Tytuł: Fangirl
Autor: Rainbow Rowell
Tom: 1
Liczba stron: 380
Data polskiego wydania: 27 lipca 2015
Wydawnictwo: Moondrive
Wydawnictwo: Moondrive
Gatunek: Romans, Obyczajowe
Ocena: 8/10
Ocena: 8/10
W końcu postanowiłam się zabrać za tą (tak bardzo wyczekiwaną przez was) recenzję. Stwierdziłam, że muszę się spiąć i w końcu pobić rekord czasowy pisania recenzji. Mamy 18:39 - ciekawe, o której skończę.
Książka gorąco polecana przez wydawnictwo. W sumie na początku wydawało mi się to niczym dziwnym. Jest to już druga powieść (po Eleonorze i Parku) tej autorki. Tamtą także czytałam, jednak dość dawno i recenzji raczej nie będzie. Wracając do tematu: ta propozycja była wszędzie. Na każdym możliwym fanpage, reklamy dało się liczyć w tysiącach. W końcu stwierdziłam, że warto będzie sprawdzić co takiego ma w sobie i postanowiłam ją przeczytać.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tą okładkę zaczęło mi się wydawać, że Fangirl będzie czymś łatwym i powiedzmy prosto tandetnym. Nie wiem dlaczego, ale moje pierwsze skojarzenia z tą książką bliższe były książce dla dzieci niż tym co dostałam.
Zaskoczyła mnie pozytywnie.
Opowiada o Cath, która wraz z siostrą - Wren postanawia iść na studia. Jednak bliźniaczki nie lądują w jednym pokoju. Już na początku jest zaznaczone, że nie stało się to dzięki naszej głównej bohaterce. Co więcej szczególnie szczęśliwa to ona z tego powodu nie jest. Kim jest Cath? Zwykła dziewczyna, powszechnie nazywana Fangirl - bardziej po naszemu "mól książkowy". Mianowicie: pisze Fanficki z jej ulubionymi bohaterami, ma mnóstwo plakatów z nimi, OTP, SHIP i inne skróty to norma. Dziewczyna nie jest specjalnie rozmowna, wydaje się byc osobą tak nieśmiałą, że na prawdę jej współczułam. Nie chciała się zapytać koleżanki ze swojego pokoju - Regan, gdzie jest stołówka, dopóki ta na nią nie naskoczyła, czy jedyne co je nasza główna bohaterka to batony. Czuję, że moja przyszłość może wyglądać podobnie.
Jednakże pewnie chcecie wiedzieć o co chodzi w tej książce?
Jest to (jak już pewnie zauważyliście) powieść moim zdaniem podlegająca pod gatunek obyczajowych. Nie znajdziecie tam magii, ale znajdziecie fascynującą opowieść o zmaganiach dziewczyny z własną nieśmiałością i chęcią zdobycia przyjaciół, chłopaka, uniezależnienia się od siostry.
Więcej szczegółów wam nie zdradzę.
Czy mi się podobało?
Tak, bardzo.
Książka jest bardzo intrygująca. W końcu ktoś napisał powieść o czytelnikach. O tym jak wygląda życie typowej dziewczyny kochającej książki. Czekałam na coś takiego i w końcu się tego doczekałam. Jak się mogliście domyśleć podobało mi się też dlatego, że jest ona kompletnie inna od powiedziałabym wręcz standardowych propozycji dla nastolatek. Mamy tutaj romans i college. Coś normalnego i powszechnego w literaturze, ale większość czytelniczek będzie w stanie odnaleźć w tej przygodzie dobrego przyjaciela albo nawet siebie. Ja zaliczam się do tej drugiej kategorii. Nie do końca jest tutaj się czym cieszyć, ale taka jest prawda.
Napisane bardzo prostym i lekkim językiem, ale jednocześnie jest tutaj ukryte przesłanie. Warto żyć samemu i dla siebie, ale trzeba pamiętać o rodzinie i starych przyjaciołach. To tutaj jest bardzo jasno pokazane i sądzę, że każdy szukający czegoś głębszego znajdzie to także znajdziecie podczas czytania.
Co jeszcze wyróżnia tą powieść?
Mimo, że książka jest o ludziach w wieku około dwudziestu lat to nie znajdziemy w niej wulgaryzmów, czy "złych chłopców", o których współcześni autorzy uwielbiają pisać na potęgę. To była kolejna rzecz, która mnie utwierdziła w tym, że jest to na prawdę książka warta polecenia. Zamiast bad-boya znajdujemy przesympatycznego Leviego, którego nie sposób nie polubić. On jest po prostu urzekający swą dobrocią.
Mimo, że książka jest o ludziach w wieku około dwudziestu lat to nie znajdziemy w niej wulgaryzmów, czy "złych chłopców", o których współcześni autorzy uwielbiają pisać na potęgę. To była kolejna rzecz, która mnie utwierdziła w tym, że jest to na prawdę książka warta polecenia. Zamiast bad-boya znajdujemy przesympatycznego Leviego, którego nie sposób nie polubić. On jest po prostu urzekający swą dobrocią.
Dobra, dobra skoro tak ci się podobało to czemu nie 10/10?
Zdecydowanie czułam niedosyt. Tradycje pani Rowell są dwie:
a) dać bohaterowi w twarz w najmniej spodziewanym momencie (jest to w sumie miłe, bo lubię zwroty akcji);
b) jak już będą razem to postawimy przed nimi jakiś problem, którego rozwiązania się nie doczekacie.
Do tej drugiej jakoś miłością nie pałam. Ja rozumiem, że autorzy chcą nam - autorom Fanficków dać pole do popisu, ale ja jednak wolę jak książka ma tradycyjne zakończenie.
Zaskoczyłam was, prawda?
Nie ma już chyba niczego o czym mogłabym napisać. Fangirl jest świetna, całkowicie warta przeczytania ze swoimi zaletami i wadami.
Sądzę, że powrócę do tej lektury nie raz, gdyż na pewno będę tęsknic za bohaterami.
19:21 - nowy rekord "tylko" 50 minut :"D
Bardzo dobra recenzja (jak zawsze zresztą). ;) Oby tak dalej. Mam nadzieję, że znajdziesz za niedługo więcej czasu na książki i bloga!
OdpowiedzUsuń#fan1