnych władców. Tylko w ten sposób będzie mogła pokonać zło czyhające na dnie oceanu i przywrócić w swym państwie pokój.
Z chęcią zrobiłabym dłuższy, pełniejszy opis akcji, ale tym sposobem tylko popsuję wam przyjemność z czytania. Ograniczę się, więc tylko to tych paru wersów.
Z chęcią zrobiłabym dłuższy, pełniejszy opis akcji, ale tym sposobem tylko popsuję wam przyjemność z czytania. Ograniczę się, więc tylko to tych paru wersów.
Nie polecam jej czytelnikom nielubiących mieć rozdarte serca. Skończyłam ją dokładnie parę chwil temu i nadal się zastanawiam, czy się popłaczę, czy jednak wytrzymam. Może się uda.
Sądzę, że Gniewna Fala jest o niebo lepsza od pierwszej części. Autorka skupiła się na najważniejszych wątkach i już nie wlecze za sobą tych pozostałych. Zostawiła je w tyle i bardzo dobrze. Jest tutaj oczywiście przygoda i trochę więcej romansu. Dowiadujemy się o co chodziło podczas niedopowiedzeń w pierwszej części. Kto starał się zawsze pomóc naszym bohaterkom. Jestem pewna, że na trzeci tom będę wyczekiwać ogromnie i sądzę, że tak samo postąpi reszta czytelników, która sięgnie po tą serię.
Widać było, że pani Donnelly starała się podciągnąć swoją serię na trochę wyższy poziom. Naprawiała błędy popełnione w Wielkim Błękicie, ale popełniła też trochę nowych.
Na pewno podobało mi się to, że książka nie jest napisana schematycznie, na podstawie poprzedniej. Różni się i to bardzo, treścią, kierunkiem, w który pędzi akcja (zmienia się kilkukrotnie tylko w tym tomie) oraz delikatnie zmieniamy fabułę. Ale została ona bardzo dobrze wykorzystana i przedstawiona. Już nie jest to bajeczka dla dzieci - teraz staramy się zdobyć serca starszych czytelników i idzie nieźle.
Rzeczą, która mnie najbardziej ucieszyła było zmiana jaka zaszła w zachowaniu Neeli. Z osoby tak głupiej, że po prostu nie mogłam jej znieść, miałam ochotę ją ukatrupić co parę stron - stała się mądrą, walczącą o swoje prawa dorosłą kobietą. Nie zależy już jej na słodyczach, sukienki także odeszły na dalszy plan - i bardzo dobrze.
"Oni nie potrzebują canta magus, bo mają miłość. A to jest najlepsza magia na świecie"
Było parę takich momentów, w których czułam fizyczny ból, chciałam wejść do środka książki i iść, pomóc głównej bohaterce. Niektóre akcje, w które zaplątane są nasze postacie są na prawdę przerażające, a dla czytelnika przeżywającego wszystko razem z głównym bohaterem - wręcz nie do zniesienia.
Jednak co było najgorsze w tej książce?
Zdecydowanie zakończenie. Zostawiło po sobie ból tak otępiający, że chciało się płakać. Zostaliśmy wręcz wrzuceni w bardzo niekomfortową sytuację, wydawałoby się bez wyjścia, a tutaj dwie strony później kończy się druk. Nie cierpię takich zakończeń, ponieważ moim zdaniem jest to nijakie nakazanie czytelnikowi sięgnąć po następną cześć. Wolę te, które jednak pozostawiają po sobie wolność wyboru - podobało ci się i chcesz czytać dalej? Proszę bardzo. Ale niestety nie wszystko musi iść po naszej myśli.
Wydanie jest bardzo podobne do poprzedniego - białe kartki, duży tekst oraz przepiękna okładka. Tak bardzo podoba mi się ta okładka, że aż nie będę narzekać na resztę. Ktoś sobie wymyślił, że będzie to tak wyglądać - jest pięknie, więc nie ma co się czepiać szczegółów.
Kończąc: długo myślałam nad oceną, jaką powinnam wystawić tejże książce. Jest jak już pisałam o wiele lepsza od poprzedniej części, jednakże cały czas po głowie chodzi mi po głowie to zakończenie i niedociągnięcia w treści.
Na zakończenie kolejny głupi cytat - tak wygląda cały śmiech tejże powieści i nic na to niestety nie poradzę, ale w toku czytania da się uśmiechnąć, gdy cały czas jest ponuro, a nagle wyskakuje coś takiego:
"- Potrzebujemy twojej pomocy.
- Bałam się, że nigdy tego nie powiesz!
- Naprawdę? Pomożesz nam? - zapaliła się Serafina.
- Tak! Po pierwsze, złotko, musisz coś zrobić z włosami - rzekła Thalia - Załatw sobie perukę albo rzuć czar. Cokolwiek. Ale zrób to. Po drugie zapomnij o czarnym cieniu do powiek. A ten strój... Jest po prostu nie do przyjęcia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z miłą chęcią przeczytam co masz do powiedzenia, więc skomentuj i spowoduj u mnie euforię! Dziękuję. :)