Tytuł: Podaruj mi miłość: 12 świątecznych opowiadań
Autor: Holly Black, Ally Carter, Matt de la Pena, Jenny Han, Stephanie Perkins, David Levithan, Gayle Forman, Myra McEntire, Kiersten White, Ally Carter, Lani Taylor, Stephanie Parkins
Tom: 1
Liczba stron: 429
Data polskiego wydania: 4 listopada 2015
Wydawnictwo: Moondrive
Wydawnictwo: Moondrive
Gatunek: Romans
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
Zdecydowanie najlepsza książka dla dziewczyny na święta. Jak to zawsze bywa książka w błyskawicznym tempie została zareklamowana tak, że prawdopodobnie okładkę widziały już wszystkie dziewczyny (i jeżeli jesteś chłopakiem, a dziewczyna ci ją pokazała to tam jest ukryte dno i tak, to wskazówka...).
Jak to zazwyczaj bywa, gdy coś wygląda na tak genialne to muszę to mieć.
Same plusy wyglądu tejże książki mogłabym wymieniać godzinami: twarda okładka, gwiazdki, brokat (!), czerwony wkład, wstążkowa zakładka i co najważniejsze: TYLE WSPANIAŁYCH AUTORÓW ! A to wszystko w jednej książce. Kochałam ją już tylko za to.
"- Nikt tego nie rozumie. Jeśli już ktoś ma mnie obserwować we śnie, to chciałabym, żeby był to przynajmniej jakiś seksowny wampir [ a nie Mikołaj ]"
O czym to w ogóle jest?
Tak jak to zostało napisane na okładce jest to 12 opowiadań o świętach i miłości. Kolejna rzecz, która prawdopodobnie przekona 75% dziewczyn na tym świecie do przeczytania jej.
Nie da się scharakteryzować o czym dokładnie są te opowiadania. Cała przyjemność z czytania tej wspaniałej powieści polega na tym, że poznajemy nowych ludzi i w trakcie tych parudziesięciu stron - czyli dosłownie paru chwil - jesteśmy w stanie się w nich zakochać. Polubić i poczuć, jakbyśmy się znali od lat, a ta pozycja byłaby dwudziestą z serii. Mamy ochotę przeżyć takie same sytuacje. Jest to jedno wielkie, piękne podsumowanie tego, o czym marzą dziewczyny. To co chciałby doświadczyć każdy człowiek. Mowa tu o magii świąt i tym cudownym cieple z przeżywania ich z rodziną. Nie da się opowiedzieć o każdym opowiadaniu z osobna. To jest jedna, spójna całość i próbując ją rozdzielić popełniamy błąd. Brawo dla pani Stephanie Parkins, która zebrała nam to w jedną całość.
"Elsa mierzy mnie lodowatym wzrokiem, Arielka patrzy na mnie jak na tonącego, a radosny uśmiech Belli zdaje się mówić: "Dupa z ciebie, nie Mikołaj. Do roboty, żydku."
Nie podobały mi się wszystkie opowiadania. Sądzę, że nie będzie takiej osoby, która pokocha je wszystkie, ponieważ każdy autor starał się pokazać swój własny styl - i było to doskonałym posunięciem. Nudniejsze byłoby czytanie 12 odrębnych tekstów napisanych takim samym, aniżeli teraz. Co chwilę coś się zmienia, coś nowego się odnajduje - wynik jest taki, że człowiek najchętniej pozabijałby tych co mu przeszkadzają podczas wgłębiania się w tą książkę. Wracając: tutaj mogliśmy sobie wybrać to, co najbardziej nam się podobało. Zakochać się w tym jednym jedynym. Albo w dwóch... Ewentualnie we wszystkich trzynastu facetach, ale to już inna sprawa [ tak bardzo Fangirls ].
"- Ja tylko podsunąłem im pomysł. Tak od niechcenia. No... może jeszcze podałem im wytrych... - Czasem miło dla odmiany n i e być w centrum uwagi."
Wszystkie te teksty jednak mają także przekaz. Chcą nam pokazać jak ważne jest spędzanie świąt w rodzinnym gronie i udowadniają, że magia istnieje - w nas, a także uświadamia nam ile cudów codziennie się dzieje wokół nas. Stara się nas zatrzymać chociażby na chwilkę i zmusić nas, abyśmy spojrzeli za siebie - na osoby, które nas kochają. Powinniśmy sobie uświadomić, że mając rodzinę jesteśmy jednymi z "tych szczęściarzy". Doceńmy to.
"Jeżeli nosisz w sobie magię, powinieneś chronić ją przez całe życie, bo kiedy raz pozwolisz jej zniknąć, już nigdy nie powróci."
Kolejną rzeczą, która mi się niesamowicie podobała był humor. Był on wszechobecny i co chwilę zaczynałam prychać ze śmiechu. Uwielbiam to.
"- Jak ją [restaurację] namierzyłeś?
- Pukasz trzy razy do drzwi czwartej stodoły na lewo i nasłuchujesz udzielanych szeptem wskazówek"
Bardzo szybko zostałam wciągnięta w ten fantastyczny świat. Sądziłam, że będzie to dla mnie coś na rozluźnienie, ale wcale tak nie było [i bardzo dobrze]. Już po paru stronach nie potrafiłam zejść na obiad bez wyrzutów sumienia, że nie doczytałam opowiadania do końca... Albo nie zaczęłam nowego. Poddałam się i zostałam przeniesiona w cudowny świat świąt. Zachciało mi się zjeść pierniczki, pojechać na sanki albo po prostu zapalić ogień w kominku i spędzić parę chwil w rodzinnym gronie. Pochłonęła mnie ta ciepła, rodzinna atmosfera.
Aż mam ochotę krzyknąć, że jutro ubieramy choinkę. Ale dopiero mamy 1 listopada, więc nie wypada...
"- Hej. Więc to ty jesteś tym nowym kucharzem? - Brawo! Zapytaj faceta przy garach, czy jest nowym kucharzem.
- Tak! Świetne miejsce, co?
- Nie... nie słyszę w twoim głosie sarkazmu. Czuję się zagubiona."
Reasumując: idealna książka na zimowe wieczory. Jeszcze lepsza na święta.
Gorąco, gorąco polecam.
Dam 9/10 tylko dla tego, że zakończenia były zbyt szybko i nie zdążyłam się nacieszyć jeszcze jakimś "mężem", a był koniec. Moje życie nie ma sensu...
"- Wsiadaj do helikoptera. W tej chwili! Bo zadzwonię na policję - odgrażał się Derek.
- Masz na myśli szeryfa? - zapytała ciocia Mary. Wskazała jakiegoś mężczyznę w tłumie. To on. Poprośmy go tu. Cześć, Ben.
- Cześć, Mary. Potrzebujesz pomocy? - zapytał szeryf.
- Nie, dzięki. Poradzę sobie."
bardzo fajna recenzja :) zachęciłas mnei do kupienia tej pozycji! :D dzięki!
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zwykle świetna!
OdpowiedzUsuń#fan1