Nic, na co ciężko pracowaliśmy, nie jest nam dane na zawsze. Z którymś wschodem słońca odbierane nam są marzenia, plany, zdrowie, bliscy... To jak niechciana i znienawidzona loteria, w której zmuszani jesteśmy uczestniczyć.
Tytuł: Na zawsze i na wieczność
Autor: Monika Cieluch
Data wydania: 08.05.2024
Wydawnictwo: Amare
Liczba stron: 376
Moja ocena: 7/10
Autor recenzji: Wiktoria Sroka
Niektóre marzenia mogą mieć smak gorzkiej lukrecji.
Kiedy Brooklyn wraca do rodzinnego domu po poważnym wypadku samochodowym, jest przekonana, że jej życie się skończyło. Jedna tragiczna chwila spowodowała, że nagradzana tancerka usłyszała wyrok: koniec kariery. Zdana na rodziców, nie potrafiła pogodzić się z losem do dnia, w którym dały o sobie znać duchy przeszłości. Jednym z nich był Matt, jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa. Problem w tym, że lata temu Brook i Matt przyrzekli sobie nawzajem, że na zawsze o sobie zapomną…
Czasami potrzebujemy mniejszych marzeń, by potrenować zdobywanie tych większych.
W natłoku nauki zauważyłam, że książki, po które sięgam, dzielą się na dwie grupy. Pierwsza z nich to książki, których końcowej ocenie bliżej do tej negatywnej. I druga z nich to historie, od których bardzo ciężko jest mi się oderwać, a, jako że w takim przypadku brak mi silnej woli, kończy się to przeczytaniem całej historii w trakcie jednego wieczoru. I właśnie do tej drugiej grupy mogę zaliczyć “Na zawsze i na wieczność”, która oprócz bycia dobrą książką, okazała się również czytelniczym odkryciem.
Jako że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, do historii Brooklyn i Matta podchodziłam z pewnymi obawami, które bardzo szybko zostały rozwiane, dzięki stylowi pisania, który okazał się niezwykle urzekający i absorbujący, a przy tym lekki, przemyślany i pełen ciepła. Budzący również wrażenie historii, która jest tak delikatna jak jej okłada, jednak gwarantuje, że to tylko pozory, a pod nimi skrywa się historia, która raz po raz będzie łamała wasze serce.
Kolejnym z jak najbardziej pozytywnych aspektów jest kreacja bohaterów, która jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że trafiłam na dobrą książkę. Brooklyn to jedna z tych bohaterek, której główną cechą jest bycie silną i niezależną. Jednak przez zagranie losu musi pokazać innym swoje słabości i lęki, otwierając się na nich, pozwala na zadanie kolejnych ciosów, ale również możliwość wsparcia i naprawienia kart przeszłości, dając sobie szansę na wspólną przyszłość. Z kolei Matt przez większą część historii stanowi sporą niewiadomą. Starający się zostać jak najbardziej odebranym jako jeden z tych złych bohaterów, należący do chlubnego grona zapisanych w literaturze, okazuje się postacią, która nosi na sobie maskę twardziela, niepozostawiającego miejsca na słabości, z czasem ujawnia swoją prawdziwą naturę – pełną lęków, niepewności i pragnienia, by być kochanym.
Podsumowując, uważam “Na zawsze i na wieczność” autorstwa Moniki Cieluch za książkę, którą śmiało mogę określić mianem odkrycia roku. Zwłaszcza że jest to historia pełna ciepła i emocji, która nie tylko wciąga czytelnika, ale również pozostaje na długo w pamięci po przeczytaniu. Autorka doskonale balansuje między lekkością narracji a poważniejszymi tematami, tworząc książkę, która zadowoli każdego, kto szuka opowieści pełnej emocjonalnego ładunku i wzruszających momentów.